Szukasz czworonożnego przyjaciela? Zaadoptuj go! Stwórz mu ciepły dom
Lucek, Figo, Piorun, Gonzo, Diana, Klusia, Lusia, Pyza, Rudolf czy Boczek, to tylko niektóre z imion 59 psów i 51 kotów, które w ubiegłym roku znalazły nowy dom.
I jak przekonuje Elżbieta Nowakowska z Nowosolskich Adpocji Zwierząt, z pewnością są to domy, w których czworonogi odzyskają radość z życia. - Powiem nieskromnie, że nie stawiamy na ilość, ale na jakość adopcji. To nie jest tak, że ktoś przyjdzie do nas i powie „o, tego chcę”. Mamy taki swoisty filtr, każdy musi wypełnić ankietę przedadopcyjną, odwiedzamy też taką osobę w domu - wyjaśnia. - Oczywiście nie chodzi o to, żeby ten ktoś był bogaty. Musi być po prostu odpowiedzialny - dodaje pani Elżbieta.
Nowy dom najszybciej znajdują szczeniaki i kocięta
Im zwierzak starszy, tym trudniej, przynajmniej teoretycznie, znaleźć mu dom. Ale to tylko teoria, bo w praktyce na szczęście jest inaczej. Warto tu wspomnieć choćby o Dziadku (dziś znanym jako Basco), któremu mimo wieku i poważnej choroby skóry, udało się wyjechać aż do Luksemburga. Całą sprawę opisywaliśmy jesienią 2014 roku na łamach „GL”. - Był też u nas Staś, taki czarny kudłaty pies, chyba nawet dzielił kojec z Dziadkiem, którego adoptował ktoś z Czaplinka - opowiada E. Nowakowska. Bo warto w tym miejscu dodać, że choć zdecydowana większość adopcji odbywa się w samej Nowej Soli i okolicach, to trafiają się też dalsze wycieczki. - Były już adopcje do Wrocławia, Gorzowa, Warszawy, nawet do Szwecji. A w najbliższym czasie kolejne psiaki wyjada do Niemiec i Anglii - wylicza pani Elżbieta.
Duża liczba adoptowanych czworonogów cieszy, choć oczywiście byłoby lepiej, gdyby nigdy do takich sytuacji nie musiało dojść. - Zdecydowana większość tych zwierzaków to znajdy - wyjaśnia Jacek Baranowski ze straży miejskiej. - Pocieszające jest to, że w ubiegłym roku mieliśmy tylko dwa przypadki odebrania zwierząt za znęcania, podczas gdy w poprzednich latach takich spraw było nawet i dwadzieścia - mówi. - Być może wynika to z tego, że wszyscy nieodpowiedzialni właściciele zostali już pozbawieni psów i kotów, być może część z nich poszła po rozum do głowy. W każdym razie spadek tego typu przypadków cieszy - dodaje strażnik i podkreśla, że do adopcyjnych statystyk nie wliczają się psy, których zaginięcie zgłosili sami właściciele, a które szczęśliwie udało się odnaleźć i oddać.
A wracając do znajd, niekoniecznie jest tak, że wysyp niechcianych zwierząt następuje zaraz po grudniowych świętach, gdy ludzie pozbywają się nietrafionych prezentów. - Kiedyś było tak, że zjawisko nasiliło się latem, gdy ludzie zostawiali psy przy starej „trójce”. Często też po sylwestrze na ulicach jest dużo psów, bo te uciekają z podwórek przestraszone wystrzałami petard - opowiada J. Baranowski. Trudno w to uwierzyć, ale zdarzają się też tacy, którzy np. otrzymując w spadku mieszkanie z całym wyposażeniem biorą wszystko oprócz... psa. - Wtedy przychodzą z takim zwierzakiem do urzędu miasta. A urząd ma obowiązek zająć się tylko bezpańskimi psami - mówi J. Baranowski. - Trzeba też pamiętać o tym, że porzucenie np. psa, jest jedną z form znęcania się nad zwierzętami. A to nie jest wykroczenie. To już jest przestępstwo - kwituje strażnik.