W Bydgoszczy działa tylko jeden taki dom. Prowadzi go Iga Spustek, która obecnie opiekuje się dziesięcioma gryzoniami.
Szczury trafiają do nich z różnych przyczyn. Bo się znudziły, zachorowały, opiekunowie sobie z nimi nie radzą i wyjeżdżają za granicę. - Często działamy też interwencyjnie - mówi Iga Spustek, która opiekuje się porzuconymi zwierzętami już od czterech lat. - Zabieramy gryzonie ze sklepów zoologicznych i pseudohodowli. Ostatnio przyjęłam siedem z minizoo.
Obecnie w domu bydgoszczanki mieszka dziesięć szczurów. Te przed kastracją są agresywne, dlatego muszą być trzymane w osobnych klatkach. Przy takiej liczbie przydałaby się pomoc. - Dom tymczasowy może stworzyć każdy, kto kocha zwierzęta - opowiada. - Od roku współpracuję z Fundacją Viva Gryzonie. Zapewniamy ściółkę, klatki, jedzenie, a dzięki klinice Dino-Vet opiekę weterynaryjną.
Zajmowanie się tymi zwierzątkami nie jest trudne. Należy jednak pamiętać, że żyją w stadzie i w jednej klatce powinny mieszkać co najmniej dwa. - Oczywiście, jeżeli są przed zabiegiem kastracji, może się zdarzyć, że nie chcą innych lokatorów - wyjaśnia Spustek. - Ale zbyt długo nie mogą być izolowane. Potrzebują też kontaktu z człowiekiem.
Te gryzonie żyją około trzech lat. Gdy już trafią pod opiekę fundacji, trwa szukanie im nowych domów. - Wykorzystujemy rozmaite portale i zamieszczamy na nich informacje - dodaje Spustek. -Do tej pory udało mi się umieścić kilkunastu podopiecznych u nowych rodzin.
Każdy, kto chciałby pomóc i stworzyć dom tymczasowy dla podopiecznych fundacji, może to zrobić, pisząc na adres vixit@poczta.onet.pl. Informacje można znaleźć także na profilu Bydgoskie Ogony na Facebooku.
Dane: Fundację Viva Gryzonie tworzy dziesięcioosobowy zespół. Rocznie udaje się im uratować ponad setkę zwierząt. Oddział zaczął działać w 2011 roku. Przez ten czas przez domy tymczasowe przewinęła się niezliczona ilość szczurów, chomików, świnek morskich, koszatniczek, norników, myszoskoczków i szynszyli. Zdarzały się także jeże pigmejskie i ... koty.