Sztuka „Las Villas” trafiła ze sceny na salę Sądu Okręgowego w Słupsku
Zadośćuczynienia w wysokości 200 tysięcy złotych, przeprosin i zdjęcia spektaklu z afisza domaga się od Nowego Teatru syn Violetty Villas.
Proces cywilny rozpoczął się w czwartek przed słupskim sądem okręgowym.
- Po śmierci osoby nie można posługiwać się dowolnie jej wizerunkiem, nie wolno dowolnie wkraczać w jej sferę prywatną - przekonywał sąd mec. Michał Błeszyński, pełnomocnik Krzysztofa Gospodarka. A tak miał jego zdaniem postąpić słupski Nowy Teatr, wystawiając we wrześniu ubiegłego roku sztukę „Las Villas”. - Za drzwiami domu nie toczy się życie publiczne, to są elementy prywatne. Przedstawienie wykorzystuje dorobek, życie i przeżycia Violetty Villas - mówił.
Pełnomocniczka Nowego Teatru, mec. Dominika Szumała, przekonywała, że „Las Villas” to spektakl jedynie silnie zainspirowany twórczością i życiem artystki.
- Nie jest to jednak przedstawienie o Violetcie Villas. Nie opowiada jej historii, bo zawiera elementy, które nie mogły się wydarzyć - mówiła pełnomocniczka teatru.
Syn diwy PRL poczuł się urażony
Sędzia Joanna Krzyżanowska próbowała dociekać, kiedy Krzysztof Gospodarek poczuł, że jego dobra osobiste zostały naruszone. Syn Violetty Villas tłumaczył, że było to już wtedy, gdy dowiedział się o konkursie na scenariusz inspirowany życiem i twórczością jego matki, po lekturze scenariusza, a następnie przed i po premierze, na podstawie prasowych zapowiedzi i recenzji spektaklu. Jak tłumaczył, „Las Villas” nie widział i prosił sąd, by ten nie „karał” go koniecznością obejrzenia tego spektaklu.
Gdy przytaczał medialne wypowiedzi twórców przedstawienia jeszcze sprzed premiery, wzruszył się tak mocno, że dla ochłonięcia musiał opuścić salę rozpraw. Wrócił na nią dopiero po kilkunastu minutach.
- Nieuprawnione są próby ingerencji w psychikę mojej mamy - mówił Krzysztof Gospodarek. - Sztuka opiera się na nierzetelnych i niesprawdzonych informacjach, na przykład o jej rozmowach z kotami, lękach i manii prześladowczej, poczuciu bycia brzydką. To, czego realizatorzy nie wiedzieli, uzupełnili wyobraźnią.
Jak dodał, nie widzi możliwości polubownego zakończenia sporu z Nowym Teatrem, choć jego dyrektor zaproponował, by na afiszach wyraźnie zaznaczyć, że „Las Villas” to nie biografia, ale spektakl inspirowany życiem Violetty Villas.
Scenariusz pierwotny a sztuka wystawiana
Dominika Szumała zapewniała, że scenariusz, jaki otrzymał syn artystki, był tylko pierwotną wersją, która zmieniała się do samej premiery.
Jak uzasadniał pełnomocnik Krzysztofa Gospodarka, kwota zadośćuczynienia wynika m.in. z reklamy, jaką spektaklowi zrobiła osoba Violetty Villas. Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru, przekonywał, że sztuka nie powstała, by nikogo urazić, a także nie z powodów komercyjnych.
- Teatr nie zarobił na tym przedstawieniu. To instytucja publiczna, która ma nie tyle zarabiać, ile promować sztukę. Ten spektakl zagraliśmy dotychczas tylko siedem razy i nie cieszył się on nadzwyczajnym zainteresowaniem widzów - mówił Dominik Nowak, dyrektor słupskiego teatru.
Jednym z dowodów w sprawie jest nagranie przedstawienia. Zapozna się z nim pełnomocnik Krzysztof Gospodarka. Od tego, co tam zobaczy, zależeć będzie zmiana pozwu, w tym jego rozszerzenie.
Kolejna rozprawa za miesiąc. Wówczas na pytania sądu odpowiadać będą: Krzysztof Gospodarek, Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru, Piotr Sieklucki, reżyser przedstawienia, oraz Tomasz Kaczorowski, autor scenariusza.