Szpitalni diagności grożą strajkiem. Sparaliżują lecznice? Zagrożone mogą być nawet operacje ratujące życie
Pracownicy laboratoriów medycznych chcą dołączyć do protestujących fizjoterapeutów. Na razie zapowiadają głodówki, ale nie wykluczają skoordynowanego strajku. W praktyce oznaczałby on konieczność zamknięcia szpitali.
- Nazywamy ten scenariusz bombą atomową - mówi jedna z pracownic szpitalnego laboratium. Po 6 latach pracy zarabia niecałe 2 tysiące złotych na rękę. - Nasz zmasowany protest praktycznie sparaliżowałby szpitale. Nie chcemy tego, to ostateczność. Ale rząd musi wiedzieć, że jesteśmy wyjątkowo zdesperowani.
W poniedziałek w ministerstwie zdrowia odbyło się spotkanie Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia. Tematem były podwyżki wynagrodzeń dla tzw. zawodów pominiętych. Chodzi m.in. o fizjoterapuetów i pracowników laboratoriów medycznych. Ci pierwsi na Opolszczyźnie już protestują, ci drudzy chcą do nich dołączyć.
- Bez naszej pracy, bez pracy laboratoriów, lekarze nie będą mogli stawiać diagnozy. Diagnoza lekarska opiera się w 80 proc. na naszych badaniach - podkreśla Agnieszka Wiśniewska, przedstawiciel środowiska diagnostów laboratoryjnych, która bierze udział w negocjacjach z rządem.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień