Szpitale złapane w sieć. Reforma zdrowia już od października
37 placówek z woj. lubelskiego weszło do sieci szpitali. 17 znalazło się poza nią. Podajemy listę miejsc, które weszły do sieci. Co ta reforma będzie oznaczać dla przeciętnego pacjenta i jakich zmian należy się spodziewać?
Ideą sieci szpitali nie jest wyłącznie kwestia zmiany sposobu finansowania na ciągły i stabilny, ale u podstaw tej zmiany leży przede wszystkim pacjent, który zasługuje na pełną i komplek-sową obsługę medyczną. I po to właśnie wprowadzana jest sieć szpitali - tłumaczy Przemysław Czarnek, wojewoda lubelski.
Co tak naprawdę oznaczają te słowa? Wyjaśnijmy, że zmiany wejdą w życie już od października. Na razie stworzona została lista placówek, które wejdą do tzw. sieci szpitali. Chodzi o to, że te szpitale będą miały zagwarantowane pieniądze na leczenie przez kolejne cztery lata. Roczna kwota będzie kształtować się mniej więcej na poziomie budżetu konkretnego szpitala z 2015 roku. - Przeznaczymy na to w sumie około 90 proc., które w tej chwili wydajemy na leczenie szpitalne. Jest to ok. 2 mld złotych. Czyli do końca 2017 roku do lubelskich szpitali trafi ok. 450 - 500 mln zł na czwarty kwartał tego roku - wyjaśnia Karol Tarkowski, dyrektor lubelskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
Szef lubelskiego NFZ: - W niektórych miejscowościach zmienią się na przykład adresy nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej
A co z resztą szpitali, które nie załapały się do sieci? W naszym województwie jest ich 17. - Są to najczęściej placówki, które oferują usługi lecznicze w tzw. trybie hospitalizacji jednodniowej lub planowej. Są to np.: przychodnia Puls w Zamościu, CM Luxmed, CRH Żagiel, MedLaser czy Ośrodek Chirurgii Oka prof. Zagórskiego - informuje Tarkowski. I dodaje: - W każdym powiecie województwa lubelskiego mamy co najmniej jeden szpital, który będzie zapewniał dostęp pacjentów do leczenia - mówi Tarkowski.
Tych siedemnaście placówek z regionu lubelskiego będzie musiało ubiegać się o finansowanie na starych zasadach, czyli starać się o kontrakt z NFZ. Na świadczenia poza siecią przeznaczono tylko 9 procent środków.
Zobacz także: 17 placówek z woj. lubelskiego nie weszło do sieci szpitali
- Tak naprawdę jesteśmy przychodnią. Z oddziałów mamy tylko chirurgię jednego dnia, która zajmuje się zabiegami usuwania zaćmy oraz żylaków. Dlatego nie braliśmy nawet pod uwagę tego, że znajdziemy się w sieci szpitali. Nie jest to dla nas żadne zaskoczenie, bo nie mamy SOR ani izby przyjęć - wyjaśnia Luiza Świerszcz, prezes zarządu Centrum Zdrowia „Puls” w Zamościu. Chociaż zastanawia się jednocześnie, jak dalej będzie wyglądać kontraktowanie świadczeń z NFZ. - Umowę z funduszem mamy zagwarantowaną do września tego roku. Z tego co wiemy, później te kontrakty mają być aneksowane do połowy 2018 roku. Jednak, co nas czeka dalej, to trudno przewidzieć. Nie mamy wyboru, musimy się dostosować, ale przyznaję, że te zmiany trochę mnie przerażają. Ja bym inaczej doradzała ministrowi zdrowia w kwestii reformy systemu ochrony zdrowia - dodaje Świerszcz.
Właśnie jeden z doradców ministra zdrowia tłumaczy, że reorganizacja w służbie zdrowia potrzebna jest po to, aby polski pacjent nie był tylko bilansem w systemie.
- Chcemy, żeby pacjentem zaopiekowano się w całości, a nie żeby dostawał oderwane od siebie świadczenia. Chcielibyśmy, żeby kolejki do specjalistów uległy zmniejszeniu. Oczywiście jest to proces czasochłonny, ale projekt sieci szpitali, który porządkuje system ochrony zdrowia w Polsce, na pewno się do tego przyczyni - uważa Jakub Banaszek, doradca MZ.
Pacjent w nowej sytuacji
Jedną z ważnych zmian dla pacjentów jest to, że wszystkie szpitale pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia od października będą musiały posiadać nocną i świąteczną opiekę medyczną. Reorganizacja ochrony zdrowia ma gwarantować, że po opuszczeniu szpitala nie będą musieli sami szukać dalszej pomocy w poradniach, bo z automatu mają trafić do przyszpitalnych przychodni.
Dyrektor lubelskiego Narodowego Funduszu Zdrowia podsumowuje: - Dla pacjentów zmienią się trzy rzeczy. W niektórych miejscowościach, np. w Lublinie, zmienią się adresy nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Nie będzie jej przy ul. Projektowej, tylko np. przy al. Kraśnickiej 100. Po drugie, przychodnie przyszpitalne będą zobowiązane zająć się pacjentem po opuszczeniu szpitala. Mogą też zmienić się adresy niektórych poradni, będzie to zależeć od wyników konkursów NFZ - mówi Karol Tarkowski.
Szpitale się przygotowują
Szpital w Bychawie znalazł się na pierwszym, czyli najniższym poziomie w sieci. - Nie jest to powód do szczególnego zadowolenia, chociaż cieszymy się, że udało nam się dostać - nie ukrywa Piotr Wojtaś, dyrektor szpitala w Bychawie. I kontynuuje: - Każda zmiana jest trudna. Przypomnę tylko, że 20 lat temu mieliśmy już taki system budżetowania szpitali i w 1998 roku dokonano zmian, bo uważano budżetowanie za niewłaściwe. Teraz trochę wracamy do tego systemu. Zastanawiam się nad słusznością ryczałtu, bo jeden pacjent kosztuje nas złotówkę, a drugi może milion złotych. Zobaczymy w praktyce, jak to będzie wyglądać od października - dodaje Wojtaś.
Mimo że zgodnie z nowelizacją ustawy psychiatria nie będzie finansowana w ramach sieci szpitali, to Szpital Neuropsychiatryczny przy ul. Abramowickiej w Lublinie znalazł się wśród szpitali pierwszego stopnia. - To oznacza, że jesteśmy wśród szpitali powiatowych. Wydaje się nawet, że jesteśmy jedynym szpitalem psychiatrycznym, który wszedł do sieci. A to ze względu na to, że mamy oddziały somatyczne takie, jak choroby wewnętrzne, neurologia czy rehabilitacja. Do połowy 2018 roku mamy zagwaranowany kontrakt na oddziały typowo psychiatryczne i czekamy na przedstawienie zasad finansowania psychiatrii - mówi Jeremi Karwowski, rzecznik Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie.
Szpital kliniczny nr 1 ze Staszica uplasował się na poziomie ogólnopolskim, czyli najwyższym możliwym. - Dziś trudno przewidywać, w jakim stopniu ułatwi to dostęp pacjentom do specjalistycznego leczenia. Szczególnie, iż przyjęte zasady finansowania szpitali nie uwzględniają specyfiki regionu oraz sytuacji demograficznej. Są one natomiast pewną gwarancją stabilności działania dla tych placówek, które nie będą musiały co roku zabiegać o środki w konkursach - zauważa Anna Guzowska, rzeczniczka SPSK1.