Szpital nie podpisał umów, bo lekarze byli za drodzy
Szpital Dziecięcy w Poznaniu rozstrzygnął konkurs dla lekarzy tzw. kontraktowych. Kilkudziesięciu medykom z końcem roku wygasają umowy cywilno-prawne, na podstawie których pracują w szpitalu. Zgodnie z przepisami, placówka ogłosiła konkursy. Po ich rozstrzygnięciu okazało się, że szpital nie przyjął większości ofert lekarzy niektórych specjalności.
Z 27 ofert pediatrów komisja konkursowa tylko dziewięć rekomendowała do podpisania umów. Teoretycznie, dwie trzecie pediatrów „kontraktowych” zostałoby bez pracy. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w przypadku chirurgów dziecięcych i laryngologów. Z 12 ofert chirurgów zaakceptowano dwie, a z 11 laryngologów - trzy.
- Stawki zaproponowane przez lekarzy były zbyt wysokie
- tłumaczy ten stan rzeczy Izabela Grzybowska, dyrektor Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu. - Szpital szacuje wartość zamówienia i wybieramy te oferty, które spełniają nasze szacunki. Nie chcemy doprowadzać do sytuacji, że wchodzimy w nowy rok z olbrzymią stratą.
Dyrektor Grzybowska zaznacza, że sprawa nie jest definitywnie zakończona. Szpital postanowił dać lekarzom jeszcze jedną szansę i ogłosił kolejne konkursy. - Lekarze wiedzą, jakie są nasze oczekiwania - twierdzi dyrektor Grzybowska. - Ja mam ciągle nadzieję, że uda nam się podpisać umowy.
Lekarze, których oferty zostały odrzucone przyznają, że całą sytuacją są co najmniej zdziwieni.
- Każdy z nas jest związany z tym miejscem pracy, któremu poświęciliśmy często kawał życia
- mówi anonimowo jeden z lekarzy, który od wielu lat pracuje w szpitalu przy Krysiewicza na podstawie umowy cywilno-prawnej. - Mówiło się o tym, ze mamy zaproponować niższe stawki, ale nikt z nami oficjalnie na ten temat nie rozmawiał. Ja złożyłem ofertę z kwotą o dziesięć procent niższą niż moje dotychczasowe kontrakty, ale okazało się, że to i tak za dużo. Podobno mamy obniżyć nasze stawki o dwadzieścia procent.
Lekarze przyznają, że byliby skłonni zrezygnować z dotychczasowych kwot, ale musieliby wiedzieć, co jest przyczyną ich niższych zarobków. Do tej pory bowiem nie wiedzą, jaka jest finansowa sytuacja szpitala. Niektórych oburza forma, w jakiej przekazywane są informacje.
- Nie wiem, dlaczego mamy obniżyć nasze oczekiwani
a - dziwi się jeden z chirurgów dziecięcych. - Cóż to jest za konkurs, skoro mówi nam się, co mamy wpisać w ofertę? Ktoś mógłby przynajmniej spróbować podać nam jakieś racjonalne argumenty.
Dyrektor Grzybowska przyznaje, że na razie nie zakłada takiego scenariusza, że w szpitalu zabraknie lekarzy. Co jednak, jeśli w kolejnych konkursach, których rozstrzygnięcie ma nastąpić w najbliższy piątek, nie zostaną wyłonieni zwycięzcy?
- Poczekajmy na oferty - mówi Izabela Grzybowska. - Postępowanie konkursowe trwa. To jest konkurs, stawek się nie negocjuje. Lekarz składa swoją ofertę, a my ją akceptujemy albo nie.
Gdyby jednak to porozumienia nie doszło, sytuacja szpitala mogłaby być tragiczna. Wprawdzie lekarze zatrudnieni na tzw. kontraktach to nie wszyscy medycy w placówce, ale ich strata mogłaby uniemożliwić bezpieczne funkcjonowanie szpitala dziecięcego.
- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, dyrekcja wyjaśniła, że będą kolejne konkursy
- mówi Grażyna Sierakowska-Urbańska, kierownik oddziału dzieci starszych I w Szpitalu Dziecięcym w Poznaniu. - Jeśli w szpitalu nie będzie lekarzy w dotychczasowej liczbie, zagraża to bezpieczeństwu funkcjonowania placówki.
Odrzuceni w pierwszym konkursie lekarze mają czas do środy na złożenie kolejnych ofert z niższymi stawkami. Umowy mają być podpisane na kolejne trzy lata. Tymczasem już za pół roku szpitale czeka kolejna rewolucja. Nieznane są bowiem zasady funkcjonowania placówek po zapowiadanej likwidacji NFZ.