800 tys. zł zapłacił szpital w Piotrkowie za błąd lekarski sprzed 9 lat. Sąd orzekł też wypłatę 4,8 tys. zł miesięcznej renty i 172 tys. zł zaległej renty.
Amelka (imię zostało zmienione) urodziła się w bardzo ciężkim stanie - w pierwszej minucie życia dostała 1 punkt w skali Apgar. Od dnia narodzin jest skazana na pomoc innych - sama nie siedzi, nie chodzi, nie mówi, jest karmiona pozajelitowo, wymaga ciągłej opieki i rehabilitacji. 9-latka cierpi mózgowe porażenie dziecięce, ma tez padaczkę. Przyczyną - jak orzekł sąd na podstawie opinii biegłych - był uraz okołoporodowy niedotlenieniowo-niedokrwienny, do którego doszło w ostatniej fazie porodu, co najmniej 10 -15 minut przed urodzeniem się dziewczynki.
Mama Amelki wspomina, że wcześniej nie było powodów do niepokoju - ciąża, druga dla kobiety, przebiegała prawidłowo. Sam poród w pierwszych fazach, jak stwierdził sąd, także przebiegał prawidłowo. Błędem było jednak zaniechanie w ostatniej fazie akcji monitorowania stanu dziecka.
„Prawidłowe monitorowanie stanu płodu ujawniłoby objawy wskazujące na możliwość procesu niedotlenienia wewnątrzmacicznego, a taka sytuacja stwarzałaby prawdopodobieństwo podjęcia przez lekarzy adekwatnych do sytuacji działań medycznych”
- ustalił Sąd Okręgowy w Piotrkowie.
Proces trwał cztery lata. Rodzice 9-letniej dziś Amelki domagali się od Powiatowego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Piotrkowie 750 tys. zł zadośćuczynienia i 5,5 tys. zł miesięcznej renty. Sąd przyznał im 800 tys. zł zadośćuczynienia, 4,8 tys. zł miesięcznej renty oraz ponad 172 tys. zł renty zaległej za trzy lata. Pieniądze, jak uzasadnił sędzia Adam Bojko „pozwolą Amelce na godne funkcjonowanie w warunkach trwałej niepełnosprawności fizycznej i umysłowej”.
Sąd ustalił także, że szpital będzie ponosił odpowiedzialność wobec dziewczynki w przyszłości, co otwiera rodzicom dziecka możliwość dochodzenia dalszych roszczeń w sytuacji, gdy ujawnią się inne, późniejsze skutki niedotlenienia, do którego doszło podczas porodu.
Z części zobowiązań szpital się już wywiązał - część zadośćuczynienia zostało wypłacone przez ubezpieczyciela szpitala (250 tys. zł), pozostałą kwotę PZOZ wypłacił kilka miesięcy po uprawomocnieniu się wyroku. Również na bieżąco płaci rentę. Ciągle jednak nie wypłacił ponad 172 tys. zł z odsetkami tytułem zasądzonej skapitalizowanej renty, choć deklarował, że zrobi to z początkiem tego roku, a wcześniej zwracał się do rodziców dziecka z prośbą o przesunięcie płatności.
Drugi termin wskazany pełnomocnikowi Amelki minie z końcem kwietnia. Rodzice dziecka nie robili problemów, bo szpital za odroczenie terminu wypłaty zaległej renty, wyrażał gotowość pokrycia kosztów rehabilitacji dziecka. Ostatecznie do takich ustaleń nie doszło, a dyrektor szpitala, Eliza Bartkowska nie odpowiedziała na nasze pytania dotyczące wypłaty zasądzonych roszczeń. Po tygodniu od przesłania pytań otrzymaliśmy jedynie lakoniczne stanowisko.
- „Działalność medyczna obciążona jest dużym ryzykiem wystąpienia niepożądanych zdarzeń. Każdy szpital boryka się z roszczeniami ze strony pacjentów, a co za tym idzie ze sprawami o odszkodowania za błędy w sztuce lekarskiej. Resort zdrowia pracuje nad zmianą w rekompensatach dla pacjentów zgodnie z artykułem z pierwszej strony „Dziennika Gazety Prawnej” z dnia 20 kwietnia 2017r.” - napisała Eliza Bartkowska. - „W PZOZ mamy wysokie standardy i procedury opieki okołoporodowej, które cały czas udoskonalamy i wzmacniamy. W ostatnim czasie powołaliśmy pełnomocnika ds. opieki nad matką i matką z dzieckiem, który wzmacnia nadzór nad tymi procedurami”.
Sprawą Amelki zajmował się też Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Łodzi. Skarga dotycząca nieprawidłowości podczas porodu wpłynęła w 2010 r. Rok później do Okręgowego Sądu Lekarskiego w Łodzi wpłynął wniosek o ukaranie lekarza - w ocenie rzecznika nie podjął on mimo wskazań decyzji o zakończeniu ciąży przez cesarskie cięcie. Sprawa została jednak umorzona w 2013 r. ze względu na ustanie karalności (5 lat od porodu).