Szpital ma nową broń w walce z nowotworami
Bezkrwawe zabiegi i krótka hospitalizacja to plusy nowych urządzeń do leczenia przerzutów, które kupił szpital w Nowej Soli.
Nóż Habiba - to brzmi groźnie. Choć tak naprawdę jest to jedna z nowych „zabawek” nowosolskiego szpitala, służących ratowaniu życia i zdrowia pacjentów. A jest to sprzęt drogi, bo kosztujący ponad ćwierć miliona złotych. O szczegółach opowiada Anna Wojak, zastępca kierownika działu chirurgii nowosolskiego szpitala. - Kupiliśmy sprzęt do termoablacji przerzutów w wątrobie - wyjaśnia.
Czym jest termoablacja? To przezskórne niszczenie tkanki nowotworowej za pomocą wysokiej temperatury podawanej przez specjalną igłę. Nie ma dziś nowocześniejszej metody. Ale to nie wszystko. - Częścią tego urządzenia jest odrębna dostawka w postaci noża Habiba, który daje możliwość bezkrwawego, bardzo szybkiego operacyjnego usunięcia miąższu wątroby, wraz ze zmianą nowotworową - tłumaczy pani doktor.
Przy stosowaniu termoablacji, tkanka zniszczona wysoką temperaturą pozostaje w narządzie. Z kolei nóż Habiba pozwala całkowicie ją usunąć. Temperatura, która działa na tkanki to 180 stopni, dlatego potrzebna jest precyzja, którą zapewnia stosowanie ultrasonografu, czyli popularnego USG.
Sam nóż tak naprawdę noża nie przypomina. Są to bowiem igły o średnicy ok. pół centymetra. - Wprowadza się cztery igły i odcięcie następuje na granicy połączeń tych czterech igieł razem z tkanką nowotworową. Lokalizacja nowotworu musi umożliwiać zastosowanie tych technik. Są takie lokalizacje w wątrobie, gdzie nie można tego zrobić. Ale to zależy od indywidualnych wskazań - mówi A. Wojak.
Co ważne, dzięki tym nowinkom, czas hospitalizacji pacjenta skraca się do niezbędnego minimum. Chorzy mogą wyjść do domu nawet na drugi dzień. - Zabieg można wykonać w warunkach bloku operacyjnego, w znieczuleniu ogólnym i właściwie jest to jedyny powód, dla którego chory musi być w szpitalu około 24 godzin. Ale nie ma otwieranego brzucha, nie ma praktycznie żadnych ran. Tyle tylko, ile wymaga port do wprowadzenia igły. To jest góra jeden centymetr. Odpada więc dyskomfort związany z obecnością rany pooperacyjnej - wyjaśnia pani doktor.
Ośrodek onkologiczny w Nowej Soli jest bardzo mały i powstał niedawno, bo w 2010 roku. Ale mimo to jest to jedyna placówka w województwie, która stosuje metodę termoablacji. - Bardzo nam zależy na tym, by chorzy z naszego terenu mieli dostęp do takich metod leczenia, jakie mają chorzy w dużych aglomeracjach - mówi A. Wojak. - Ambicją naszego oddziału jest zabezpieczenie chirurgiczno-onkologiczne chorych z nowotworem. To co jest ważne, jeśli chodzi o tę nową metodę, to jest to leczenie, które ma głęboki sens, bo wydłuża się przeżycie chorych. To są choroby przewlekłe, często wieloletnie. Nie można oczywiście powiedzieć, „dajcie się zoperować, będziecie zdrowi”, bo to nie jest prawda. Ale nie można też powiedzieć, „ma pan przerzuty, to już koniec” - tłumaczy A. Wojak. - Chciałabym, żeby nasi pacjenci mieli to wszystko, co mają chorzy mieszkający w Warszawie, Katowicach czy Wrocławiu - dodaje.