Szpikował się witaminą D, uszkodził nerki, trafił do szpitala w Rzeszowie. Lekarze ostrzegają: Nie łykajmy bezmyślnie suplementów
Na nefrologię w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 1 w Rzeszowie trafił pacjent, który szpikował się witaminą D. Miała mu rzekomo pomóc na układ krążenia. Doszło do uszkodzenia nerek. To nie jedyny taki przypadek w ostatnim czasie.
- Ludzie ulegają reklamom, że witamina D pomaga na wszystko - mówi dr n. med. Wacław Bentkowski, kierownik kliniki nefrologii i dializoterapii w KSW nr 1 w Rzeszowie, specjalista chorób wewnętrznych. - Niestety, jest to witamina rozpuszczalna w tłuszczach, która nie wypłukuje się z organizmu, tak jak witamina B, C czy kwas foliowy. Ona zalega.
Pamięta, że na oddział trafił mężczyzna z podwyższonym poziomem wapnia - bo łykał za dużo tabletek z reklamy. U drugiego doszło do ostrej niewydolności nerek, ale na szczęście przeżył, lecz musi być dializowany.
- Ten mężczyzna przyjmował dziennie aż 20 jednostek witaminy D, bo po mniejszych dawkach podobno lepiej się czuł. Sprowadzał ją sobie z Zachodu, bo u nas nie ma takich dawek. Tłumaczył, że miało to wzmocnić jego serce i układ krążenia
- mówi nefrolog.
Doktor Bentkowski wyjaśnia, że ta niewydolność spowodowana została wysokim poziomem wapnia, gdyż wit. D wpływa na jego wchłanialność.
Czy kłopoty z nerkami to sytuacja czasowa, odwracalna?
- Tego nie wiemy. Pacjent był u nas dializowany 3 tygodnie i nie widać poprawy.
Przed czym ostrzegają lekarze? Dlaczego tak chetbnie sięgamy po suplementu? Co może nam grozić?
Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w dalszej cześci artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień