O tym, że klasyczne szpiegostwo oraz metody szpiegowania wcale nie odeszły do lamusa rozmawiamy ze Zbigniewem Nowkiem, byłym szefem Urzędu Ochrony Państwa oraz Agencji Wywiadu.
Polskie służby zatrzymały niedawno dwie osoby podejrzane o szpiegostwo na rzecz Chin. Myślałem, że w dzisiejszych, bardzo skomputeryzowanych czasach, takie klasyczne szpiegowanie to już przeszłość...
Ze względu na swoje położenie Polska jest krajem bardzo ważnym. Jesteśmy wschodnią flanką NATO, więc zainteresowanie różnych wywiadów jest duże. Szczególnie wywiadu rosyjskiego i białoruskiego, które działają tutaj wspólnie. W 2006 roku Agencja Wywiadu zatrzymała białoruskiego oficera, który szpiegował przeciwko Polsce, z tym że specyfika jego pracy wywiadowczej polegała na tym, że on nigdy w naszym kraju nie był.
Jak to?
Szpiegował korzystając ze spotkań z obywatelami polskimi, ale poza granicami kraju. Został aresztowany w Wilnie. To pokazuje, że wywiady zmieniły formę pracy. Kiedy w 2000 roku wchodziliśmy do NATO, Urząd Ochrony Państwa za persona non grata uznał aż dwunastu rosyjskich dyplomatów. Jeśli wziąć pod uwagę liczebność personelu placówki, skala była ogromna. W takich sytuacjach druga strona zawsze może odwołać dyplomatę lub powiedzieć - sprawdzam. Wiąże się to z tym, że jeśli w terminie 48 godzin, jaki się daje na opuszczenie kraju, uznany za osobę niepożądaną dyplomata tego nie zrobi, może zostać aresztowany. Rosjanie spodziewali się z naszej strony dobrych informacji, więc się zastosowali.
O szpiegowaniu, dyplomacji, siatkach spiegowskich i procedurach kontrwywiadu w dalszej części artykułu. Zapraszamy do lektury!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień