Szopka? Nie tylko ta krakowska
Dla mieszkańca Neapolu choinka nie jest istotna. Przynajmniej nie najistotniejsza. Podobnie jak Gwiazdor i Gwiazda Betlejemska. Pierwszoplanową rolę podczas Bożego Narodzenia odgrywa szopka. Ta słynna, neapolitańska.
W katalońskiej szopce turystów szokuje figurka postaci, robiącej kupę, rzadziej oddającej mocz… Znana Katalończykom jako „El Caganer”. Postać owego Caganera to charakterystyczny dla hiszpańskiego poczucia humoru bożonarodzeniowy żart. „El Caganer” ma wiele... powiedzmy twarzy. Obecnie furorę robi Cristiano Ronaldo, lider znienawidzonego w Barcelonie madryckiego Realu. Obok kucają w charakterystyczny sposób George Bush, Barack Obama, a nawet Benedykt XVI! Skąd ta tradycja?
Jedni twierdzą, że to symbol użyźniania ziemi lub podkreślenie, że zasadom fizjologii wszyscy podlegamy. Według innych interpretacji to symbol niespodziewanego nadejście Jezusa, które zaskoczyło ludzi w różnych sytuacjach. Wreszcie ostatnia teoria mówi, że to tylko zabieg mający podkreślić naturalizm szopki. A dziś to jedyna szansa, by zobaczyć znane osobistości w intymnej sytuacji. O ile nam oczywiście na tym szczególnie zależy.
Obecnie furorę robi Cristiano Ronaldo, lider znienawidzonego w Barcelonie madryckiego Realu. Obok kucają w charakterystyczny sposób George Bush, Barack Obama, a nawet Benedykt XVI! Skąd ta tradycja?
Innym "dziwadłem", które możemy spotkać w katalońskiej szopce jest ... El tio. To po prostu pieniek drewna - z oczkami, noskiem i ustami - często przybrany czapką św. Mikołaja. Ta tradycja wywodzi się z małych górskich katalońskich miasteczek. Oto należy uderzać kijem w el tio. I w ten sposób skłaniamy go do wydania prezentów, zwykle słodycze...
Neapol, królestwo szopek
Jednak najsłynniejsze szopki powstają w Neapolu. Na San Gregorio Armeno, słynnej ulicy szopkarzy w Neapolu, święta Bożego Narodzenia trwają cały rok. Bo i wykonanie, a nawet tylko odświeżenie neapolitańskiej szopki, to praca na wiele godzin. Wzdłuż ulicy i okolicznych przecznic rozłożyły się sklepy, warsztaty, w których powstają elementy miniaturowego świata.
- To jest moje hobby, gdy tylko mam wolną chwilę siadam i pracuję przy szopce - sześćdziesięcioletni Bruno Morati kupował właśnie mikroskopijne owoce. Jak tłumaczył w swoją kompozycję wzbogacić o targ. I ze wzruszeniem ramion, gdy sugerujemy, że to zajęcie dla dzieci, wyjaśnia, iż jedni polują, inni chodzą na mecze Napoli, a on ma swoją szopkę.
Leon, sprzedawca, nie tylko zachwalał swoje miniaturowe jabłka, gruszki, drzewka, latarnie lub kompletne ulice, ale jeszcze wykładał katalog. A w nim kompletny świat. Wśród figurek obok Matki Boskiej, św. Józefa, pasterzy i Trzech Króli można odszukać Berlusconiego, Michaela Jacksona, Ronaldo i oczywiście całą włoską reprezentację futbolistów.
Napolitańska szopka zwana jest prosepio. Po raz pierwszy pojawiła się w tym mieście w XIII wieku, w kościele Santa del Presepe. Jakieś 200 lat po tym jak Franciszek z Asyżu wystawił pierwszą swoją szopkę w grocie Greccio. O ile pierwotnie kompozycje przedstawiały klasyczną scenę z betlejemskiej stajenki, o tyle od XV wieku królują sceny rodzajowe przedstawiające życie w Neapolu i okolicy. Zachwyca precyzja i pomysłowość twórców, którzy na niewielkiej powierzchni potrafią tak manipulować perspektywą i światłem, że mamy wrażenie, że są ogromne. Do tego dynamiczne gesty, ekspresyjna mimika, udrapowane szaty postaci i... fabuła. Wiele spośród szopek niemal przedstawienia teatralne, w których trzeba odczytać przesłanie, nie tylko religijne. Oprócz Świętej Rodziny i pasterzy zaludniają je rzeźnicy, winiarze, tkacze, garncarze zgarbieni w swoich warsztatach. Szopki były często dziełem najlepszych włoskich rzeźbiarzy, złotników, krawców i architektów.
W XVII, XVIII wieku szopka neapolitańska przeżywała szczyt popularności, a wielkim jej pasjonatem był król Karol III, który sam budował skomplikowane konstrukcje. Mówiono o nim, że… „w wolne godziny dnia bawił się rozmieszczaniem pasterzy, a jego żona i 20 dwórek szyło im ubrania”. Te budowane w królewskim pałacu, było ich zawsze kilkanaście, były ogromne. Wówczas szopka stała się obowiązkowym elementem świąt Bożego Narodzenia. Budowano je, obdarowywano się nimi i odwiedzano się, by je podziwiać. Jak można wyczytać w źródłach figurka potrafiła kosztować tyle, ile wynosiła pensja dworzanina. Możni rywalizowali z sobą w wystawności tego świątecznego akcentu. Słynna królewska została przeniesiona do pałacu w Casercie i mimo, że ograbiona i tak robi wrażenie.
Neapolitańskie szopki mają specyficzną konstrukcję i scenerię. W centralnym miejscu umieszczona jest grota-stajenka. Obok inne groty, trzoda, pasterze, ognisko, strumień, studnia... Grota jest symbolem granicy między światłem a ciemnością, narodzeniem a tajemnicą śmierci. Rzeka to płynący czas, a także cykle życia. Rzeka w szopce kojarzy się też z Jordanem - symbolem chrztu. Studnia to połączenie ziemi z życiodajną wodą. Neapolitańska legenda mówi, że nie należy zaglądać do studni, a szczególnie w Boże Narodzenie. Kto wtedy zobaczy na jej dnie kolory i świetliste refleksy, nie przeżyje roku. W neapolitańskiej szopce musi też być karczma. I zły karczmarz. To nie tylko nawiązanie do podróży Marii, ale także do Ostatniej Wieczerzy i zdrady Judasza. Wśród potraw musi być chleb, symbolizujący Chrystusa. W szopce powinien też być młyn, który symbolizuje uciekający czas.
W XVII, XVIII wieku szopka neapolitańska przeżywała szczyt popularności, a wielkim jej pasjonatem był król Karol III, który sam budował skomplikowane konstrukcje. Mówiono o nim, że… „w wolne godziny dnia bawił się rozmieszczaniem pasterzy, a jego żona i 20 dwórek szyło im ubrania”
Znawcy neapolitańskiego folkloru twierdzą, że szopka świąteczna to Neapol, a Neapol to szopka. Musi stać przy każdym wigilijnym stole. I przypominać o wyjątkowym wydarzeniu, o Bożym Narodzeniu. Co kraj to obyczaj.
W Wigilię (Véspera do Natal) także w portugalskich domach nie może zabraknąć świątecznej szopki - presépio, nad której przygotowaniem pracują zazwyczaj całe rodziny. Ta domowa budowana jest w skrzynce pokrytej korkiem, z którego formuje się małą grotę. Zgodnie z tradycją, aż do pasterki pozostawia się w niej puste miejsce na Dzieciątko Jezus. Jego figurka pojawia się tam dopiero po północy, w dzień Bożego Narodzenia.
W zależności od regionu, szopki wyglądają nieco inaczej. W tej tradycyjnej, portugalskiej (zwłaszcza na północy kraju), oprócz Świętej Rodziny, pasterzy i Trzech Króli, można zobaczyć także postacie w strojach ludowych - np. młynarza, praczkę czy kobietę z dzbanem. Najbardziej znanym przykładem takiej szopki jest dzieło rzeźbiarza Machado do Castro. Scenę narodzenia składającą się z 500 kolorowych figurek można podziwiać w lizbońskim kościele Basílica da Estrela.
Najdziwniejsza szopka. Chyba ta na Azorach ustawiona w oparach wulkanicznych wyziewów, a może ta nad jeziorem Como z surowego drewna... Jednak żadnej z nich nie brakuje klimatu. Świątecznego.