Szmalcownicy. O donosie, czyli kto jest kim w Polsce
Wszechświat usłyszał, kim jest rząd PiS: Żydem ukrywającym się przed Niemcami. To logiczny wniosek z porównania krakowskiej europosłanki Róży Thun do szmalcowników. Autorem paraleli jest Ryszard Czarnecki, zwany powszechnie „Riczardem”, bo przez pół wieku, czyli od urodzenia w Londynie do 2013 r., nosił imiona Richard Henry. Teraz za słowa o Thun grozi mu utrata funkcji wiceszefa Parlamentu Europejskiego.
Można by uznać, że kaleczący polską (wy)mowę język Riczarda zapuścił się nieopatrznie w niewykarczowane przez eksministra Szyszkę ciemne knieje - i nie ma tematu. Ale Riczard bohatersko swego porównania broni, a w „niepokornych” (czyli kadzących władzy) mediach Róża Thun nie jest już porównywana do szmalcowników, tylko po prostu - została szmalcownikiem.
Nie posuwając się do kochanej przez „niepokornych” egzegezy biografii przodków europosłów (choć zestawienie Jacka Woźniakowskiego, rannego we Wrześniu, akowca, szefa Znaku i pierwszego prezydenta Krakowa po upadku komuny z Henrykiem T. Czarneckim, za PRL drugim reżyserem „Hubala”, byłoby ciekawe) oraz abstrahując od zasług ich samych (Róży Thun Polacy zawdzięczają m.in. darmowy roaming w całej Unii; udało się jej w tej kwestii stworzyć ponadpartyjną i ponadnarodową koalicję przeciwko globalnym korporacjom telekomunikacyjnym), skupmy się na logice porównania.
Zwrócił mi na nią uwagę znajomy Węgier, z wykształcenia historyk, który przyjechał właśnie po dwóch latach z Afryki i próbuje się zorientować „who is who”. Spytał, kim są szmalcownicy. Ja to wiem nie tylko z racji wykształcenia, ale też za sprawą narracji rodzinnej: ci sami rodacy, którzy w czasie II wojny donosili Niemcom na Żydów i ukrywających ich sąsiadów, podkablowali w 1942 r. mojego dziadka, członka podziemnego PPS-u i organizatora tajnego nauczania. Dziadek spędził przez to w piekle niemieckich obozów trzy lata.
„Skoro Róża Thun ma być tym szmalcownikiem, to kim jest polski rząd, na który ona rzekomo donosi? Żydem? Partyzantem? I kim jest Unia, do której trafiają te donosy? Gestapo?” - spytał Miklos. Bardzo dobre pytanie. Pokazujące, do jakiego pomieszania pojęć prowadzi wojna polsko-polska i używana w roli karabinu nowa narracja („polityka”) historyczna.
Internetowe oddziały szturmowe opozycji postanowiły odpowiedzieć na atak Riczarda. Słyszę zatem, że PiS to jest okupant Polski. A w takiej sytuacji Róża Thun mówiąca w zachodniej TV prawdę o terrorze zwyrodnialców jawi się jako nowy Karski lub Pilecki. Jest to zresztą w pełni zbieżne z wyjaśnieniami polityków PiS, że kiedy oni donosili do Brukseli na poprzednią władzę PO i PSL - a donosili regularnie i bardzo głośno! - to wcale nie donosili na Polskę, tylko właśnie na okupacyjny rząd krwiożerczych liberałów.
Wszyscy tu chyba wychodzą z założenia, że skoro nie da się walczyć na logiczne argumenty, to niech przynajmniej będzie głupiej. Tyle że nienachalnie inteligentna część suwerena zaczyna to brać za rzeczywistość i np. organizuje zamachy na siedziby okupanta lub huczne imprezy z okazji urodzin Hitlera. Zaś z lektury wpisów na „niepokornych” prorządowych portalach wynika, że winni temu wszystkiemu są, a jakże, Żydzi.
Parafrazując historyjkę o środku, do którego zaglądał Puchatek, rzec można, że im bardziej Żydów w Polsce nie ma, tym bardziej są. Po rekonstrukcji rządu zrobiło się ich nawet więcej niż przed Holokaustem. Wystarczy poczytać komentarze „patriotów” po wizycie ministra Jacka Czaputowicza w Brukseli. Albo pod czołówkowym tekstem „niepokornego” tygodnika alarmującym, że pod wpływem lobby żydowskiego Kongres USA przyciśnie Polskę w kwestii zwrotu mienia ofiar Zagłady.
W co drugim wpisie pojawia się uwaga, że premier Morawiecki to bankster i poliglota - czyli ani chybi Żyd. „Zresztą sam się przyznał”. Prezydent Duda - Żyd. Czaputowicz - Żyd. Jarosław Kaczyński? Omotany przez Żydów albo - Żyd. Nihil novi. Tak zawsze kończy się romans polityków prawicy z piewcami czystości ras i narodów. Z drugiej strony - w świetle tych komentarzy brawurowa wypowiedź Riczarda Cz. o szmalcownikach nabiera nieoczekiwanego sensu.