Szkolne przerwy bez komórek? To da się zrobić
W brzeskiej szkole podstawowej nr 5 uczniowie nie wyjmują telefonów z plecaków. Kontakt z rodzicami mogą mieć tylko przez sekretariat.
Jeszcze trzy lata temu przerwy w „piątce” wyglądały jak w każdej innej polskiej szkole: wszystkie ściany podpierali uczniowie, szczególnie ze starszych klas, którzy nieustannie grali na komórkach albo buszowali w internecie.
- A potem wszyscy wchodzili do klas rozemocjonowani, mieli olbrzymie problemy z koncentracją, byli rozkojarzeni - mówi Beata Kulbaka, dyrektor szkoły. - Najpierw zaczęliśmy opowiadać o naszych obserwacjach rodzicom, żeby wzbudzić ich refleksję, w końcu zrobiliśmy referendum i podjęliśmy uchwałę o zmianie w statucie szkoły.
Teraz każdy uczeń ma prawo przynieść telefon, ale może go używać tylko przed zajęciami i już po wyjściu ze szkoły. Gdy rodzic potrzebuje skontaktować się z dzieckiem, może zadzwonić do sekretariatu.
- Dzieci przyzwyczaiły się do tego, a jeśli ktoś próbuje złamać regulamin, sami koledzy zwracają mu uwagę. Dlatego, choć nauczyciele mają prawo odebrać telefon, to od początku tego roku szkolnego nie mieliśmy jeszcze takiego przypadku. A dzięki fajnej współpracy z rodzicami wiele dzieci w ogóle nie przynosi komórek do szkoły - dodaje dyr. Kulbaka.
Rozwiązanie chwalą specjaliści. - Mamy w szkołach olbrzymi problem związany z brakiem koncentracji uwagi - podkreśla Barbara Sadkowska-Jakubów, psycholog i dyrektor Powiatowej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Brzegu. - A korzystanie z gier w telefonach jest jedną z przyczyn, które pogłębiają ten problem. Nie mówiąc już o tym, że wszelkie internetowe komunikatory zastępują nam naturalny kontakt i dzieci nie potrafią zwyczajnie rozmawiać. Dlatego dobrze byłoby, gdyby takie rozwiązania wprowadzać nie tylko w pojedynczych szkołach, ale potraktować sprawę szerzej.
To jednak może napotkać opór, bo nie wszyscy rodzice, również w „piątce”, są zadowoleni.
- Wpadamy ze skrajności w skrajność - komentuje jeden z ojców. - Też jestem za ograniczeniem gier na komórkach, ale dlaczego jednocześnie zabraniamy odebrać smsa od rodzica? Mamy XXI wiek, a przenosimy się do czasów komuny, gdy nie było tych telefonów.