Szkoda. Zagramy tylko o brąz
Mieliśmy marzenia, ale w piątkowym półfinale (18 grudnia) mistrzostw świata w piłce ręcznej Holenderki odarły Polki ze złudzeń. Na pocieszenie nasze zagrają w niedzielę o trzecie miejsce.
Po zwycięskim meczu ćwierćfinałowym mistrzostw świata z Rosją w naszej ekipie zapanowała euforia. - Teraz idziemy dalej, po marzenia i po medale! - mówiła otwarcie rozgrywająca Monika Kobylińska, która w tamtym spotkaniu zdobyła sześć bramek. W piątek m.in. jej trafień zabrakło w pierwszej połowie półfinału z „mechaniczną pomarańczą”. Co prawda to nie był już tak samo gładko przegrany pojedynek, jak w fazie grupowej, gdzie Holandia sprawiła naszym tęgie lanie (ulegliśmy aż 20:31), ale właśnie pierwsze pół godziny zadecydowało, że Polska nie awansowała do finału.
Czy w ogóle była taka szansa? Biorąc pod uwagę całość, raczej nie, bo nie ma co ukrywać, że rywalki rozgrywają w Danii turniej życia. Od początku imponują świetną obroną, kapitalnie radzą sobie w ataku, więc mówienie o pomarańczowym walcu wcale nie jest na wyrost. Kto wie, może w piątek biało-czerwone przegrały z przyszłymi mistrzyniami świata?
Holandia, która w ćwierćfinale wyeliminowała faworyzowaną Francję, od początku narzuciła naszym swój styl. Co prawda Polska prowadziła 1:0, a potem mieliśmy remis 2:2, ale później do głosu doszły rywalki. Zła obrona sprawiła, że wchodziły w naszą defensywę jak nóż w masło, ponadto kompletnie nie radziliśmy sobie w ataku. Przy stanie 2:5 Anna Wysokińska, która nie miała żadnej udanej interwencji, została zastąpiona w bramce przez Weronikę Gawlik. Niestety, niewiele to pomogło, bo tylko częściowo zastopowało „pomarańczowe”.
Przegrywaliśmy już 4:8, gdy nasz trener Kim Rasmussen poprosił o przerwę. Na chwilę pomogło, bo gdy wyszliśmy wyżej w defensywie, nasze miały więcej przechwytów i okazji do kontr. Im bliżej końca pierwszej połowy, tym jednak przewaga Holenderek coraz bardziej rosła. Skończyło się na siedmiobramkowej stracie.
Na tym poziomie to sporo. Jeśli zatem Polki chciały myśleć o awansie do finału, musiały poprawić grę w ataku. Brakowało celnych rzutów z drugiej linii, a nasze skrzydłowe musiały być bardziej aktywne w kreowaniu ofensywnych akcji. Bez tego ani rusz, bo polskie żądła były przed przerwą wyjątkowo nieskuteczne. Biało-czerwone musiały też wierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone.
Po zmianie stron Polki grały falami, ale dopiero na trzy minuty przed końcem, gdy było 24:27, zaświeciła iskierka nadziei. Niestety, chwilę później 28. bramkę dla Holandii zdobyła Estavana Polman, a w odpowiedzi Iwona Niedźwiedź trafiła w poprzeczkę. Nasze jeszcze walczyły, próbowały zniwelować spory dystans, ale im bliżej końca, tym stawało się jasne, że nie wyrwiemy finału. W niedzielę, 20 grudnia, biało-czerwone czeka mecz o trzecie miejsce. Transmisja w TVP-2 i TVP Sport od 14.45.
Polska - Holandia 25:30 (8:15)
Polska: Wysokińska, Gawlik - Kudłacz-Gloc 5, Kobylińska, Kulwińska i Niedźwiedź po 4, Kocela i Zalewska po 3, Achruk i Zych po 1, Łabuda, Sądej, Stachowska i Stasiak.
Holandia: Wester, van der Wal - Polman 6, Groot i Broch po 5, Goos i Abbingh po 3, Knippenborg i van der Heijden po 2, Snelder, Hoekstra, Bont i Dulfer po 1, Malestein.
Źródło: PGNiG/x-news