Szkoci, czyli jak Rzeczpospolita wyciągała rękę do uchodźców
Kto dziś pamięta, że Szkot był 300 lat temu wikariuszem w Kościele Mariackim w Krakowie? Albo, że był burmistrzem Warszawy? Szkoci, którzy zaczęli osiadać w Polsce w połowie XV wieku, byli uchodźcami, których z ojczyzny wygnała bieda i waśnie religijne
Polacy i Szkoci mają ze sobą więcej wspólnego, niż nam się wydaje. Bo kto dziś pamięta, że Szkot był 300 lat temu wikariuszem w Kościele Mariackim? Albo, że praprababcia Stanisława Augusta Poniatowskiego pochodziła ze Szkocji? Uchodźców przybywających do Polski z biednego kraju leżącego na północ od Anglii było, w jednym czasie, około 7 tysięcy. Zamieszkali w dużych miastach Rzeczpospolitej i w małych wsiach. Dziś można - gdyby dobrze poszukać - znaleźć liczne ślady ich obecności.
- Część z nich jest w nazwach miejscowości, inne są na starych cmentarzach . Nie brakuje też tych, które utrwaliły się i pozostały w świadomości Polaków, jako powiedzenia i stereotypy - mówi profesor Robert Frost, szkocki historyk, specjalizujący się w dawnych dziejach Polski.
Wielu kojarzy Szkotów z charakterystycznym folklorem. - Pytają: czy pan nosi kilt? (tak, od czasu do czasu). Co nosi pan pod kiltem? (wielka tajemnica). Czy pan gra na kobzie? (nie, na gitarze), czy widział pan potwora z Loch Ness? (nie), czy w Szkocji cały czas pada? (nie) - śmieje się historyk.
W dalszej części tekstu dowiesz się, dlaczego Szkoci przybywali do Polski i czym zajmowali się po zamieszkaniu w naszym kraju.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień