Szkatułka z głosami słów
W „Pudełku“ Miron Białoszewski to poeta, guślarz, aktor i performer w jednej osobie.
Miron Białoszewski uważał, że poezję trzeba mówić na głos, bo wiersz ma „iść do słuchu“. Nagrany na taśmę klasyczny tekst „Dziadów“ Mickiewicza posłużył mu do odprawienia czegoś w rodzaju osobistego, poetyckiego obrzędu. „Pudełko“ Nettheatre w reżyserii Pawła Passiniego jest ucieleśnieniem świata tej stworzonej słowem, niewidzialnej wspólnoty z Mironem - Guślarzem-Gustawem, poetą i performerem w jego centrum.
Na moment pojawia się schowana za ciemnymi okularami jego wierna, niewidoma przyjaciółka, Jadwiga Stańczakowa. Może są u niej, na Hożej, a może u niego w bloku na „Chamowie?“. Jej ręka dobrze wyćwiczonym gestem pomaga mu w nagrywaniu. W tej poważnej chwili nie odzywa się ani słówkiem.
Na drugim planie kłębią się wywołane dusze - kobiece, cielesne, zmysłowe i obłąkane. Ich transowe „śpiewanio-mówienie“ miesza się z muzyką, obrazami i głosami. Jak sugeruje jeden z nich (należący do przemawiającego na żywo Jacka Kopcińskiego, krytyka teatralnego i badacza Białoszewskiego), ten mironowy świat zjaw to świat po apokalipsie, taki, który się zupełnie nie rozpadł, ale w którym wszystko się miesza i dzieje jednocześnie.
Obrzęd odbywa się w mieszkaniu, ale jednocześnie poza nim, poeta (Paweł Janyst) jest otoczony duchami, ale zarazem sam, a na ekranie przeszłość współistnieje z teraźniejszością, powstańcza Warszawa ze współczesnym blokowiskiem, ślady po kulach na ścianie z życiem dzisiejszej ulicy. Niezwykłe spotyka się z potocznym, roztańczone, ekstatyczne dusze wirują w towarzystwie starego, pudełkowatego grundiga, prl-owskich stołków i pisarza ubranego jedynie w spodnie od piżamy oraz szlafrok...
Tak też chyba można traktować „Pudełko“ - jak zaproszenie do wnętrza tego melodyjnego rytuału, który Miron, poeta-performer odprawia z kolei w pudełku domowego teatru. Ten niepojęty, magiczny i obrzędowy wymiar jest czymś pierwotnym, a więc i całkowicie naturalnym, o czym przypomina mały chłopiec, który pod koniec spektaklu biega wkoło i rytmicznie nawołuje: „Mów!“. „Mówi się, że przed średniowieczem nie rymowali. Dzieci lubią rymować. To chyba i lubiły. Dziady też lubią“ - podkreślał Białoszewski w swoim publikowanym odczycie „O tym Mickiewiczu jak go mówię“. Wierzył bowiem w poezję recytowaną, śpiewaną, mówioną, słowem - żywą i... głośną. Aby to odczuć - a przede wszystkim usłyszeć - trzeba po prostu wejść do „Pudełka“ razem z nim.
„Pudełko“ reż. Paweł Passini, Centrum Kultury, dziś, godz. 20. bilety 20-30 zł