Sześciolatki w większości zostały w przedszkolach
Od zeszłego roku obowiązek szkolny dotyczy tylko siedmiolatków. Rodzice dzieci sześcioletnich mają wybór. Większość z nich woli zerówkę niż pierwszą klasę.
Od 2016 roku obowiązek szkolny dotyczy tylko siedmiolatków. O tym, czy sześciolatek zostanie w przedszkolu, czy pójdzie do pierwszej klasy, decyduje rodzic. Już w 2016 roku wielu z nich postawiło na zerówkę. W tym jest ich jeszcze więcej.
W zeszłym roku w klasach pierwszych mieliśmy 30% całego rocznika sześciolatków, teraz mamy 7%
- tłumaczy Hanna Janowicz z Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Poznania.
Jak zauważa, wróciliśmy do tego, co było, zanim obniżono wiek szkolny. W zeszłym roku nie było to jeszcze tak widoczne, bo wiele osób, po doświadczeniach z lat poprzednich zdążyło oswoić się z myślą, że ich sześcioletnie dziecko pójdzie do szkoły.
Zdaniem poznańskich urzędników wpływ na decyzję rodziców w tym roku mogła mieć też reforma oświaty. Sporo z nich nie wie, co przyniesie likwidacja gimnazjów i powrót do 8-letniej podstawówki. Woleli poczekać.
Podobnie wygląda to w innych wielkopolskich miastach.
- Na 781 pierwszoklasistów w szkołach publicznych i niepublicznych tylko 43 to sześciolatki. W przedszkolach publicznych zostało w tym roku 544 dzieci w tym wieku, a niepublicznych 187 - mówi Marian Pokładecki, dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Gniezno.
W Kaliszu w przedszkolach i szkolnych zerówkach zostało około 580 dzieci. Do pierwszej klasy poszło zaledwie 48 z nich. Podobnie w Koninie. Na 720 sześciolatków 689 zostało w przedszkolach.
- W naszej gminie na 625 pierwszoklasistów jest 23 sześciolatków. To zaledwie 4 proc. - zauważa Jagoda Oburota, specjalista ds. polityki informacyjnej Urzędu Miasta w Pile.
Jak przyznaje, to mniej niż w zeszłym roku. Wtedy władze gminy zorganizowały kampanię „Wybierz 6”, która zachęcała rodziców sześciolatków do posłania dzieci do szkoły. Jak informowaliśmy, do pierwszej klasy poszło wówczas 25 proc. dzieci w tym wieku. W tym roku pracy związanej z reformą oświaty było tak dużo, że na podobną kampanię nie starczyło już czasu i pieniędzy.

To, że w tym roku w przedszkolach jest bardzo dużo sześciolatków, przyznają też ich dyrektorzy.
- Z zerówkach zostało 58 dzieci w tym wieku, dwójka poszła do szkoły - mówi Edyta Janowska, dyrektorka Przedszkola nr 189 na poznańskim Piątkowie.
Nie łączy jednak tego z wprowadzaną od tego roku reformą oświaty.
- Dzieci mają u nas bardzo dobre warunki, rodzice są zadowoleni - wyjaśnia Edyta Janowska. - Decyzje podejmowane przez rodziców były bardzo świadome. Wcześniej uczestniczyli wraz z dziećmi w zorganizowanych przez nas spotkaniem z psychologiem.
Dyrektorka Przedszkola nr 189 zwraca też uwagę, że rodziców sześciolatków do pozostawienia dziecka w przedszkolu nie zniechęca już cena. Ci, którzy mają młodsze dzieci, po pięciu darmowych godzinach płacą za każdą kolejną złotówkę. Sześciolatki są z tej opłaty zwolnione.
- Rodzice tych dzieci od stycznia płacą już tylko na wyżywienie. W naszym przypadku jest to 7,5 złotych dziennie. W szkole rodzic też musiałby zapłacić za obiad dziecka. Jeśli jest tam catering, a nie własna kuchnia, opłaty są prawdopodobnie wyższe - zauważa E. Janowska.
Sporo sześciolatków zostało też w tym roku w Przedszkolu nr 45 Zielony Zakątek.
- Do szkoły poszła trójka dzieci, w zerówce zostało ich 50 - mówi Joanna Słomińska, dyrektorka placówki. - To dla nas nowa sytuacja. W poprzednich latach, także w roku ubiegłym, do pierwszej klasy poszło bardzo dużo sześciolatków. Ponieważ w tym roku większość dzieci w tym wieku zostało w przedszkolu, nie mogliśmy przyjąć tych młodszych.
Sześciolatki do szkoły
Obowiązek szkolny sześciolatków wprowadził rząd Platformy Obywatelskiej. Najpierw w roku 2014/2015 była objęta nim połowa rocznika (dzieci urodzone w drugiej połowie 2008 r.). Rok później (w 2015/2016) do szkoły poszły już wszystkie sześciolatki i połowa rocznika siedmiolatków, które wcześniej zostały w zerówkach. Już wtedy wielu rodziców starało się uzyskać dla swojego dziecka odroczenie z poradni psychologiczno-pedagogicznej. Pod koniec 2015 r. nowo wybrany rząd PiS zdecydował o cofnięciu zmian, powołując się na wcześniejsze protesty rodziców. Rok szkolny 2016/2017 był trudny. Wiele sześciolatków zostało w przedszkolach. Do szkół poszły tylko chętne dzieci i siedmiolatki, które wcześniej uzyskały odroczenie z poradni. Utworzono bardzo mało pierwszych klas, były szkoły, gdzie nie było ich w ogóle.