Szef „Zetki” znalazł sposób na kontrahentów. Będzie ścigany
Za Zbigniewem K. ma zostać wydany Europejski Nakaz Aresztowania. Właściciel sieci sklepów „Zetka” miał wyłudzić ponad 3 mln zł.
Śledczy z bydgoskiej Prokuratury Okręgowej próbują ustalić miejsce, w którym ukrywa się biznesmen Zbigniew K.
Szef rozwijającej się dynamicznie - jeszcze kilka lat temu - sieci sklepów i restauracji „Zetka” rozpłynął się w powietrzu pod koniec ubiegłego roku. To wtedy prokurator postawił mu zarzuty oszustw i wyłudzeń na kwotę ponad 2 mln zł.
- Zarzuty postawiono i nie zostały przedstawione - wyjaśnia prok. Cezary Nawrocki z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, który nadzoruje śledztwo w tej sprawie. - Zbigniewa K. nie zastano w miejscu zamieszkania.
Prokurator dodaje, że w sytuacji, kiedy nie można ustalić miejsca przebywania podejrzanego, wydawanie nakazu jego doprowadzenia i zatrzymania jest bezzasadne. Zwłaszcza w przypadku takiej możliwości, że osoba poszukiwana wyjechała za granicę. A takie przypuszczenia mają bydgoscy policjanci, próbujący ustalić miejsce przebywania Zbigniewa K.
- Wniosek o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania można było, teoretycznie, skierować do sądu już wcześniej - podkreśla prok. Nawrocki. - Problem polegał jednak na tym, że wciąż napływały do nas kolejne zgłoszenia od poszkodowanych w tej sprawie. A w chwili wydania ENA w liście gończym muszą znajdować się wszystkie materiały dowodowe w sprawie. Jeżeli któryś z wątków, ustaleń wyniknąłby później, mielibyśmy związane ręce.
Chodzi o nieuregulowane zapłaty za towary dostarczone do bydgoskiej sieci sklepów, w tym artykuły spożywcze, ale też specjalistyczne urządzenia - między innymi lady sklepowe, chłodziarki.
Pierwsze zawiadomienia od byłych partnerów biznesowych „Zetki” zaczęły napływać do prokuratury wiosną ubiegłego roku. Już wcześniej, w lutym, „Zetka” złożyła w sądzie wniosek o stwierdzenie upadłości.
A jeszcze w roku 2012 była jedną z najprężniej rozwijających się firm w regionie. Tworzyła sieć około 30 sklepów, z kawiarnią i restauracją w Bydgoszczy. Zbigniew K. założył przedsiębiorstwo w 1991 roku, ale zaczynał od stoiska mięsnego w hali targowej na Starym Mieście. Kilka lat później miał już sklep w centrum Bydgoszczy przy ulicy Jagiellońskiej.
Prokuratura bada - poza głównym wątkiem sprawy - czy w firmie dochodziło również do przestępstw karno-skarbowych. Na razie takich przesłanek się nie doszukano.
- Nie było takiej możliwości, by Zbigniew K. nie wiedział o nieprawidłowościach w firmie, bo własnoręcznie podpisywał wszystkie umowy. Najbardziej jednak zastanawiające są motywy, jakimi się kierował właściciel - słyszymy w prokuraturze.
Co z pracownikami sieci? Część sklepów w ostatnich kilkunastu miesiącach przejęła inna sieć - Kier. Z pracownikami sieci „Zetka” nie ma kontaktu. Numer nie odpowiada.
Śledczy znaleźli również określenie na charakterystyczny schemat działania - w opinii prokuratury - przestępczego - Zbigniewa K.
- To był leasing zwrotny - mówi prok. Nawrocki i tłumaczy, na czym to działanie polegało: - Przyjmijmy, że dana osoba posiada jakieś urządzenia, sprzęt, który przekazuje firmie handlującej tym sprzętem. Ta firma oddaje ten sprzęt z powrotem w leasing, czyli pozostaje on wciąż w rękach pierwotnego właściciela, ale faktycznie nie jest już jego własnością. Tę całą operację finansuje bank. Tyle że ten sprzęt tylko papierowo trafiał do wspomnianej firmy.
Jesienią ubiegłego roku sąd w Bydgoszczy umorzył postępowanie skierowane do niego przez syndyka sieci „Zetka”.
- Podstawą umorzenia postępowania był brak majątku w firmie - wyjaśnia Nawrocki. - Nie było po prostu pokrycia w majątku na poczet roszczeń wierzycieli. Choć pan K. próbował to maskować, wyceniając na przykład znak towarowy firmy na 6 mln zł.
Wśród wierzycieli K. są między innymi: Zakłady Mięsne „Silesia”, ubojnia drobiu w Serocku, warszawski BNP Paribas Bank SA, mLeasing, II Urząd Skarbowy, ZUS i Cukiernia „Staropolska” w Bydgoszczy. To szefowie tych przedsiębiorstw jako pierwsi skierowali do sądu wnioski o upadłość „Zetki”. Sąd wyznaczył firmie syndyka, ale gdy ten wezwał upadłego przedsiębiorcę do wydania majątku i dokumentów, dłużnik... zniknął, tak jak wcześniej
Pięć lat temu Zbigniew K. sporządził u notariusza akt rozdzielności majątkowej z żoną. Zostawił jej dom na strzeżonym osiedlu w Niemczu, a na własne konto przyjął lokal przy Gdańskiej 29, obciążony na pół miliona kredytem hipotecznym. W czerwcu 2014 roku K. wniósł zadłużoną nieruchomość oraz 10-letnią ciężarówkę aportem do „Zetki Bis” spółki z o.o., podwyższając jej kapitał z 50 do 560 tys. zł. Tę spółkę założył w 2007 r. wspólnie z Iwoną K., ale w 2012 wykupił jej udziały. Sytuacja „Zetki Bis” była już wtedy kiepska (70 tys. zł strat), więc w 2013 r. K. zawiesił jej działalność.
Autorzy: Maciej Czerniak, (GO)