Szef potężnego gangu z Gdańska uprowadził mieszkańca regionu
Damian W. przyjechał do Torunia specjalnie po to, by uczestniczyć w tym przestępstwie - mówi nasz informator.
- Wspólnie z kolegą, który mieszka pod Toruniem, do nieprzytomności pobili młodego człowieka. Wszystko to działo się w biały dzień, w centrum handlowym pełnym klientów. Potem tak nastraszyli poszkodowanego, że ten wycofał wszelkie oskarżenia - dodaje.
Na oczach świadków
Chodzi o zdarzenie, do którego doszło w styczniu 2014 roku w pasażu handlowym w centrum Atrium Copernicus w Toruniu.
Sprawcy wciągnęli potem skatowanego do nieprzytomności mężczyznę do samochodu i odjechali. Świadkowie - a było ich wielu - dali znać policji o zdarzeniu, dlatego jeszcze tego samego dnia mundurowi zatrzymali auto, którym przewożono uprowadzonego człowieka.
W sprawie zarzuty zostały postawione między innymi pochodzącemu z Gdańska Damianowi W. i Tomaszowi S., biznesmenowi spod Torunia.
Ten pierwszy to - jak teraz już wiadomo - były szef potężnej grupy przestępczej, która działała w ostatnich latach na Wybrzeżu. Nosi pseudonim „Wariat”, a jego gang zarabiał na handlu kokainą, mefedro-nem (środkiem używanym do wyrobu dopalaczy), amfetaminą (od 2011 roku uczestniczyli w obrocie aż 7 ton „prekursora” do wyrobu narkotyku), czerpali również dochody z prostytucji i prali brudne pieniądze (ponad 81 tys. euro). Proces grupy „Wariata” dopiero się rozpoczął. Pierwsza rozprawa miała odbyć się już 12 czerwca, ale odroczono ją z powodu nieobecności części oskarżonych.
Gangsterskie porachunki
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, człowiek, który został pobity w toruńskim centrum handlowym, od dwóch lat mie-szka w Anglii. - Wyjechał za granicę, by mieć spokój - mówi informator.
26-latek został zaatakowany przez „Wariata” i jego ludzi, ponieważ wcześniej miał uczestniczyć w pobiciu znajomych Tomasza S., zawodników MMA trenujących w jednym z toruńskich klubów bokserskich.
Sprawa - mimo że pobity wycofał oskarżenie (miał zostać do tego zmuszony przez agresorów) - była prowadzona przez toruńskich śledczych „z urzędu”.
- 25 maja 2014 roku postępowanie zostało przekazane do Prokuratury Apelacyjnej (obecnie Prokuratury Regionalnej - red.) w Gdańsku - mówi Izabela Oliver, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód.
Przekazanie sprawy jednostce wynikało z tego, że trójmiejscy śledczy rozpracowywali już w tym czasie potężną grupę przestępczą kierowaną przez „Wariata”. Dopatrzono się związków gangsterów z mieszkańcami Kujawsko-Pomorskiego.
- Zabezpieczono między innymi benzylometyloketon, związek chemiczny, z którego - zdaniem biegłych - można wytworzyć od 6 do 12 ton siarczanu amfetaminy - informuje Prokuratura Krajowa. - Zabezpieczono również pistolet maszynowy „Skorpion” wraz z magazynkiem, dwa pistolety maszynowe „PPSz”, strzelbę gładkolufową „Imperator”, pistolet samopowtarzalny „Wal-ther”, a także kilkadziesiąt sztuk różnego rodzaju amunicji.
Chrzcili paliwa?
Aż 39 oskarżonym w sprawie udziału w gangu „Wariata” grożą odsiadki nawet do 15 lat. Zarzuty postawiono również Tomaszowi S.
Ten 45-latek, który mieszka w Lubiczu pod Toruniem, trudni się - jak wynika z informacji przekazanych przez informatora - między innymi nielegalnym sprowadzaniem do Polski paliwa, które na miejscu jest oczyszczane i wprowadzane do obrotu. Przez 9 miesięcy przebywał w areszcie, teraz w procesie gdańskim zeznaje z wolnej stopy.