Szczycą się rodowymi herbami, medalem i własnym sztandarem. Taka liczna rodzina to tylko na Kaszubach
Są w Niemczech, USA i Australii. Ile osób liczy znamienity kaszubski ród Trzebiatowskich? Trudno powiedzieć, pewnie kilkadziesiąt tysięcy. Spotkali się już po raz 21. Aby poznać swoje korzenie.
Gniazdo rodzinne Trzebiatowskich to malownicza kaszubska wieś koło Bytowa - Trzebiatkowa. Pierwsza pisana informacja o Trzebiatkowej pochodzi z 8 maja 1345 roku. Wspomina o niej rycerz Kazimierz z Tuchomia w dokumencie nadania wsi Ciemno swemu giermkowi Wisławowi. Najważniejszy dokument dotyczący Trzebiatkowej pochodzi z roku 1515. To akt, w którym książę zachodniopomorski Bogusław X nadaje wieś sześciu rodom: Chamier, Jutrzenka, Malotka, Pank, Reszka i Zmuda.
Własny sztandar z kaszubskim gryfem
Trzebiatowscy szczycą się rodowymi herbami, mają nawet własny sztandar. Został on poświęcony podczas 10. rodzinnego zjazdu w 2009 roku.
Wyhaftowała go Gabriela Reca z Tuchomia, znana na Pomorzu hafciarka, oczywiście pochodząca z rodziny Zmuda Trzebiatowskich.
- Jak to dobrze, że ręce Trzebiatowskich potrafią czynić tak piękne rzeczy! Trzebiatowscy i ziemia kaszubska to jedność, czego daliśmy wyraz, umieszczając na sztandarze kaszubskiego gryfa - mówią seniorzy rodu.
Oprócz gryfa na sztandarze znajduje się kaszubskie zawołanie „Më trzymómë z Bodżiem!”oraz hasło „Rodziną silni”. Są też herby rodzin.
Zjazdy w rodowym gnieździe
Jedni się znają, inni nie, ale mają szansę na zaciśnięcie więzi rodzinnych. Od wielu lat organizują zjazdy.
Pierwszy odbył się w Ośrodku Wczasowym Kaszubski Bór w Sominach we wrześniu 2000 roku. Okazał się strzałem w dziesiątkę, bo do kaszubskiej miejscowości przyjechało aż 300 osób! To było olbrzymie przedsięwzięcie. Była zabawa, wykłady genealogiczne, wystawa zdjęć i zmagania sportowe. I tak jest za każdym razem.
A zaczęło się od Pawła Jutrzenki Trzebiatowskiego.
- Powody organizacji zjazdów są dwa - mówi Paweł Jutrzenka Trzebiatowski. - Kiedy zwoływaliśmy pierwszy, na Kaszubach takie imprezy były bardzo modne. Największe spotkania organizowali Borzyszkowscy. Pomyślałem, a dlaczego by nie zrobić zjazdu Trzebiatowskich? Po drugie, miałem wewnętrzną potrzebę poszukiwania swoich korzeni. Należałem do Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, zawsze miałem duże poczucie przywiązania lokalnego, interesuję się historią. Pewnego dnia rozmawiałem z ciotką Teresą z Bytowa, ona wskazała mi kolejne nasze gniazdo rodzinne w Lipuszu, o którym nic wcześniej nie widziałem. Pojechałem tam i okazało się, że mają kronikę rodzinną dokumentującą historię i drzewo genologiczne naszej rodziny 250 lat wstecz! Odnalazłem w niej dziadka z mojej linii i poszukiwanie naszych korzeni mnie zafascynowało. Potem odnalazłem kolejnych pięciu żyjących Trzebiatowskich, którzy podobnie jak ja mieli silną potrzebę zorganizowania zjazdu, więc się udało.
W kaszubskich barwach
Ostatni - 21. zjazd rodu odbył się w miniony weekend w Tuchomiu.
Tym razem trud zorganizowania spotkania przyjęła na siebie Gabriela Reca.
- Czekałam na to sześć lat! - śmieje się pani Gabriela. - Taka była kolejka. Mieliśmy też przerwę spowodowaną koronawirusem. Już wcześniej organizowałam zjazdy, ale na mniejszą skalę, bo tylko mojej gałęzi rodu. To było o wiele większe przedsięwzięcie. Zaangażowałam do niego moje córki i zięcia.
Główne uroczystości odbyły się w kościele pod wezwaniem świętego Wojciecha. Odprawiono mszę świętą w intencji wszystkich Trzebiatowskich, żyjących i zmarłych. A Gabriela Reca podarowała parafii własnoręcznie wyhaftowany ornat ze świętym Wojciechem.
- Czekał na tę uroczystość już od roku -mówi pani Gabriela, którą na tę specjalną okazję uszyła sobie wyjątkową sukienkę w zielonym kolorze, symbolizującym kaszubski region. Oczywiście jest udekorowana kaszubskim haftem. Specjalne, odświętne ubrania miały też jej wnuki. Babcia zadbała o najmniejszy nawet element. Nie każdy może się pochwalić wyjątkowymi stylizacjami, w którym główną rolę odgrywa oryginalny kaszubski haft.
Jest on siedmiobarwny. Kolor chabrowy oznacza piękne kaszubskie jeziora, niebieski - kaszubskie niebo, granatowy - głębię morza, żółty - słońce i zboża dojrzewające na kaszubskich polach, zielony - kaszubskie lasy, czerwony - krew, którą każdy Kaszub gotów jest przelać w obronie swojej ziemi, a czarny - ziemię na polu czekającą na zasiew.
Rodowe medale
W tuchomskiej świątyni wręczono też medale Bogusława X. Tym razem otrzymali je Dorota Trzebiatowska oraz Krystian Zmuda Trzebiatowski.
Medal Księcia Zachodniopomorskiego Bogusława X jest nagrodą przyznawaną za zasługi dla rodu Trzebiatowskich, za rozsławianie nazwiska lub wyjątkowy akt pomocy dla członków rodu. Przyznawany jest przez kapitułę wyłonioną z Rady Rodzin Trzebiatowskich zawiązanej podczas pierwszego zjazdu.
Kolejne pokolenia przejmują pałeczkę
W młodzieżowej części rodziny prym wiedzie Barbara Jutrzenka Trzebiatowska, która mocno zaangażowała się w organizację tegorocznego zjazdu. To córka pana Pawła.
- Basia od piątego roku życia uczestniczy w zjazdach - mówi pan Paweł. - Należy do grona nielicznych, którzy uczestniczyli we wszystkich spotkaniach rodziny! I mam nadzieję, że niedługo przejmie pałeczkę w organizowaniu zjazdów. Ziarno zostało zasiane. Może nasze młodsze pokolenie będzie kultywowało tradycję, którą rozpoczęliśmy przed laty. To ziarno wykiełkuje…
Czym są dla pani Basi zjazdy rodzinne?
- To przede wszystkim piękne spotkanie - odpowiada młoda kobieta. - Mimo że nie ze wszystkimi łączą mnie więzy krwi, to czuje się, że dla wszystkich, którzy przyjeżdżają, najważniejszą wartością jest rodzina. Te zjazdy to stała i niezmienna głęboka wartość, na której można budować dobrze swoje dorosłe życie. Mając wokół siebie ludzi, którzy zawsze staną za tobą murem, można bez lęku iść swoją drogą.