Szczury i pchły [kanapa polityczna]
O aktualnej sytuacji politycznej debatują prof. Roman Bäcker i redaktor Adam Willma.
- W każdej kadencji jest taka chwile, że z dżentelmenów wychodzą…
- „Zwykli ludzie” chciał pan powiedzieć?
- Dokładnie tak. Bo zwykłym ludziom godzi się rozmawiać o pieniądzach.
- Proszę pana, jest lato, słońce uśmiecha się zza chmur, skowronek śpiewa, dziewanna wystrzeliła w parowach, a pan usiłuje naciągnąć mnie na tematy, po których wróci nastrój listopadowy. Więc może nakreślmy temat słowami poety, żeby mniej bolało:
„Rozdrobnione na grosze, spęczniałe w miliony,/Labiryntem i mrowiem, kołowrotem splątanym,/Chaosem kierunków i linii pijanych,/Buchające i schnące, znikające, rosnące/Zakrążyły diabelsko robaczywe pieniądze”.
- Nie pierwszy to raz Tuwim jest dobry na wszystko. Ale proszę dalej nie cytować, bo wśród czytelników są dzieci i nie wszyscy czytają nas po 22.00.
- Umówiliśmy się, że porozmawiamy dziś o pieniądzach polityków, a tu nic. Posłowie, którzy złożyli projekt podwyżek, nagle zmienili zdanie. Może to ta dziewanna, a może śpiew skowronka tak na nich wpłynął?
- Jakiegoś ptaka na pewno. W każdym razie instynkt dał znać o sobie. Młode wilki poczuły zapach padliny.
- Gwoli sprawiedliwości przyz- nać trzeba, że pretekst był jak najbardziej słuszny. Pensja się pani prezydentowej należy. Pytanie tylko czy na pewno w wysokości wyższej od wynagrodzenia prezydenta dużej metropolii i czy koniecznie dożywotnio. Niby graniczna twierdza zachodniej kultury, ale gały wlepione mamy w bizantyjski obyczaj.
- Byli jednak politycy, na których pieniądze nie działały.
- Muszę pana zmartwić. Najmniej łasi na pieniądze byli ci, którzy powodowali największe hekatomby. Nie bardzo przejmował się pieniędzmi Stalin, Lenin również lubił pozować na ascetę. Dla Hitlera również osobisty majątek miał drugorzędne znaczenie.
- A Gandhi ze swoją laską i mizernym płaszczem?
- Tu również muszę zburzyć bliski panu mit. Jak wylicza Paul Johnson, utrzymanie dworu Gandhiego było bardziej kosztowne niż utrzymanie jakiegokolwiek europejskiego przywódcy w państwach demokratycznych.
Tak się jakoś składa, że kariery polityczne prędzej czy później splatają się z karierami finansowymi. Wyjątkiem był tu Jose Mujica, prezydent Urugwaju, który ogromną część swojej pensji przeznaczał na cele charytatywne. Piękna postawa, choć nie bez znaczenia jest fakt, że Mujica to człowiek bardzo zaawansowany wiekiem.
Jego następca wygląda na człowieka twardo stąpającego po ziemi.
- Adrian Zandberg chciałby, żeby posłowie zarabiali trzykrotność najniższej pensji.
- Widać, że pan Zandberg, nie miał jeszcze okazji zasiąść przy Wiejskiej. Takie pomysły są szkodliwe z kilku względów. Jakość prawa uchwalanego w Polsce jest bardzo niska, a za pensję mechanika samochodowego nie ma mowy, aby sprowadzić do Sejmu osoby z dobrym wykształceniem, które gwarantowałoby odpowiednią jakość procesu legislacyjnego. Wbrew pozorom takich osób jest trochę w parlamencie. Tych osób jednak na ogół w telewizji nie zobaczymy.
Poza tym pomysł Zandberga sprowadziłby na nas duże niebezpieczeństwo zachowań korupcyjnych, a tych chyba nie chcielibyśmy. Firmy i korporacje są w stanie płacić za przepchnięcie korzystnej dla siebie ustawy więcej niż wynosi czteroletnie wynagrodzenie posłów. Poza tym spójrzmy realnie - jeśli oczekujemy, że posłowie będą rzetelnie sprawowali swoje mandaty, to taka praca wymaga wielu poświęceń, a odbywa się głównie w delegacjach. Jestem ciekaw, jaka część z nas zamieniłaby się na robotę z posłem, gdyby ten zarabiał trzykrotność najniższej pensji.
- Więc jak z tego wybrnąć?
- Metoda jest jedna. Płacić solidnie, ale też bardzo rygorystycznie kontrolować. Przypomnę tylko sprawę pewnej szwedzkiej pani minister, której zdarzyło się kupić podpaski przy użyciu służbowej karty. Skończyło się nie tylko utratą stanowiska, ale i sprawą karną. Dajmy zarobić, ale też wymagajmy. Dlatego powiązanie zarobków rządu z wynikami gospodarczymi wydaje mi się sensowne.
Sensowne jest również rozwiązanie amerykańskie - aby posłowie uchwalali podwyżki, ale wchodzą one w życie dopiero w kolejnej kadencji.
- Pozwolę sobie pożegnać państwa słowami Tuwima: „I znowu w szczury zrastają się pchły,/Grosze i wszy srebrzeją w kieszeniach”.
- Uprzejmie dziękujemy skowronkowi, który zaaplikował pazernym proces odpchlenia.