Szczery żal z miłości gładzi grzechy, nawet grzechy ciężkie
Rozmowa z ks. prof. Tadeuszem Dolą, emerytowanym profesorem Wydziału Teologicznego UO, byłym przewodniczącym Komitetu Nauk Teologicznych Polskiej Akademii Nauk.
W sytuacji epidemii osoby, które nie będą mogły skorzystać z sakramentu pokuty, zachęca się, by wzbudziły akt żalu doskonałego. Otwiera on drogę do przyjęcia Komunii św. i to także tym, którzy popełnili grzech ciężki. To dla wielu osób może być propozycja nieco szokująca. Od dziecka nas uczono, że w stanie grzechu tego robić nie wolno.
Poczucie, o którym pan mówi, jest w naszej świadomości bardzo mocno osadzone. Ale jednocześnie nie jest tak, że pierwszy raz słyszymy o żalu doskonałym i jego skutkach. Na pewno mówiono o tym na katechezie, ale wielu z pewnością zapomniało. Także dlatego, że nie było konieczności korzystania z tej możliwości. Nie jesteśmy w sytuacji niektórych krajów misyjnych, gdzie ksiądz dociera do parafian raz w roku. Przed epidemią z dostępem do spowiedzi w Polsce nie było problemu. Toteż możliwość przystąpienia do Komunii św., choć się wyspowiadać nie możemy, pojawia się prawdopodobnie po raz pierwszy od bardzo dawna.
W kościele może być naraz tylko pięć osób. Wielu wiernych z powodu wieku, choroby itd. nie powinno wychodzić z domu. Nie ma wątpliwości, że bardzo dużo osób nie będzie mogło ze spowiedzi przed świętami - skorzystać.
Właśnie ze względu na te okoliczności pojawiła się zachęta ze strony Kościoła - od papieża począwszy, a na biskupach, z opolskim włącznie skończywszy - do skorzystania z możliwości, jakie daje żal doskonały. Katechizm Kościoła katolickiego stanowi wyraźnie, że można go wzbudzić, postanawiając jednocześnie przystąpić do sakramentu pokuty, kiedy to tylko będzie możliwe.
Jak odróżnić akt żalu doskonałego od żalu niedoskonałego? Jest obawa spłycenia: mówię „Ach żałuję za me złości” jak się nauczyłem w dzieciństwie i idę do Komunii?
Jeśli cytowany przez pana akt żalu wypowiemy świadomie do końca, to w nim jest odpowiedź. Ta krótka modlitwa mieści w sobie - jeśli ją wypowiadamy szczerze, od serca, - istotę rzeczy: „Ach żałuję za me złości jedynie dla Twej miłości”. Żal doskonały jest wtedy, kiedy motywem mojej skruchy jest miłość do Boga kochanego z całego serca. Może lepiej byłoby mówić nie tyle o żalu doskonałym, co o żalu z miłości (tak go nazywa katechizm). Nie ze strachu przed karą mściwego Boga (niektórzy tak patrzą na pandemię), nie z lęku przed śmiercią, przed wiecznym potępieniem, nie z powodu jakiegoś interesu, ale jedynie dla miłości Boga.
[b]Granica nie jest ostra…
Porównajmy w tym kontekście naszą relację do Boga z relacją do ludzi. Kiedy zranimy, wyrządzimy krzywdę osobie nie tylko dobrze znanej, ale bardzo bliskiej kochanej - matce, ojcu, bratu, żonie itp.), to nie mamy wątpliwości, że jest nam ogromnie przykro, właśnie dlatego, że ją bardzo kochamy i wiemy, że ona nas kocha. Czasem przykrego słowa powiedzianego kochanemu ojcu lub matce żałujemy latami. Także po śmierci osoby bliskiej. Im większa miłość tym - większy ból i żal. To jest obraz żalu doskonałego.
A żal niedoskonały?
Wyobraźmy sobie, że zeznajemy w sądzie. I pochopnym, niesprawiedliwym, bolesnym słowem obraziliśmy sędziego. Ten w konsekwencji wymierzył nam karę porządkową. Żałujemy? Na pewno. Żal straconych głupio pieniędzy, wstydzimy się, że nas poniosło w obecności innych uczestników procesu. Ale uczuciowo sędzia jest nam zwykle obojętny. Więc o żal doskonały z tego powodu, że sprawiłem przykrość sędziemu, będzie trudno. Wracając do Boga, to nie jest przypadek, że wielkie poczucie grzeszności i żal z powodu popełnionych grzechów odczuwali najwięksi święci, mocno Boga kochający.
Przeciętny wierny nie jest św. Teresą z Avila, ani siostrą Faustyną Kowalską…
Bałbym się wyrokować o tym, jak bardzo kocha Boga ten czy tamten penitent. Jak bardzo szczerze z Nim rozmawia, jak bardzo ma świadomość, że grzech to nie tyle i nie tylko przekroczenie prawa, ale to rana zadana temu, kogo kocham i kto mnie kocha. Na ile kocham, na tyle będę w stanie wzbudzić żal. I to staranie na pewno warto podjąć. Nie potrafimy zmierzyć, jak bardzo kochamy Boga. Miłość do ludzi ze względu na Niego jest bardziej widoczna i bardziej wymierna.
W kościołach jest dostępna pomoc przy wzbudzaniu żalu doskonałego - propozycje tekstów biblijnych, modlitw, rachunku sumienia itd. Sam akt trzeba wypowiedzieć po swojemu.
Żal wyrażamy własnymi słowami. Im bardziej te słowa będą moje, tym bardziej autentyczne. Kiedy przepraszamy kochaną osobę nie posługujemy się gotowymi formułkami. Kluczowe jest wyznanie żalu i poczucie, że robię to z miłości do Boga i z miłości do innych ludzi. To naprawdę wystarczy.
Tak jak większość z nas nie będzie mogła się wyspowiadać, tak też bardzo wiele osób nie zdoła pójść do Komunii św.
Z całą pewnością tak, ale akt żalu doskonałego warto wzbudzić także po to, by przeżyć święta ze świadomością bycia w stanie łaski i doświadczyć komunii duchowej.
Akt żalu doskonałego zakłada przystąpienie do spowiedzi, kiedy to będzie możliwe. No właśnie kiedy? Po epidemii?
Katechizm Kościoła katolickiego proponuje formułę otwartą: Kiedy to tylko będzie możliwe. Od mojego sumienia zależy, kiedy uznam, że możliwość już istnieje. Nie wiązałbym tego z formalnym końcem epidemii. Opinie o tym, czy pandemia jeszcze trwa, czy już się zakończyła, pewnie będą zróżnicowane. Musimy się liczyć z tym, że będzie przygasać, a gdzieś wybuchnie na nowo. Trzeba zwyczajnie rozumnie szukać okazji do tego, by się wyspowiadać w sytuacji, kiedy to nie będzie niebezpieczne ani dla mojego zdrowia, ani dla zdrowia innych ludzi. Nie potrafię dziś rozstrzygnąć, czy to nastąpi za tydzień, za miesiąc czy później. Kiedy możliwość bardziej powszechnego korzystania z sakramentu pokuty powróci, warto z tej sposobności skorzystać.
Jak poczekamy do następnej Wielkanocy, to grozi nam, że zapomnimy, co mieliśmy wyznać?
Pamięć jest ulotna. Warto w sumieniu tę świadomość mieć, że się zobowiązałem przed Bogiem do wyznania grzechów. A skoro tak, zrobię to wówczas, gdy będę mógł.
Zgodnie z dekretem biskupa opolskiego podczas Triduum Paschalnego można się umawiać do spowiedzi telefonicznie, dzwoniąc na plebanię. Jednocześnie nie zapominajmy, okres spowiedzi i Komunii w czasie wielkanocnym trwa od Środy Popielcowej do uroczystości Trójcy Świętej, czyli do 7 czerwca.
Miejmy nadzieję, że w tym czasie wszyscy, którzy chcą Komunię św. w czasie wielkanocnym przyjąć zdążą, że epidemia ustąpi. Gdyby to nie było możliwe i zaostrzone przepisy bezpieczeństwa zdrowotnego trwałyby dłużej, jesteśmy w oczywisty sposób usprawiedliwieni od zachowania tego kościelnego przykazania. Analogicznie do dyspensy z udziału w mszy św. Tyle tylko, że w mszy możemy uczestniczyć także za pomocą środków społecznego przekazu. Sakramentu pokuty w ten sposób przyjąć nie można. Niestety, takie fałszywe propozycje pojawiają się czasem w internecie.
Jak w kontekście przyjmowania Komunii św. po wzbudzeniu doskonałego żalu wygląda sytuacja osób, które mają trwałą przeszkodę w przystępowaniu do Eucharystii, np. żyjących w związkach niesakramentalnych.
Te osoby nie mogą, niestety, z tej możliwości skorzystać. Zarówno żal doskonały, jak i następująca po nim spowiedź zakłada mocne postanowienie poprawy. W tym przypadku niemożliwe do podjęcia, bo sytuacja życiowa tych osób jest trwała. Mogą one - i jest to bardzo pożądane - utrzymywać więź z Kościołem jak dotąd, przez modlitwę, udział w nabożeństwach, komunię duchową, angażowanie się w działalność charytatywną itd.