Szczecin: Poznliśmy listę osiedli najbardziej potrzebujących rewitalizacji
Poznańska firma przygotowała raport o jakości szczecińskich osiedli. Początki upiększania miasta zaczęły się jednak fatalnie.
Na podstawie gotowej diagnozy miejscy urzędnicy chcą w ramach konsultacji społecznych zapytać mieszkańców, jak widzą rewitalizację swoich dzielnic.
Przygotowali nawet ulotkę zachęcającą do udziału w spotkaniach. Tyle że jest napisana takim językiem, że zachęcić do rozmowy może co najwyżej samych urzędników. Oto próbka.
- Na spotkaniu zostanie zaprezentowana diagnoza czynników i zjawisk kryzysowych oraz zasięgi przestrzenne obszarów zdegradowanych i obszaru rewitalizacji w Szczecinie - czytamy w ulotce, która ma zachęcać do udziału w konsultacjach.
Jarosław Bodnar, główny architekt Szczecina zapewniał, że to dopiero projekt i będą szukać atrakcyjniejszego sposobu na dotarcie do mieszkańców.
Diagnoza bez rewelacji
Ale ulotka to być może najmniejszy problem, przed którym stoją urzędnicy. Wczoraj z satysfakcją ogłosili, że mają gotową diagnozę zdegradowanych obszarów Szczecina.
Dokument przygotowała firma z Poznania za prawie 60 tys. zł. Na podstawie kilkunastu czynników (m.in. przestępczości, dostępności komunikacji, liczby mieszkańców) ustaliła listę osiedli najbardziej potrzebujących rewitalizacji.
Lista nie jest zaskoczeniem. Rewitalizacji najbardziej wymaga Centrum, Śródmieście-Zachód, Turzyn, Niebuszewo-Bolinko, Drze-towo-Grabowo. W najlepszym stanie jest Niebuszewo, Gumieńce, Warszewo.
- Ta diagnoza posłuży nam do aktualizacji Lokalnego Programu Rewitalizacji na lata 2017-23. Po konsultacjach z mieszkańcami będziemy występować o środki na rewitalizację. Wiemy, że człowiek jest podstawą tego procesu, dlatego chcemy położyć szczególny nacisk na angażowanie mieszkańców na każdym etapie prac - bronił diagnozy Daniel Wacinkiewicz.
Mieszkańcy wiedzą swoje
Tyle że podczas konsultacji (zakładając, że mieszkańcy wezmą w nich udział) urzędnicy mogą dostać od szczecinian taką długą listę miejsc do rewitalizacji, która kompletnie wywróci diagnozę. Bo na każdym osiedlu są sprawy, zdaniem mieszkańców, do załatwienia w trybie pilnym.
- Diagnoza nie jest jednoznaczna, z tym że na wskazanych w niej obszarach nie dzieje się nic. Jest to jedynie sygnał dla miasta, że oprócz remontów kamienic czy poprawy infrastruktury drogowej należy jeszcze bardziej pochylić się nad problemami ludzi, którzy tu mieszkają, lub w przyszłości wybiorą centrum miasta na miejsce swojego zamieszkania - dodaje Wacinkiewicz.
Zwraca uwagę, aby o rewitalizacji myśleć szerzej niż tylko jako o remontach kamienic, co oznacza, że możemy pod to pojęcie podciągnąć (lub wyrzucić) cokolwiek urzędnikom przyjdzie do głowy. To powoduje, że rewitalizacja przestaje być konkretnym pojęciem, a co za tym idzie trudno będzie znaleźć odpowiedzialnego w razie porażki. Bo jeśli np. zapowiadana modernizacja al. Wojska Polskiego się nie powiedzie, to zawsze można powiedzieć, że akurat to zadanie nie miało nic wspólnego z rewitalizacją.