Szczecin: Atak na tle rasistowskim na studenta z Włoch
Parę dni temu przed studenckim klubem w Szczecinie pobito studenta z Włoch. Pobito go tylko dlatego, że miał ciemniejszy odcień karnacji. To co się stało w Szczecinie wymaga natychmiastowej reakcji.
- To jest przerażające, ale ja się zaczęłam poważnie bać - zwierzyła nam się Bogna Czałczyńska, inicjatorka i członkini wielu organizacji pozarządowych, które między innymi zajmują się przeciwdziałaniu dyskryminacji na tle rasowym. - Zaczęłam się bać, bo właśnie parę dni temu moja przyjaciółka z Turcji powiedziała mi, że chce wysłać do Szczecina na studia swoją córkę. I ja się właśnie przestraszyłam, bo zdałam sobie sprawę, że ta jej córka na uczelnię będzie musiała jeździć tramwajami i autobusami. I w tych tramwajach i autobusach będzie rozmawiała po angielsku albo po turecku. Boję się, że coś może się jej tu przydarzyć. A ten mój strach świadczy choćby o tym, że jesteśmy na granicy przyzwolenia, że musimy sobie uzmysłowić, iż jeśli w tej chwili bije się w Polsce dlatego tylko, że ktoś ma ciemniejszy kolor skóry, że bije się z powodu innej wiary czy innego języka, to niedługo może się zdarzyć, że ktoś zostanie pobity, bo ma inne poglądy. I to jest straszne.
Jak się mają zachowywać 11 listopada
Z kolei profesor Aneta Zelek, rektor Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu zastanawia się co powiedzieć swoim studentom z innych krajów jak mają się zachować 11 listopada.
- Jestem trochę tym zażenowana - mówi - ale z drugiej strony wolę dmuchać na zimne. Zupełnie nie wiem jak im wytłumaczyć, żeby 11 listopada byli szczególnie ostrożni.
To zażenowanie bierze się między innymi stąd, że podczas ostatniej rozmowy ze studentami obcokrajowcami profesor Aneta Zelek, gdy chciała ich trochę uspokoić i powiedziała, że do takich incydentów jaki miał miejsce przed klubem Pinokio w Szczecinie mogło dojść wszędzie, w każdym kraju, studenci jej jednoznacznie odpowiedzieli, że oni przyjechali do Polski właśnie dlatego, że im mówiono, że to jest bezpieczny kraj.
- I co ja miałam wtedy odpowiedzieć? - pyta retorycznie profesor Zelek.
Czego się boją
25 października wieczorem dwóch studentów Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu - Włoch i Kanadyjczyk wychodzili z klubu studenckiego Pinokio. Zaraz po wyjściu zaczepiła ich grupa wyrostków.
- Pytali, czy są muzułmanami - opowiada Agata Mikołajczak rzeczniczka prasowa szkoły. - Ale nasi studenci nawet nie zdążyli odpowiedzieć, tylko jeden z nich - Włoch, prawdopodobnie w związku z tym, że miał ciemniejsza karnację, został uderzony głową w nos.
Student z Włoch nie zgłosił tego zdarzenia na policję, ale władze uczelni postanowiły napisać do Komendy Wojewódzkiej Policji list z prośbą o spotkanie.
- Chodzi nam o to, aby policja poinstruowała naszych studentów z innych krajów, jak w takich sytuacjach reagować, jak się mają zachowywać, gdzie i co zgłaszać - mówi rzeczniczka prasowa. - Oni nie mówią po polsku, więc dzwonienie na numery alarmowe w ich wypadku jest bezsensowne. Nie dogadają się przecież.
Apel ministra Gowina
Niedawno podczas inauguracji nowego roku akademickiego właśnie na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie, w której uczestniczył Jarosław Gowin Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, z jego ust padły słowa zachęcające wyższe uczelnie do bardziej otwartej postawy wobec zagranicznych studentów. Minister podkreślał pożytki dla całej społeczności płynące właśnie z tej wielokulturowości.
- Wysłałam w związku z tym pismo do ministra Gowina z pytaniem w jaki sposób mamy się wobec tego incydentu zachować i z apelem o konkretną reakcję - mówi Aneta Zelek rektor ZPSB.
Z kolei Arkadiusz Marchewka, poseł PO podobny apel wysłał do Mariusza Błaszczaka, Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji.
- Doszedłem do wniosku, że generalnie przebrała się już miarka - powiedział poseł Arkadiusz Marchewka. - Mamy ciągle w pamięci zdarzenia jakie miały miejsce w Białymstoku czy w Warszawie (pobicie naukowca w tramwaju bo rozmawiał tam po niemiecku) i mam wrażenie, że pozostawienie takich sytuacji bez reakcji jest cichym na nie pozwoleniem. Politycy z prawej strony nie dają wyraźnych sygnałów, że są przeciwko takim zdarzeniom, nie wiedzą, że nie reagując na nie, dają wrażenie, że je aprobują i jednocześnie pokazują, że tego typu incydenty wyrażają postawy patriotyczne.
- Chciałbym aby moje pismo do ministra było apelem, aby minister wyjaśnił sprawę - podkreślił poseł.
Zaznaczył też, że jeśli w Szczecinie ktoś wystąpi z inicjatywą zamanifestowania oburzenia takimi incydentami, to on na pewno się do takiej inicjatywy włączy.
- Chciałbym także zaznaczyć, że zadeklarowałem pomoc poszkodowanemu w imieniu środowiska prawniczego - mówił Arkadiusz Marchewka.
Poseł nie kryje zdziwienia, że do incydentu na tle rasowym doszło właśnie w Szczecinie.
- Miałem wrażenie, że Szczecin był miastem, gdzie tego typu incydenty raczej się nie zdarzą - twierdzi. - Choćby dlatego, że mamy tylko 120 kilometrów do Berlina, miasta multikulti, że właśnie tu dla nas granice już dawno nie istnieją i też dlatego, że właśnie w Szczecinie studiowało już od pewnego czasu sporo studentów z zagranicy, a w tej chwili mamy ich 1500. Poza tym wydawało mi się, że w Szczecinie coś takiego nigdy się nie zdarzy bo jesteśmy miastem już historycznie wielokulturowym.
Jak się zachować
- Niestety, w tej chwili organizacje pozarządowe są trochę bezsilne, bo jednocześnie Państwo, rząd pokazuje, że daje pozwolenie na tego typu zachowania - stwierdziła Bogna Czałczyńska. - Widać to choćby po języku nienawiści jaki używa. Uważam, że przekroczone zostały już pewne granice i jak nie zareagujemy teraz, to damy sygnał przyzwolenia.
Dyskryminacja rasowa wynika często z nieznajomości grup społecznych żyjących, przebywających w tym samym kraju. Prowadzi do powstania fałszywych przekonań kształtujących negatywne postawy. Jeśli poglądy nacechowane dyskryminacją zyskują usankcjonowanie prawne, wówczas mogą wywrzeć destrukcyjny wpływ na społeczność i być powodem konfliktów. Podłożem dyskryminacji i uprzedzeń są stereotypy - jednostronne, przesadzone i uproszczone poglądy na temat poszczególnych grup czy społeczności. Ludzie mają tendencję do uproszczeń i wysnuwania wniosków opartych na własnych doświadczeniach.