Szarak, Słoń i Psy [kanapa polityczna]
Prof. Roman Bäcker i redaktor Adam Willma rozmawiają o bieżącej sytuacji politycznej w kraju.
- Młodzi nie mieli okazji zobaczyć prawdziwej mafii z lat 90.
- Pozostały im tylko filmy, choćby takie jak „Psy”. W tamtych czasach wielu ludziom wydawało się, że w ramach dzikiego kapitalizmu zapoczątkowanego przez premiera Rakowskiego można robić wszystko. Rodziły się w krótkim czasie niewiarygodne fortuny, a policja nie reagowała. Nie było sensu się narażać, gdy było wiadomo, że instytucje państwa działają kulawo. Lepiej było nie widzieć, nie słyszeć, pieniędzy do ręki nie brać, bo przecież są od tego kieszenie.
- Haracze, zdemolowane restauracje, wojny gangów... Aż trudno dziś sobie wyobrazić, że to był element polskiego krajobrazu.
- Wojny gangów były ostatecznością. Mafia najgroźniejsza była tam, gdzie działała cicho, bo to oznaczało, że zrasta się z systemem. Już nie wymusza pieniędzy kijami bejsbolowymi, tylko sami biznesmeni płacą bandytom haracz, bo wiedzą, że nie mają innego wyjścia.
- Raptem rok po obradach Okrągłego Stołu mieliśmy pierwsze mafijne zabójstwa. Najpierw zginęli „Lulek” i „Szarak”, później niejaki „Słoń”.
- Grupa rządząca PRL-em rozpadła się na wiele kawałków i niektóre z nich zaczęły prowadzić biznesy w podziemiu. Bardzo łatwo powstawały nowe grupy często na zasadzie starej przyjaźni chłopców z podwórka. Wystarczyło zrobić kilka przekrętów, by zaczynał się efekt kuli śniegowej – ściągania ludzi do wszystkiego (tzw. ABS-ów) oraz wchodzenia w coraz poważniejsze „biznesy”.
- Ale ten mafijny sos gotował się już pod koniec PRL w środowisku cinkciarzy i milicjantów.
- Cinkciarz, wyjaśnijmy to ludziom młodym, to osoba wymieniająca nielegalnie złotówki na walutę – głównie dolary i niemieckie marki. Aby nie pójść do
więzienia, cinkciarze opłacali się milicjantom. Po pewnym czasie mając taką ochronę, mogli sobie pozwolić na poważniejsze biznesy. Część później po prostu założyła kantory, a niektórzy weszli na bardziej ryzykowną ścieżkę.
- Skąd przyszła ta wiedza, jak urządzić mafię?
- Film „Ojciec Chrzestny” był popularny o wiele wcześniej. Jeden z szefów polskiej mafii kazał nawet gangsterom całować się w rękę. Jednakże wydaje się, że to była przede wszystkim wiedza praktyczna. Była sprawa do załatwienia, to się ją załatwiało i przy okazji uczyło się, jak to robić. Mokrej roboty nauczyli polskich mafiosów koledzy zza wschodniej granicy.
- Raptem po kilkunastu latach mafia zaczęła nam gasnąć. Po części za sprawą wejścia do Unii Europejskiej, które wymusiło zdecydowaną walkę z korupcją.
- O wiele wcześniej. Mafia wołomińska, z Pruszkowa (tam gdzie kończą się Reguły, zaczyna się Pruszków), Krakowiaka ze Śląska czy Nikosia z Gdańska są rozbijane lub ich liderzy giną w różny sposób kilka lat wcześniej. Po prostu państwo stało się silniejsze. Niektórzy mafiosi nie potrafili wyjść ze swoich ról, zalegalizować swoich pieniędzy i stać się poważnymi biznesmenami.
- Co ciekawe, nadal funkcjonują w polskiej polityce ludzie, którzy nie stronili od bankietów z udziałem mafiosów.
- Jacek Dębski - minister sportu w rządzie AWS-u miał mniej szczęścia. Został zabity w 2001 roku w ramach gangsterskich rozrachunków. Inni potrafili się z takich kontaktów wyplątać, a jeszcze inni po prostu mieli mnóstwo znajomych – każde poparcie dla polityka jest dobre, byleby nie trzeba było za to płacić.
- Minister Ziobro ma trochę racji twierdząc, że część sędziów i prokuratorów miała na koncie sprzyjanie mafiosom. I te sprawy nie została do końca wyczyszczone.
- A jak teraz udowodnić, czy sędzia wziął łapówkę, czy po prostu wziął pod uwagę trudną sytuację człowieka bez stałego źródła utrzymania uwalniając go z aresztu za małą kaucją? Jak udowodnić, że prokurator wziął coś do kieszeni czy tylko poczta zawaliła, gdy odwoływał się od
takiego wyroku? O ile takie orzeczenia zapadały w latach 90., to później już raczej o nich nie słychać. Minister Ziobro, jako szef wszystkich prokuratorów, powinien przedstawić dowody, a później stawiać tezy. Chyba że jego celem nie jest niszczenie zła wśród sędziów, tylko ich całkowite podporządkowanie rządzącej partii.
- Doczekamy się nowej odsłony mafii?
- Raczej nie. Państwo działa sprawnie. Istnieje w dodatku wiele służb policyjnych częściowo bezrobotnych, które aż tęsknią za złapaniem któregokolwiek z urzędników samorządowych na czymkolwiek. O wiele groźniejsze jest powstanie niekontrolowanej przez nikogo i nie podlegającej prawu grupy rządzących polityków.
Tylko jak zniszczyć taką mafię?