Szal. Stare rzeczy są jak starzy przyjaciele
Szanowni Państwo, czy macie Państwo w domu na przykład stary, niezbyt piękny, wazonik, a może staroświecką serwetkę lub kilimek - dzisiaj zupełnie niepotrzebne albo niemodne korale czy spinki do mankietów? Lub inne, pozornie zbędne, przedmioty, których jednakże za nic nie chcecie się pozbyć? Bywają nawet lekko podniszczone, a na pewno nie są do niczego przydatne.
To pamiątki po bliskich osobach, czasem po prostu po epizodach z własnego życia. Tkwi w nich jakaś dziwna moc, nie pozwalają się usunąć, wyrzucić. Zaryzykuję stwierdzenie, że są jak starzy przyjaciele. A to dlatego, że do nas przemawiają, przywodzą na myśl tamtych ludzi, tamte chwile.
Mam na przykład taki zupełnie niemodny dzisiaj szal, który przywieźli mi rodzice ze swojego jedynego w życiu (!) wyjazdu za granicę, do Bułgarii, we wczesnych latach sześćdziesiątych. Dzięki Bogu, młodzież w ogóle nie rozumie, o czym tu piszę: jak to, jedyna podróż poza Polskę w całym życiu?! Ale starsi wiedzą w czym rzecz - tak było, tak zwani normalni ludzie, a nie żadne sławy, z najwyższym trudem podróżowali po świecie.
Dzisiaj, gdy widzę ten skromny szal, myślę właśnie o tym, w jakich czasach i warunkach żyli przed laty moi najbliżsi. Przypominam też sobie, jak bardzo byłam uszczęśliwiona tym prezentem, z jaką dumą go nosiłam. A wiedziałam przecież, że rodzice musieli czegoś sobie na tym wakacyjnym wyjeździe odmówić, aby móc wysupłać jakąś sumę z limitowanego przydziału voucherów (czeków podróżnych), wykupywanych w biurze podróży po uprzednim zdobyciu, z wielkim trudem, paszportu.
I znowu młodzi nic nie rozumieją, ale to wspaniale! Lecz ja dobrze pamiętam, więc cenię ten kawałek materiału tak wysoko, że nigdy się go nie pozbędę - zbyt wiele mi mówi, i to zbyt ważnych rzeczy.
Warunkiem takich sytuacji jest jednakże prawdziwość przedmiotów, ich autentyczność. Nie dostrzegam więc żadnych głębszych wartości, poza estetycznymi, w tak zwanych starociach, w antykach, kupowanych na targach czy w odpowiednich sklepach. Są niejednokrotnie piękne, często też mówią nam o dawnych czasach, na przykład o tym, jak wysoko stało wówczas rzemiosło, opowiadają historię, ale nie moją.
Dlatego czasem cenniejszy jest dla mnie lekko wyszczerbiony wazonik czy niemodny szal niż piękna, stylowa, srebrna cukiernica lub drogi wschodni kilim.