Szajta - perła z Beskidu

Czytaj dalej
Fot. Artur Szymczak
Paweł Tracz

Szajta - perła z Beskidu

Paweł Tracz

Zawodowo 20-letnia Magdalena Szajtauer uprawia basket dopiero piąty sezon, a już jest w kadrze Polski seniorek. Jak wyglądała jej droga na szczyt?

Skrzydłowa to jeden z młodych filarów KSSSE AZS PWSZ. Pochodzi z Wisły w Beskidzie Śląskim, blisko 520 km od Gorzowa. Sport, ze względu na braci, zawsze był obecny w jej życiu, ale przypadek sprawił, że została koszykarką. - Już w wieku 13 lat wyróżniałam się wzrostem. Zawsze lubiłam koszykówkę, ale nie myślałam, że kiedyś będę grała zawodowo. Wówczas chodziłam na SKS-y i to trenerzy sprawili, że wybrałam tę dyscyplinę, a nie na przykład siatkówkę. Dzięki nim basket stał się moją wielką pasją - tłumaczy Szajtauer.

Trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów: - Na własnej skórze przekonałem się, że nikt nie przesadzał

Talent czystej wody?

To był rok 2009. Na początku uczestniczyła tylko w rozgrywkach szkolnych, bo w rodzinnej miejscowości klub dopiero się organizował (dziś Start występuje w II lidze). Już wtedy przyciągała uwagę. - Latem 2010 roku nasz trener Darek Maciejewski, który był wtedy selekcjonerem polskiej reprezentacji, miał w Szczyrku zgrupowanie kadry. Ta informacja dotarła do opiekunów Magdy, którzy widząc rodzący się na ich oczach talent skontaktowali się z nim. Przekonywali, że mają dobrze zapowiadającą się dziewczynę. Wysoką, zwinną i ambitną. Zachęcali, żeby przyjechać i sprawdzić czy mają rację - wspomina Ireneusz Madej, wiceprezes KSSSE AZS PWSZ.

Maciejewski, który na „koszu” zna się jak mało kto, nie przepuścił okazji. Pamiętał, że kilka lat wcześniej do akademickiego zespołu trafiły w podobny sposób pochodzące z Zacho-dniopomorskiego, wtedy także nastoletnie, Justyna Żurowska-Cegielska i Agnieszka Kaczmar-czyk. Przez kilka sezonów decydowały o obliczu akademiczek, dziś z powodzeniem grają w reprezentacji.

- Do Wisły miałem około 20 km. Wsiadłem w auto i przyjechałem na miejsce. Na własnej skórze przekonałem się, że nikt nie przesadzał. Spotkałem się z rodzicami Magdy, kończąc wizytę słowami, że za dwa tygodnie ich córka będzie już w Gorzowie. To był materiał na świe-tną zawodniczkę. Wiedziałem, że jeśli do motoryki dołożymy dobrą technikę, będą efekty - przyznał Maciejewski. - Magda późno zaczęła grać profesjonalnie, więc cały czas musi nadrabiać braki. Tym bardziej chwała jej, że w zaledwie szóstym sezonie uprawiania koszykówki awansowała do kadry.

Gorzów? Szkoła życia

Trudną decyzję o wyjeździe do obcego miasta podjęła w porozumieniu z rodzicami. - Mama mocno to przeżywała. Z tatą przyjechali nawet do Gorzowa i zobaczyli, jakie tu są warunki, opieka. To ich przekonało, a wyjazd potraktowali też jako dobrą szkołę życia dla mnie i nowe doświadczenie. Byłam młoda, a musiałam się usamodzielnić. Wyszło mi to na dobre - zdradza „Szajta”.

Koszykarka zdradza, że początki były trudne. - Przeprowadzka tyle kilometrów od domu to było wyzwanie. Rozłąka z rodziną, byłam zdana wyłącznie na siebie. Pomogły nowe koleżanki i atmosfera w klubie - mówi utalentowana 20-latka.

W listopadzie do siedziby KSSSE AZS PWSZ przyszła nominacja dla niej od nowego trenera biało-czerwonych Teodora Mołłowa. - To było duże zaskoczenie. Wiadomo, że każda z nas marzy o grze z orzełkiem na koszulce, ale w tym wieku?! W ogóle się tego nie spodziewałam, choć wiedziałam, że trener będzie odmładzał reprezentację - mówi Szajtauer.

Pierwszy obóz to było nowe doświadczenie, choć już wcześniej była w kręgu zainteresowania poprzednika Mołłowa, Jacka Winnickiego. Ale to Bułgar dał jej szansę występu w meczu międzypaństwowym. Gorzo-wianka zadebiutowała 18 listopada i nie zawiodła oczekiwań. W sparingu z Niemkami grała 14 minut, zdobyła dwa punkty, zanotowała trzy zbiórki i popełniła pięć fauli, co podkreśliło jej waleczność. - Zgrupowania, treningi i przebywanie z czołowymi polskimi zawodniczkami oraz mecz to były dla mnie niesamowite przeżycia - wspomina kadrowiczka.

Musi uwierzyć w siebie

Mołłow i Maciejewski przyznają, że Szajtauer to przyszłość polskiej koszykówki, ale... - Musi bardziej uwierzyć w siebie. Jest zdolna, ma duży potencjał, ale chyba z racji młodego wieku nie zawsze jest pewna swoich decyzji na parkiecie. Jeśli będzie pewniejsza, to zrobi dużą karierę - uważa bułgarski szkoleniowiec.

Akademiczka wie o swojej „wadzie”, więc ciągle pracuje nad wzmocnieniem psychiki (m.in. z Julią Chomską). - Zdaję sobie sprawę, że jeśli w głowie jest blokada, to pewnego poziomu nie przeskoczę. Wynika to chyba częściowo z tego, że na boisku widzę, jak wiele mi jeszcze brakuje do tych najlepszych. Dlatego staram się jak tylko mogę, by robić postępy - mówi góralka z Wisły.

Dziś „Szajta” nie wie jeszcze, czy po zakończeniu kariery zostanie na Ziemi Lubuskiej, czy wróci w ukochane góry. - Trochę za wcześnie, by cokolwiek powiedzieć. Nie zaprzątam sobie tym głowy, bo nie wiem, jak potoczy się moja kariera. Na razie jestem w Gorzowie, tu rozwijam koszykarską pasję - kończy skrzydłowa.

Paweł Tracz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.