Szafraniec: Znam swoje serce od podszewki. Dlatego staram się żyć na pełnej petardzie. Bo jak inaczej?
Przekonała się, że liczą się nie tylko wyścigi rowerowe, wygrane i medale. - Dlatego, gdy moje serce nigdzie się nie śpieszy - rozkoszuję się chwilą. Kiedyś nie przypuszczałabym, że można się cieszyć z takich rzeczy - mówi ANNA SZAFRANIEC-RUTKIEWICZ, mistrzyni świata w kolarstwie górskim z Myślenic.
- Wygląda Pani kwitnąco.
- Ale kwitnąco się nie czuję. Rodzina i znajomi często powtarzają, że wyglądam dużo lepiej niż po tych wszystkich operacjach i pobytach w szpitalach powinnam. Choroba zahartowała moją psychikę.
- Nie sport?
- Tam chyba szybciej się poddawałam. Z perspektywy czasu widzę, że gdybym jeżdżąc na rowerze miała tyle przeciwności - a i tak było ich sporo - co w chorobie, nie wytrwałabym.
- O swoje serce walczyła Pani jak lew. Z początku nawet o powrót do sportu.
Czytaj więcej:
- Ile tytułów, dyplomów, pucharów ma Pani Anna?
- Czy lekarze pozwalają wsiadać na rower?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień