Syn Violetty Villas pozywa Nowy Teatr
Krzysztof Gospodarek żąda między innymi przeprosin i 200 tysięcy złotych.
– Nie będę się wypowiadał na ten temat ani niczego komentował. Ale mam swoje powody – tak Krzysztof Gospodarek, syn Violetty Villas, odpowiada na pytania o pozew, jaki wniósł przeciwko słupskiemu Nowemu Teatrowi, gdzie od końca września grany jest spektakl „Las Villas”.
Przed sądem będzie się domagać zaprzestania grania tego tytułu, przeprosin i 200 tysięcy złotych. Krzysztof Gospodarek przyznaje, że słupsko-krakowskiego spektaklu nie widział, a swoją wiedzę na jego temat czerpie ze scenariusza, który otrzymał od realizatorów przedstawienia. Pozew syna Violetty Villas Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru, uważa za absurdalny. – Pan Gospodarek pierwszy raz skontaktował się z nami kilka miesięcy temu, gdy tylko ogłosiliśmy wynik konkursu na sztukę inspirowaną życiem i twórczością Violetty Villas.
Już wówczas powoływał się na prawa do znaku towarowego Violetty Villas. Skonsultowaliśmy się z prawnikami, którzy stwierdzili, że nie można odnosić historii człowieka do znaku towarowego – mówi Dominik Nowak.
– Teraz syn Violetty Villas założył nam sprawę o zniesławienie i o ochronę dóbr osobistych. W pozwie twierdzi, że czuje uszczerbek na swojej godności za sposób ukazania na scenie jego matki. Zapraszaliśmy pana Gospodarka na premierę „Las Villas”, najpierw słupską, potem krakowską. Mógł być gościem specjalnym tych wydarzeń. Niestety, syn Violetty Villas nie znalazł czasu, żeby zobaczyć nasz spektakl ani u nas, ani w Krakowie.
Dyrektor Nowego Teatru dodaje, że wiele razy kontaktował się z Krzysztofem Gospodarkiem zarówno drogą e-mailową, jak i telefoniczną. Próbował również odwiedzić go i osobiście tłumaczyć niejasności oraz zaprosić na spektakl.
– Kuriozalne jest oburzenie scenami i scenografią, których nie ma w spektaklu. Pan Gospodarek mógłby się o tym przekonać, gdyby tylko zobaczył przedstawienie – mówi Dominik Nowak.
„Las Villas” w sądzie, ale wciąż na scenie
- Spektakl nikogo nie obraża. Na przykładzie Violetty Villas pokazujemy trudny los artysty - mówi Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru.
- Nie jest to pastisz, farsa czy komedia. „Las Villas” to przedstawienie o jednej z największych polskich śpiewaczek okresu późnego PRL - mówi Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru. - Choć widzowie chcą go oglądać, spektakl nie cieszy się nadzwyczajnym zainteresowaniem publiczności. On jest bowiem nieoczywisty, trudny w odbiorze. Na pewno nie stworzyliśmy go, żeby wywołać skandal.
Spektakl w reżyserii Piotra Siekluckiego jest koprodukcją słupskiego Nowego Teatru i krakowskiego Teatru Nowego. Pod koniec września miał premierę w Słupsku, miesiąc później zobaczyli go widzowie w Krakowie. W sumie na obu scenach zobaczyło go kilka tysięcy widzów. Publiczność bardzo często ze spektaklu wychodzi wzruszona, niektórzy nie kryją łez. Hanna Piotrowska, która wciela się w rolę Violetty Villas, zachwyca nie tylko warunkami głosowymi, ale również szacunkiem dla postaci i dorobku diwy.
- Właśnie dlatego uważam oskarżenia o zniesławienie za żenujące - mówi Dominik Nowak. - Domyślam się, że panu Krzysztofowi Gospodarkowi chodzi o coś innego niż pamięć o zmarłej ponad pięć lat temu matce. Syn Violetty Villas chciał już pozwać do sądu jeden z łódzkich teatrów, który także jakiś czas temu wystawił spektakl o diwie.
Pozwem Krzysztofa Gospodarka sąd ma się zająć jeszcze w lutym. Proces nie spowoduje jednak zmian w repertuarze Nowego Teatru.
- Spektakl „Las Villas” graliśmy w styczniu zarówno u nas, jak i w Krakowie. Przedstawienie znajduje się w planach na marzec i kwiecień. Zagramy je w tych terminach, a publiczność będzie się mogła przekonać, czy faktycznie dochodzi tam do naruszenia czyichkolwiek dóbr osobistych, czy nie - mówi Dominik Nowak.