"Symbolika Wielkanocy daje nam nadzieję na lepsze jutro w pandemii, ale ludzie odejdą od Kościoła". Rozmowa z prof. Waldemarem Kuligowskim
Święta wielkanocne w swojej symbolice dają nadzieję, że po trudnych momentach czeka nas coś dobrego. Eksperci twierdzą, że święta to także przełomowy moment w pandemii i wkrótce będzie lepiej. Czy święta dają nam nadzieję? Rozmowa z prof. Waldemarem Kuligowskim, kulturoznawcą z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Po raz kolejny spędzimy święta wielkanocne w zamknięciu i odosobnieniu. Czy Wielkanoc spędzona w samotności może wzbudzić w nas poczucie nadziei?
Prof. dr hab. Waldemar Kuligowski: Może, jak najbardziej! Do tego przekonują media na całym świecie. Zgodnie się powtarza, aby nie dać się ponownie zaskoczyć, jak w ubiegłym roku i mimo wszystkich przeciwieństw te święta celebrować. W 2020 roku realia były inne, poziom zakażeń był niższy niż teraz, ale wszyscy żyliśmy w strachu i niepewności, bo sytuacja była nowa. W tym roku warto do Wielkanocy podejść inaczej. W warunkach bezpiecznych możemy przecież świętować. I jest kilka porad na dobre, pandemiczne święta Wielkiej Nocy. Po pierwsze, nie powinniśmy rezygnować z tradycji i np.: zająć się przygotowywaniem pisanek. Zamiast pisanek z jajek kurzych, świeżych – możliwe problemy z dostawą, produkty mogą być droższe itd. - warto spróbować zrobić je z czegoś innego, np.: z papieru albo styropianu i pobudzić swoją kreatywność. Po drugie, nie zapominajmy o wspieraniu branży gastronomicznej i zamówmy na Wielkanoc coś choćby symbolicznego z pobliskich restauracji. Po trzecie, spędźmy święta rodzinnie, ale najlepiej zdalnie lub hybrydowo. Nie rezygnujmy jednak z bycia razem, w większym gronie i w taki sposób zjedzmy śniadanie wielkanocne.
Czytaj też: Świąteczne tradycje zmienił wirus. Obchody Wielkanocy wyglądają inaczej na całym świecie
Jak dać poczucie wspólnoty tym, którzy nie obsługują nowych technologii?
Nie rezygnujmy z wysyłania kartek pocztowych! To praktyka w regresie, wypierana przez różne komunikatory. Mam wrażenie, że tegoroczna oferta kartek pocztowych była jednak bogatsza niż ostatnio. Wysyłanie ich to trochę staroświecki zwyczaj, ale mimo wszystko świąteczny, bo rzadki, specjalny. Kartkę można dobrać do osoby – to wszak przede wszystkim oznaka, że o kimś myślimy i pamiętamy. Pewnie, że znacznie łatwiej jest wysłać SMS-a czy e-mail niż kartkę. To ostatnie wymaga pewnego wysiłku – pójścia na pocztę, wybrania kartki, wypisania jej, schowania do koperty, przyklejenia znaczka. Co więcej, kartki wypisywane są ręcznie, a odręczne pismo staje się niemal reliktem i czymś coraz rzadszym. Warto w święta obdarowywać się takimi gestami.
Czy osoby niewierzące mogą dostrzec w symbolice tych świąt jakiś sens?
Cała symbolika Wielkiej Nocy skierowana jest na nowe życie i przezwyciężanie śmierci, choroby, zła. Oto z jajka, które wygląda jak martwy przedmiot, nagle rodzi się nowe życie. Podobna jest też symbolika baranka, kurczaczka i zajączka, choć on jednocześnie ma konotacje seksualne. W wielu domach ozdabia się wnętrza zielenią, siejemy rzeżuchę, obserwujemy jak kiełkują rośliny i jak wszystko budzi się do życia. Z nicości pojawia się coś i to taka piękna, uniwersalna opowieść, idealna na marne czasy pandemii.
Czytaj też:Rozmowy online uratują święta? Wykluczonych cyfrowo czeka samotna Wielkanoc w czasie pandemii
Z jednej strony Wielkanoc to wesołe święta, a z drugiej przepełnione cierpieniem. Co z osobami, które nie mogą się w tej symbolice odnaleźć?
To zależy od podejścia. Rzeczywiście, zbliżanie się tych świąt związane jest z opowieścią o cierpieniu, przemocy, śmierci i bólu. Jednak ich kulminacją jest coś zupełnie innego. Warto przypomnieć, że jeszcze niedawno w soboty nie tylko święcono pokarmy – jak obecnie - ale rano święcono wodę, a wieczorem święcono ogień, na południowej stronie kościołów, stronie uważanej za krainę światła. To są piękne symbole! Woda jest symbolem ponadreligijnym, związanym z odradzaniem się, płodnością, oczyszczaniem się, zarówno z choroby, jak i ze zwątpienia czy niepokoju. Ogień z kolei spala to co złe, co też tworzy krzepiącą symbolikę. Cała Wielkanoc jest więc symbolem nowego życia i odrodzenia, czemu bez wątpienia sprzyja pora roku, bo obserwujemy to wszystko wiosną. I to odrodzenie da się uogólnić i umieścić poza kontekstem stricte katolickim. Z moich obserwacji wynika, że nawet osoby będące daleko od kościoła jako instytucji, coraz łatwiej odnajdują się w tych symbolach. W tym sensie, jest to święto zdecydowanie mniej ekspansywne niż Boże Narodzenie z wszędobylskimi choinkami i gwiazdorami. Łatwiej Wielkanoc przeżywać na swój sposób.
Czytaj też: Czy robienie planów w dobie pandemii ma sens? "To one dają nam nadzieję" - mówi psycholog
Eksperci mówią, że po Wielkanocy pandemia zelżeje i będzie lepiej. Czy taki symbol przejścia jest faktycznie warty tego, aby był naszym punktem zaczepienia, nadzieją na lepsze jutro?
To ciekawa myśl. Może faktycznie to jeszcze jeden symbol przejścia od tego, co było mrokiem, izolacją. Chrystus w skalnym grobie - można powiedzieć – także właściwie był w izolacji, a jednak się z niej wydostał, wracając do życia. Można i tak opowiadać o biblijnym zmartwychwstaniu.
Przez pandemię koronawirusa zmienimy sposób świętowania?
Bez wątpienia są takie elementy świętowania wielkanocnego, których nie da się praktykować. Mamy w kilku miejscach Wielkopolski tradycję nazywają kolędowaniem wiosennym, odbywającym się w lany poniedziałek. W Walkowicach koło Czarnkowa, w Chorzeminie pod Wolsztynem czy na poznańskiej Ławicy korowody przebierańców obchodzą okolicę, polewając wszystkich wodą albo „murząc”, czyli czernią twarze specjalną mieszanką sadzy z tłuszczem. To wszystko ma przynosić szczęście i być dobrą wróżbą. Towarzyszą temu psoty, tańce, muzyka grana na żywo. Te tradycje mają różne nazwy: siwki, muradyny albo żandary. Niestety w tym roku z powodu pandemii korowody te zostały odwołane, i to już drugi rok z rzędu. W tym zatem wymiarze celebrowanie świąt jest przez pandemię ograniczone.
Czy poza przeniesieniem się do wirtualnej rzeczywistości, na stałe zmienimy swoje zwyczaje świąteczne?
Nowa sytuacja trwa zbyt krótko, aby można było to jednoznacznie stwierdzić. W ubiegłym roku pandemiczne restrykcje nas zaskoczyły, ale teraz widać, że nie tyle coś bezpowrotnie znika, ile raczej się zmienia. Wspólne zabawy, jak poszukiwanie przez dzieci słodyczy w ogrodach po prostu przeniosły się na mniejsze obszary z mniejszą liczbą osób. Zdalność nie oznacza katastrofy, co dobitnie pokazał ostatni finał WOŚP i rekordowa suma zbiórki.
Groby Pańskie w kościołach często budowane są w pewnych kontekstach, czy to problemu uchodźczego, czy np.: wypadków drogowych. Czy pandemia także tutaj odcisnęła swój ślad i zobaczymy w którymś kościele Chrystusa pod respiratorem?
Niektóre groby pańskie już w ubiegłym roku nawiązywały do koronawirusa. W Sokółce złożonego do grobu Chrystusa ucharakteryzowano na pacjenta, leżącego na metalowym, szpitalnym łóżku, przy którym siedziała postać ubrana w kombinezon ochronny oraz maseczkę. Podobnie było we Wrocławiu-Brochowie, gdzie dla wzmocnienia efektu realności, dodano jeszcze kroplówkę. Takie przypadki nie są zbyt częste, za to bardzo wymowne. Symbole pandemii wdarły się już do wszystkich sfer naszego życia.
Rok temu okazało się, że mocno wrośnięta w polską kulturę tradycja święcenia pokarmów w kościele nie jest koniecznością. Księża instruowali, jak każda z osób wierzących może sama pobłogosławić pokarmy na wielkanocny stół. Czy nasze podejście do tej tradycji się zmieni?
Poruszyła Pani temat bardzo poważnego zjawiska, które – jak sądzę - będzie jednym z najpoważniejszych skutków pandemii. Wiele osób zorientowało się oto, że może żyć bez chodzenia do kościoła. Często są to osoby, które traktowały udział w mszy nawykowo, co nazywamy katolicyzmem zwyczajowym, związanym z biernym powtarzaniem tego, co robi większość. Kiedy zamknięto kościoły i apelowano, aby się w nich nie gromadzić, wiele osób pogodziło się z tym i stwierdziło, że w rezultacie duchowo niczego im nie brakuje. Pamiętajmy o tym, że na różnych kanałach telewizyjnych, w stacjach radiowych i w internecie pojawiły się transmisje mszy. Dla wielu to bardzo wygodne rozwiązanie i oni niechętnie już wyjdą na mszę z domu. To właśnie ta jedna z największych konsekwencji pandemii w Polsce. Nie wiem, co Kościół musiałby zrobić, aby znów przyciągnąć tych ludzi do siebie. Biorąc dodatkowo pod uwagę zalew afer pedofilskich, odpływ wiernych może okazać się trwały.
Skoro odejdziemy od tradycyjnych świąt w kościele, to czy zmienią się też nasze zachowania związane z rodzinnymi spotkaniami?
Wielkanoc to ciągle ważny moment, w kalendarzu mamy przecież ten dzień oznaczony jako święto, więc wszyscy jakoś się do tego przygotowują. Nawyk odświętnego spotykania się, odświętnej atmosfery, przygotowywania się pozostanie. Ale tło religijne może być już coraz mniej znaczące. Podobnie jak w innych częściach Europy, polskie społeczeństwo się laicyzuje.
Czytaj też: Jak mądrze dawać prezenty? Dzieci na święta chcą dostać elektronikę, słodycze i... czas spędzony z rodzicami
Z jednej strony mamy laicyzację, a z drugiej przy zamknięciu spora część osób, która wcześniej nie gotowała, zaczęła przygotowywać tradycyjne, świąteczne potrawy. Zaczęliśmy się chwytać tego, co znamy, chcąc podtrzymać tradycję.
Rzeczywiście, gotowanie to jeden z absolutnych hitów czasu pandemii! Gdy okazało się, że mamy trochę więcej czasu, bo nie ma wyjść do kina, teatru, na basen albo stadion, nie wyjeżdżamy też na wakacje, zaczęliśmy masowo gotować. Bo takie działanie integruje, poprawia humor. To też czynność, którą możemy robić wspólnie w trybie zdalnym, umawiając się na gotowanie jakiejś potrawy, a potem porównywanie komu i jak wyszło. Z międzynarodowych badań wynika ponadto, że gotowanie stało się też dobrym scenariuszem randki. Ludzie, którzy znali się wcześniej lub poznali się w czasie pandemii i chcą tworzyć związek, często umawiają się na wspólne gotowanie przy ekranach swoich telefonów i tabletów. Inną sprawą jest to, że gotowanie, jedzenie i tradycje z tym związane ciągle są na fali. Ludzie są zainteresowani wymianą przepisów, tworzeniem nowych smaków. To doskonale się wpisuje w trend eksperymentowania w kuchni, który pojawił się na długo przed pandemią.
Czytaj też: Dzieci nie potrafią odpoczywać. Spędzają ferie w sieci i dzieciństwo online. Pandemia pogłębiła problem
---------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień