Gdyby nie czujność braci Sawickich cenna żydowska święta księga zamiast do muzeum, trafiłaby do pieca...
- To już trzeci cenny dar w ostatnim czasie - mówił wczoraj dyrektor Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze Leszek Kania. - To świadczy o zaufaniu, którym obdarzają nas ludzie. A my możemy tylko serdecznie podziękować.
Tym razem do muzeum trafiła zabytkowa Tora. Przekazał ją zielonogórzanin Waldemar Sawicki, którego brat, przed laty, znalazł ją w budynku przy ul. Kazimierza Wielkiego 20.
- Dokładniej przed budynkiem, gdyż któryś z sąsiadów robił porządki i najwyraźniej przeznaczył ją do spalenia - mówi pan Waldemar. - Po latach brat pytał mnie co z nią zrobić. Sądziłem, że to jakiś zabytek pisany cyrylicą, ale też wrzuciłem do meblościanki i nie zastawiałem się nad tym, co to jest. Wstyd powiedzieć, ale ostatnio robiliśmy przygotowania do remontu i znalazłem ją między rolkami starych tapet. Dopiero jakiś miesiąc temu postanowiłem skontaktować się z muzealnikami...
Tutaj natychmiast zorientowano się, że jest to Tora, czyli najważniejszy tekst objawiony judaizmu, niezwykle cenna pamiątka po zielonogórskiej społeczności żydowskiej. Wygląda imponująco, ma około siedmiu metrów długości i jak mówią historycy jej sporządzenie było rytuałem obwarowanym całą gamą zakazów i nakazów. Regulowana była nie tylko jej teść i wygląd, ale materiały na jakich została spisana i czym pisana. Jeszcze nie wiadomo w jakim czasie ten konkretny egzemparz Tory został spisany.
Jak podkreślał Zdzisław Kulczyk z Lubuskiej Fundacji Judaica Tora dla wyznawców judaizmu jest najważniejszym dziełem religijnym, zawierającym zasady wiary i otacza się ją wyjątkowym szacunkiem. I dla niego ważne jest, że Lubuszanie z szacunkiem i pieczołowitością odnoszą się do kultury żydowskiej. Mamy zresztą w zielonogórskim muzeum i inne judaica. Także torę z miejscowej synagogi, ale niestety spopielałą...
A muzealnicy mają już na oku kolejny skarb, niestety nie jest w posiadaniu darczyńcy, ale osoby, która chce sprzedać całą kolekcję zabytków z Winnego Grodu. Od szabasowej świecy z miejscowej synagogi, przez barometr z ratusza po laski, z których jedna należała do burmistrza miasta. Teraz muzeum szuka wsparcia, aby kupić tę kolekcję...
Więcej w sobotę Magazynie „Gazety Lubuskiej”