Świat wcale nie jest aż tak zły...
Pan Bogdan włączył telewizor i doznał szoku. Politycy mówili przed kamerami spokojnym, stonowanym głosem. Prezes Jarosław, jak niektórzy chcą, ober albo nadprezes, w studiu komercyjnej telewizji, w której, jak kiedyś powiedział jego noga nie postanie, mówił, że Polacy zawsze się dogadywali więc on postanowił nie upierać się przy trybunale i czym tam jeszcze.
Pan Bogdan zdumiony przeskoczył na kanał telewizji publicznej. Tam niespodziewanie nie trzymano się jednego nurtu, czyli chwalono rządzących i ganiono opozycję, ale mówiono jak jest.
Kupił gazetę i na pierwszej stronie przeczytał, że minister Antoni przyznał, że w Smoleńsku był wypadek, a nie zamach który wykombinowali Tusk z Putinem.
Obok był tekst o tym, że prezydent Warszawy postanowiła nie upierać się i zgadza się na pomnik na Krakowskim Przedmieściu. Na drugiej stronie była rozmowa z prezydentem Dudą, który deklarował, że odbierze przysięgę od trzech sędziów trybunału żeby za-kończyć spór, a obok najbardziej zacięty i agresywny dotąd przedstawiciel opozycji przepraszał za swoje dotąd twarde słowa. Mówił, że przekonał się o tym iż Polacy potrafią się dogadać. Wychwalał prezesa mówiąc, że okazał się ciepłym i miłym facetem. W tym układzie nie zdziwiła go informacja o tym że pani premier za gadanie głupot przywołała do porządku jednego z ministrów.
To nie koniec. Jadąc do pracy, z radia dowiedział się, że rząd zamierza obniżyć podatki. Jest już projekt, który zyskał akceptację niemal wszystkich sił politycznych. Potem jakiś profesor mówił, że mamy coraz lepsze perspektywy więc obiecany powrót do poprzedniego wieku emerytalnego będzie już niebawem. Nie przestawał się dziwić w swojej firmie. Szef pochwalił go i powiedział, że jest jej ostoją. Nie poszła za tym jakaś podwyżka, ale przecież nie chodzi tylko o pieniądze, a czasem dobre słowo. Co dziwnie dostał o wiele mniej maili z poleceniami, które – jak to w korporacji – czasem go bombardują niczym podczas nalotów dywanowych.
Potem zadzwoniła żona
Powiedziała, że obliczyła ich rachunki i obraz jaki malowała jeszcze wczoraj w czarnych barwach wcale nie jest taki zły. Dadzą radę, a może nawet uda się im gdzieś wyskoczyć na kilka dni żeby odpocząć od tego młyna. Syn, który dzwoni do niego tylko i wyłącznie kiedy ma jakiś interes, teraz zaprosił jego i żonę na kolację, co w ostatnich dziesięciu latach zdarzyło się jeden raz. W pracy nikt go nie wkurzył co ostatnio było nagminne. Po pracy wsiadł do samochodu. Jadąc do domu myślał sobie, że inaczej niż przypuszczał jednak da się w tym kraju żyć. Ludzie, w tym politycy, wcale nie są tacy źli, a przyszłość jawi się w jasnych barwach. W tym momencie zadzwonił budzik....