Dariusz S., pseud. Szramka, świadek koronny w procesie o zabójstwo dyrektora PZU w Bydgoszczy, oskarżony o złożenie fałszywych zeznań.
Proces Dariusza S. rozpoczął się w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy. Oskarżony usłyszał zarzuty składania nieprawdziwych zeznań. W adnotacji aktu oskarżenia zaznaczono, że zarzuty zostały postawione w związku z art. 239 Kodeksu karnego, a więc poplecznictwem.
Kogo, zdaniem śledczych prokuratury, miał kryć Dariusz S.? Sprawa dotyczy innego postępowania, które zakończyło się w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy 22 grudnia 2014 roku.
Zapadł wtedy wyrok skazujący Tomasza G., biznesmena z podbydgoskiej Brzozy, na 25 lat więzienia za zlecenie w 1999 roku zabójstwa Piotra Karpowicza, dyrektora Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka w oddziale PZU w Bydgoszczy. Razem z G. wyroki 25 lat więzienia usłyszały wtedy również dwie inne osoby - Henryk L., pseudonim Lewatywa (skazany wcześniej za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą), oraz Adam S., znany też jako „Smoła” (według śledczych Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, autorów oskarżenia - bezpośredni sprawca zabójstwa Piotra Karpowicza). Wyrok został uchylony. W kwietniu rozpocznie się już trzeci proces o zastrzelenie pracownika ubezpieczalni przed 17 laty.
- Czymś kuriozalnym jest, że odmawia mi się możliwości zapoznania z aktami sprawy, w których odnotowane są moje rzekomo fałszywe zeznania - wyjaśnia Dariusz S. - Wszystko przez to, że formalnie w sprawie zabójstwa mam status świadka.
W 2006 roku Dariusz S. uzyskał w sprawie śmierci Karpowicza status świadka koronnego. W lubelskiej prokuraturze złożył zeznania obciążające (skazanych później) Tomasza G., Henryka L., Adama S. oraz Krzysztofa B. i Tomasza Z. W procesie, który rozpoczął się w roku 2011, odwołał swoje wyjaśnienia (które były kluczowe w sprawie). Twierdził, że wcześniej złożył je pod presją.
- Prokurator sfabrykował te moje zeznania tylko po to, by potwierdzić swoją tezę dotyczącą zabójstwa - mówił S.