Subiektywny ranking parków w Bydgoszczy. Gdzie najlepiej wypoczywać? [ZDJĘCIA]
Przed wojną Bydgoszcz miała markę miasta zieleni. Czy to tylko historyczne określenie? Zobaczymy, jak bydgoskie parki prezentują się na progu wakacji. Na moim kursie cztery śródmiejskie oazy zieleni: Park im. Jana Kochanowskiego (blisko Teatru Polskiego), Ogród Botaniczny UKW (przy pl. Weyssenhoffa), Park im. Kazimierza Wielkiego (za Urzędem Wojewódzkim) i Park Ludowy im. Wincentego Witosa (za Pałacem Młodzieży).
Pod uwagę wezmę estetykę, czystość, obecność chłodzącej powietrze wody (fontanny lub sadzawki), jakość ławek i nawierzchni alejek, utrzymanie trawników, miejsca zabaw dla dzieci, kwietniki, publiczne toalety, możliwość zakupu czegoś do picia w pobliżu, wreszcie walory edukacyjne miejsca (czy można się w nim czegoś dowiedzieć o naszej przyrodzie i/lub historii.
Skala ocen, jak w szkole, od 1 do 6. No to w drogę!
Park im. Jana Kochanowskiego - 4,5
Wyremontowany w ubiegłym roku, więc trudno, żeby prezentował się źle. Co nie znaczy, że wszystko wygląda tu idealnie. Idealna na pewno nie jest trawa. Widać, że regularnie koszona, lecz widać też łysiny miedzy zielonymi kępkami. Kto ma przy domu trawnik, wie, że doskonałości nie osiągnie się bez regularnego nawożenia i podlewania. Mimo wszystko jest to jedyne z opisanych miejsc, w którym bez wahania wyciągnąłbym się na kocyku. Choć regulamin tego nie zabrania, nikt tego nie robi. Widać zbyt mocno wbiły się ludziom w pamięć niegdysiejsze tabliczki z napisem „Nie deptać trawników”.
Najefektowniej prezentuje się tonący w różach skwer z pomnikiem Łuczniczki. Ławki na nim wygodne i czyste. Gorzej wyglądają ławki w głębi parku, upstrzone ptasimi odchodami. Równy bruk w alejkach.
Rewelacyjny muzyczny plac zabaw. Nic dziwnego, że pełno na nim dzieci. Jest to jedyny park z szaletem. Napić się czegoś można w kafejce działającej w teatrze. Park zapewnia edukację muzyczną (poza placem zabaw, pomniki kompozytorów z estetycznymi tabliczkami). Gorzej z edukacją botaniczną. Z tablicy przy wejściu do parku dowiadujemy się, że znajduje się w nim 19 pomników przyrody. Niestety, przy samych drzewach stosowne tabliczki już się nie znalazły.
Ogród Botaniczny UKW - 4,0
Pod względem edukacyjnym zdecydowanie numer 1. Czytelne tabliczki przy każdym okazie. Rośliny zadbane, trawa między nimi wykoszona. Czysto. Gorzej z ławkami. Te blisko wejścia zachęcają, by usiąść. Te w głębi czekają na malarza. Szkoda, że nie wygospodarowano tam choć trochę miejsca na placyk zabaw dla dzieci. Bez niego jest to przede wszystkim raj dla emerytów i bezrobotnych. Tym bardziej, że w dni powszednie ogród otwarty jest tylko do godz. 15. Nonsens!
Park im. Kazimierza Wielkiego - 3,5
Przy wejściu od strony pl. Wolności prezentuje się całkiem całkiem. Wrażenie zaczyna się psuć po minięciu fontanny Potop. Brudne trawniki - szkło, papierki, plastik, zeschłe liście. Na ogrodnika czekają głazy przy sadzawce - plenią się między nimi chwasty. Zaśmiecony piasek na placu zabaw. Tu i ówdzie podejrzane towarzystwo na ławkach. Dokarmiane przez spacerowiczów gołębię brudzą ławki, których od dawna nikt nie mył. Za to toń obu stawów wygląda urokliwie. Sklepików i knajpek w pobliżu nie brak.
Park Ludowy im. Wincentego Witosa - 3,0
Widać, że czeka na remont. Zdecydowanie nie jest to miejsce dla alergików - wysoka trwa i nieprzycięte żywopłoty. Ruiny muszli koncertowej przygnębiają. Dobre lata ma też za sobą plac zabaw z niebezpieczną huśtawką. Popękany asfalt psuje przyjemność jazdy na deskorolce czy rolkach w tym największym ze śródmiejskich parków. Na szczęście uruchomiono fontannę. Na nieszczęście lubią wylegiwać się przy niej bezdomni. Trudno odnaleźć warte uwagi okazy drzew, bo w parku nie uświadczysz o nich żadnej informacji. Pragnienie można ugasić w kawiarence obok Pałacu Młodzieży.