Strażnika miejskiego zwolniono, mimo wcześniejszej umowy [WIDEO]
Prezydent Zielonej Góry zwolnił zastępcę komendanta miejskiej straży. Ten czuje się oszukany.
Uchwałą rady miasta przyjęto Kontrakt Zielonogórski, dotyczący połączenia miasta z gminą. Zapisano w nim m.in. że nikt z gminnych urzędników i pracowników podległych gminie spółek nie straci pracy. Gwarancja mówi o ośmiu latach. Czytamy w nim także, że gminni strażnicy wejdą w skład straży miejskiej. I tak się stało. Ale w momencie połączenia w mieście strażników było 30, a w gminie – 4. Niektórzy spodziewali się, że będzie ich jeszcze więcej. Tymczasem dziś w miejskiej straży pracuje zaledwie 12 osób. Inne na własna prośbę, obawiając się likwidacji straży, bo takie głosy się pojawiały, sugerował to także prezydent miasta, przenosiły się na inne stanowiska urzędu miasta.
Po połączeniu znikł zastępca komendanta
Były komendant straży gminy Jarosław Biernacki, po połączeniu został automatycznie zastępcą. Proponował, by stworzyć referat ds. dzielnicy Nowe Miasto. Pomysł nie został zaakceptowany. Z czasem były komendant gminny coraz bardziej odczuwał, że jest pomijany w szkoleniach...
Przez dwa lata obowiązywały dwa regulaminy straży: gminnej i miejskiej. W końcu rada miasta przyjęła nowy, już dla całego miasta. Nie znalazł się w nim zapis o zastępcy komendanta.
Podziękowania i dyplomy nie pomogły
Spodziewałem się tego, że stracę funkcję. Nie myślałem jednak, że tak zostanę potraktowany, bo zaproponowano mi posadę starszego strażnika – mówi Jarosław Biernacki. – To oznaczało także mniejsze o 1,2 tys. zł zarobki. Źle się z tym czuję, że żadnej innej propozycji nie otrzymałem. Wydaje się, że po tylu latach pracy zasługuję na jakiś szacunek.
Były komendant przyznaje, też, że po 12 latach pracy, wielu szkoleniach i kursach, zdobyciu certyfikatów i doświadczenia, nie chciałby rozstać się z zajęciem, które – jego zdaniem – dobrze wykonywał.
Na potwierdzenie pokazuje teczkę ze świadectwami, podziękowaniami od firm, mieszkańców i samego prezydenta.
J. Biernacki jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego, szkoły oficerskiej. Od 20 lat trenuje też podopiecznych Gwardii, zajęcia z samoobrony prowadził też w Medycznym Studium Zawodowym w Zielonej Górze.
Były komendant zapowiada, że nie zostawi tej sprawy…
Straż jest chora, stąd trzeba ją uzdrowić Prezydent Janusz Kubicki tłumaczy, że straż miejska jest chora od wielu lat. - To nie gdzie indziej ale właśnie tam były przypadki nadużywania alkoholu czy spania w czasie służby. Pracę strażników fatalnie oceniają mieszkańcy miasta, wielu domaga się wręcz jej likwidacji. Dlatego dyrektor Waldemar Michałowski dostał zadanie, b y zmienić tę sytuację. A niestety zmiany łączą się często z decyzjami,które nie zawsze muszą odpowiadać zainteresowanym. Cel jest jeden, straż miejska musi przygotować się do sprawnego dzia-łania w tym obsługi monitoringu, który planujemy wprowadzić.
Ale co ma do tego zwolnienie ze stanowiska pana Biernackiego? - pytamy.
- Pan Biernacki chciał zostać na ulicy Dąbrowskiego. Nie mogłem się z tym zgodzić, gdyż trudno, by w jednym miejscu było kilkunastu strażników, a w innym tylko dwóch. To, że pan Biernacki stracił stanowiska wynikło też stąd, że nie sprawdzał się na nim. Dlatego przychyliłem się do wniosku dyrektora Michałowskiego i pan Biernacki jest zwykłym strażnikiem. Przecież nie stracił pracy - wyjaśnia prezydent. I dodaje, że ich liczba została zmniejszona, bo tak naprawdę dziś nie ma potrzeby, by miasto utrzymywało aż 30 strażników. Zwyczajnie nie ma dla nich zajęcia. Może za rok czy dwa to się zmieni