Strażnicy miejscy ocalili posady. Czy wesprą policję?
Radni nie zgodzili się na likwidację straży miejskiej. - Nikt mi nie odpowiedział na pytanie, po co ich zostawić? - powiedział ,,GL’’ burmistrz.
W zeszłym tygodniu „GL” poinformowała o planach burmistrza Pawła Mierzwiaka, który chciał zlikwidować straż miejską. Jego zdaniem dwoje strażników zajmowało się tylko obsługą fotoradaru. Gdy Sejm cofnął uprawnienia samorządom do karania kierowców przy pomocy fotoradarów, sens i podstawa ich pracy legła w gruzach.
- Utrzymanie straży kosztowało około 290 tys. zł, a wpływy z mandatów 200 tys. zł rocznie. Teraz, gdy zlikwidujemy dwa stanowiska, gmina zaoszczędzi średnio 170 tys. zł. Przeznaczymy je prawdopodobnie na nowy oddział przedszkolny dla 3-latków - powiedział burmistrz jeszcze przed ostatnią sesją rady.
Te argumenty nie przekonały jednak radnych, którzy obradowali w minioną środę. Aż 11 z nich zagłosowało przeciwko rozwiązaniu straży, za tylko 2.
- Ja się wstrzymałam od głosu - mówi radna Dorota Laskowska - Kabała. - Nie byłam za kontynuacją działania strażników w dotychczasowy sposób, jednak nie chciałabym, aby gmina z nich rezygnowała. Oni są potrzebni do działań porządkowych.
Zdaniem radnych samorząd nie jest firmą mającą odnosić zyski. Nowogród Bobrzański to jedna z największych terytorialnie gmin w kraju, a straż miejska po wyznaczeniu jej innych zadań powinna wspomagać policję w utrzymaniu porządku. Albo karać za zaśmiecanie lasów, złe parkowanie czy spożywanie alkoholu w miejscu publicznym.
- Decyzja została podjęta, teraz może radni powiedzą mi, skąd wziąć pieniądze na powiększenie przedszkoli do 6-latków - skomentował burmistrz P. Mierzwiak.