Straż miejska kupuje ósmego konia
Straż miejska chce kupić kolejnego wierzchowca do swojej sekcji konnej. Dostała na ten cel 10 tys. zł z budżetu miasta.
- Obecnie mamy siedem koni, chcemy, aby było ich osiem. Wtedy strażnicy będą mogli jeździć na patrole parami - mówi Paweł Białkowski, dowódca sekcji konnej SM w Łodzi.
Koń ma mieć 3 - 4 lata, musi być spokojny, zdrowy, najlepiej rasy śląskiej, wielkopolskiej, hanowerskiej lub holsztyńskiej. Te wierzchowce mają odpowiedni temperament i w kłębie ponad 170 cm. Jeździec siedzi więc na nich jak na wieży. Jest to bardzo ważne zwłaszcza podczas zabezpieczania imprez masowych, szczególnie meczów piłkarskich, gdy dochodzi do bijatyk między zwaśnionymi grupami kibiców.
- Kontaktowaliśmy się już z wieloma hodowcami koni w Polsce, także w Łodzi. Rozważamy oferty - dodaje Paweł Białkowski.
Konnica straży miejskiej liczy dziewięciu jeźdźców i siedem wierzchowców rasy śląskiej, szlachetnej półkrwi i holenderskiej. Najstarszy jest 17-letni Czop. Konie ze straży miejskiej nie boją się dymu, ognia, huku petard i wystrzałów z broni palnej. Paweł Białkowski mówi, że wierzchowce i jeźdźcy szkolą się systematycznie. Każdy trening kończy się jazdą w szykach - w zastępie, dwójkami, trójkami, ławą i klinem. Najtrudniejszy jest do wyćwiczenia atak konnicy ławą. Jeźdźcy muszą wtedy poruszać się jeden przy drugim, tak aby ich kolana się stykały.
Siedziba sekcji konnej straży miejskiej mieści się w Łódzkim Klubie Jeździeckim przy ul. Łagiewnickiej. Konie mają swoich opiekunów i swoje boksy. Opiekunowie wybierają też z boksów brudny obornik i wyścielają je nową słomą. Każdy wierzchowiec zjada dziennie trzy kilogramy owsa i belę siana. Zgodnie z porządkiem dnia, czyszczenie koni odbywa się około godz. 7. Trwa godzinę. Później jeźdźcy wyruszają na koniach na patrole po Lesie Łagiewnickim i łódzkich parkach.