Strasburger. Ponad trzydzieści lat spędził u boku tej samej ukochanej kobiety

Pochodzi z niemieckiego rodu, który dawno temu osiadł nad Wisłą. Choć chciał zostać marynarzem, zdecydował się na aktorstwo. Sławę przyniósł mu przede wszystkim serial „Polskie drogi”. Dzisiaj kojarzymy go jako prowadzącego telewizyjną „Familiadę”.

Od kiedy pięć lat temu zmarła jego żona, wydawało się, że nikt nie zastąpi pustki, jaka powstała w jego życiu. Tymczasem okazało się, że może być inaczej. Od kilku miesięcy aktor zaczął pojawiać się publicznie z piękną blondynką u boku. Media od razu odkryły, że to Małgorzata Weremczuk. Para poznała się wiele lat temu, kiedy jeszcze żyła żona prowadzącego „Familiadę”. Małgorzata jest z zawodu promotorką i pomagała rozkręcać działalność jednej z warszawskich restauracji, w której bywali Strasburgerowie.

Kiedy żona aktora zmarła, Weremczuk zajęła się jego prywatnymi i zawodowymi sprawami. Los chciał, że w tym samym czasie zaczęło się sypać jej małżeństwo. Mimo prób ratowania związku, w zeszłym roku doszło do rozwodu. Wtedy Karol i Małgorzata zbliżyli się do siebie - i zakochali w sobie. Dziś para mieszka już razem - i co najciekawsze pozostaje otwarta na posiadanie potomstwa, choć 71-letniego aktora dzieli od obecnej wybranki aż 38 lat różnicy.

- Mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że jesteśmy z Małgosią szczęśliwi. Każde z nas przeszło długą drogę, na której los stawiał nam życiowe zakręty i to nas połączyło. Dziś wiem, że z Małgosią mogę stworzyć nowy, prawdziwy, budowany od fundamentów, ciepły dom - deklaruje Strasburger w „Na Żywo”.

***

Jak sugeruje nazwisko, przodkowie Karola Strasburgera wywodzą się z Niemiec. Pod koniec XVIII wieku jego przodek przybył z Freibergu w Saksonii do Warszawy z dworem króla Augusta III Mocnego, u którego był podczaszym, czyli zajmował się trunkami. Wśród protoplastów aktora był też kasztelan zamkowy na Mokotowie, dyrektor kopalń węgla czy profesor botaniki.