Stracony rok w edukacji? Uczniowie wiedzą połowę mniej od poprzedników. Czeka ich narodowy program korepetycji i wsparcie psychologów
Rok od początku zdalnej nauki Ministerstwo Edukacji zapowiada pieniądze na zajęcia wyrównawcze. Opozycja chce ciąć podstawy programowe. A nauczyciele obawiają się, kogo zastaną w klasach.
Powrót dzieci do szkół w perspektywie miesiąca nie jest taki nierealny. Czesi, którzy przeszli szczyt trzeciej fali epidemii miesiąc przed Polską, od 12 kwietnia stopniowo przywracają naukę w najmłodszych klasach. Trzeba nadrabiać zaległości!
- Czeka nas bolesna konfrontacja z rzeczywistością – opowiada jedna z opolskich nauczycielek. – Na sprawdzianach organizowanych wirtualnie widzimy dziwny wzrost wyników. Uczniowie dawniej ledwie „czwórkowi”, mają teraz bardzo dobrze napisane prace. Dopiero w szkole przekonamy się, ile faktycznie wiedzą, bo teraz na sprawdzianach pomagają im dorośli.
Nauczyciele i rodzice czują, że kształcenie na odległość daje dużo gorsze efekty niż tradycyjne, ale szerokich badań w tym zakresie w Polsce nie prowadzono. Polski Instytut Ekonomiczny w opublikowanym w lutym raporcie o cyfrowych wyzwaniach dla polskiej edukacji, powołuje się na międzynarodowe badania, które szacują, że strata edukacyjna, czyli opóźnienie w wykształceniu, to 70 procent umiejętności czytania w porównaniu do uczonych metodami klasycznymi i nawet 50 procent w zakresie matematyki.
- W starszych klasach wykładamy często do czarnego ekranu – komentuje dalej nauczycielka. – Uczniowie tłumaczą się, że mają popsute kamery. Część klas mimo zachęt nie uczestniczy aktywnie w zajęciach.
Według wspomnianego raportu PIE aż 47 procent ankietowanych uczniów przyznało, że w trakcie zajęć przegląda inne treści na smartfonie czy komputerze. 62 procent ankietowanych ocenia naukę zdalną jako gorszą od tradycyjnej, nieatrakcyjną. Uczniowie nie chcą jej kontynuować. Zresztą 40 procent nauczycieli uważa, że jest przygotowana słabo lub umiarkowanie do prowadzenia zdalnych zajęć.
Nauczyciele nie potrafią wykorzystać wszystkich możliwości platform edukacyjnych, przenoszą do sieci tradycyjny model pracy. Nie prowadzą eksperymentów online, nie wciągają do zajęć interaktywnych, nie korzystają z gier edukacyjnych. Sytuacja w Polsce nie jest zresztą wyjątkiem. W Niemczech przeprowadzono badania ankietowe, które pokazały, że czas poświęcony na naukę w systemie zdalnym jest o połowę krótszy niż poprzednio. Mniej się uczą zwłaszcza słabsi uczniowie. Wolą oglądać telewizję czy grać na komputerze.
Narodowe korepetycje?
Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada zwiększenie tegorocznej subwencji oświatowej o 187 milionów złotych na zajęcia wyrównawcze, już w czasie, gdy wszyscy wrócą do szkół. Każdy dyrektor i rada pedagogiczna szkoły będzie mogła za te pieniądze zorganizować po 10 dodatkowych godzin zajęć, w przeliczeniu na każdy oddział szkolny do końca roku. Posłowie opozycji krytykują, że to nie wystarczy.
– Trzeba zacząć od przejrzenia podstawy programowej i rezygnacji z treści, które ją zaśmiecają. Dajmy czas nauczycielom na rozmowę z dziećmi – apeluje Krystyna Szumilas z KO, była minister edukacji. Członkowie sejmowej komisji edukacji apelują, aby przesunąć terminy tegorocznych matur. Zawczasu zrezygnować z czwartej części egzaminu dla ósmoklasistów, która ma wejść w 2022 roku. Tego jednak resort edukacji na razie nie planuje. Nauczyciele zastanawiają się natomiast, jak skuteczne będą dodatkowe zajęcia np. w przeładowanych programem klasach VII i VIII, gdzie dzieci i tak siedzą w szkole do godziny 15 - 16.
- Najbardziej martwię się nie o poziom wykształcenia, ale o kondycję psychiczną niektórych dzieci – mówi opolska nauczycielka. – Wielu rodziców prosi nas o wsparcie. Część dzieci świetnie się odnalazła w tym świecie, czują się dobrze, bo mają więcej luzu i nauczyli się kombinować, jak uzyskać dobre efekty małym kosztem. Mamy jednak sygnały o dzieciach, które zupełnie przestały wychodzić z domu. Nie czują potrzeby bezpośredniego kontaktu z innymi. Czas spędzają przed komputerem lub telefonem.
Potrzebne wsparcie psychologa
Z badań wynika, że 25 procent dzieci może głębiej przeżywać okres pandemii. Ministerstwo zapowiada więc dodatkowe 100 tysięcy godzin interwencji psychologicznych, wspierających młodzież. Duże liczby robią wrażenie, ale kiedy się je przeliczy przez 4,5 miliona uczniów w Polsce okazuje się, że skala pomocy będzie niewielka.
- Chętnie zatrudnię psychologa w szkole, ale w okolicy ich nie ma – komentuje dyrektor jednej z prowincjonalnych szkół.
- Sami dostrzegamy taką potrzebę, gmina już finansuje takie zajęcia. Dyrektorzy szkół już planują w arkuszach organizacyjnych nawet 10 procent więcej dodatkowej pomocy psychologa. Dobrze, że już mamy zatrudnionych psychologów w szkołach – komentuje Maria Strońska, dyrektor Gminnego Zarządu Oświaty w Prudniku.
Po cichu władze edukacyjne obniżają też poziom egzaminów państwowych, ale i tak - według nieoficjalnych informacji – połowa zdających w tym roku próbne matury – oblała. Powrót do normalności będzie wyzwaniem, inaczej za kilka lat w dorosłe życie wejdzie niedokształcone, zaniedbane pokolenie.