Stowarzyszenie przeciwko PiS?
Ponad 60 samorządowców z Wielkopolski założyło stowarzyszenie Bezpartyjni-Wielkopolska. Politycy chcą walczyć o autonomię samorządów i sprzeciwiają się zmianom, które wprowadza PiS.
- Centralizacja władzy i pozbawianie samorządów ich autonomii jest największym zagrożeniem dla mieszkańców. A widać, że ta centralizacja już postępuje, dlatego chcemy się jej przeciwstawić i mówić mieszkańcom o zagrożeniach, których chyba jeszcze nie są do końca świadomi
- opowiada Tadeusz Czajka, wójt gminy Tarnowo Podgórne a jednocześnie prezes powstałego niedawno stowarzyszenia Bezpartyjni-Wielkopolska.
Organizacja została powołana przez 61 samorządowców (wójtów, burmistrzów i prezydentów miast) z całej Wielkopolski. Inicjatorem akcji był właśnie Tadeusz Czajka.
Członkowie stowarzyszenia postawili sobie za cel obronę samorządności, kreowanie i popieranie inicjatyw promujących budowę społeczeństwa obywatelskiego oraz wspieranie przedsiębiorczości i wolności gospodarczej. Najwięcej mówi się jednak o kwestiach związanych z samorządnością w kontekście zmian wprowadzonych lub dopiero planowanych przez polityków PiS.
- Manipulowanie przy samorządach nie jest odpowiedzialną polityką. Samorządy już teraz utraciły autonomię np. w kwestiach oświaty.
Obecnie wszystko zależy tak naprawdę od opinii kuratora oświaty, która jest dla nas wiążąca. Wcześniej tego nie było. To próba podporządkowania politykom w Warszawie tego, co dzieje się w samorządach - opowiada Grzegorz Wojtera, wójt gminy Suchy Las, który również należy do stowarzyszenia.
Jako inne przykłady ograniczania niezależności samorządów podawane są m.in. ustawa śmieciowa (wchodząca w życie od 1 lipca), warszawska ustawa metropolitalna czy kontrowersje związane z Wojewódzkimi Funduszami Ochrony Środowiska, które PiS chciałby podporządkować wojewodom i Ministerstwu Środowiska (obecnie odpowiadają za nie marszałkowie).
- Obecne działania nie mają nic wspólnego z zapowiadaną w kampanii wyborczej „dobrą zmianą”. Samorząd to przede wszystkim mieszkańcy, którym próbuje się ograniczać możliwość funkcjonowania w ramach „małych ojczyzn”
- uważa Mirosław Wieczór, burmistrz Wronek i członek stowarzyszenia.
W kontekście ograniczania autonomii samorządów wspomina się również o propozycjach PiS dotyczących zmiany ordynacji wyborczej lub wprowadzenia dwukadencyjności stanowiska burmistrza, wójta czy prezydenta miasta. Tego wątku nie da się uniknąć zwłaszcza, jeśli bierze się pod uwagę, iż część samorządowców, którzy należą do stowarzyszenia, nie mogłaby wystartować w przyszłorocznych wyborach samorządowych, gdyby PiS przeforsowało proponowane przez siebie zmiany.
- Nie oceniałbym negatywnie dwukadencyjności, gdyby ona dotyczyła wszystkich polityków, w tym także posłów i senatorów, a nie tylko samorządowców. W przeciwnym razie to bardzo koniunkturalne hasło, które jest przepełnione hipokryzją. Pomijam już nawet to, że zmiany wstecz są sprzeczne z konstytucją
- opowiada Grzegorz Wojtera. On jest wójtem już piątą kadencję i w przypadku wejścia w życie zmian proponowanych przez PiS, nie mógłby startować w kolejnych wyborach.
Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku Tadeusza Czajki, który wójtem jest trzecią kadencję. On jednak zapewnia, że ta sytuacja nie miała wpływu na powołanie do życia stowarzyszenia.
- W stowarzyszeniu są osoby, które sprawują dopiero pierwszą kadencję. Stworzyliśmy tę organizację, bo wśród samorządowców było ogólne poruszenie - przekonuje wójt Tarnowa Podgórnego.
I dodaje:
- Działania podejmowane przez rząd mogą ograniczać władzę mieszkańców. Kiedy my podejmujemy jakąś decyzję, zawsze poprzedzamy je konsultacjami. Z kolei w przypadku decyzji, które zapadają w Warszawie, głos mieszkańców nie ma znaczenia.