Stop! Przejścia nie ma
- Przez lata mogliśmy tędy chodzić do lasu, na działki - mówią mieszkańcy os. Zacisze. I pytają, dlaczego zlikwidowano przejazd?
– Przez wiele lat całe osiedle chodziło tu na spacery. A teraz przejście zamknięto - mówi Tadeusz Rolny, który regularnie biega po osiedlowym lesie.
- Codziennie jeżdżę tu na spacery z moim dzieckiem. A teraz? - mówi Karolina Kawka-Nałęcz. - Z wózkiem muszę iść dalej. Przecież nam się powinno ułatwiać życie...
Zdenerwowania nie kryją także Marcin i Igor, którzy jeżdżą tą trasą rowerami. Teraz będą przenosić rowery przez tory, bo z wypraw nie zrezygnują.
Mieszkańcy pytają: Skąd taka decyzja? Zbigniew Wolny, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe S.A., tłumaczy, że o likwidacji przejazdu na os. Zacisze zadecydowały względy bezpieczeństwa.
- W trakcie okresowej kontroli przejazdów kolejowo – drogowych w Zielonej Górze, stwierdzono, że ten przy ul. Bananowej nie jest osygnalizowany znakami od strony drogi - podkreśla Z. Wolny. - Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać skrzyżowania linii kolejowych z drogami, do zarządcy drogi należy obowiązek ustawienia znaków drogowych na dojazdach do przejazdów. Takie oznakowanie jest konieczne. Bez znaków żaden przejazd nie jest bezpieczny.
Likwidacja przejścia odbyła się za zgodą nadleśnictwa i urzędu miasta.
- W odległości ok. 250 m jest czynny przejazd właściwie oznakowany, którego zarządcą drogi jest także nadleśnictwo Zielona Góra - mówi Z. Wolny. PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. powołały komisję z udziałem zarządcy drogi - nadleśnictwa i urzędu. Komisja potwierdziła brak osygnalizowania przejazdu, ale ani nadleśnictwo, ani urząd miasta nie wzięły na siebie obowiązku postawienia stosownych znaków na dojazdach do przejazdu. W związku z tym podjęto decyzję o likwidacji przejazdu.
Nadleśniczy Arkadiusz Kapała tłumaczy, że inicjatywa zlikwidowania przejścia wyszła od PKP. Nadleśnictwa nie stać na utrzymanie dwóch przejazdów. To się wiąże z ciągłymi kontrolami, odpowiedzialnością. - Nam był potrzebny jeden przejazd, by prowadzić gospodarkę leśną. Zdecydowaliśmy się więc na ten, położony dalej od osiedla - mówi nadleśniczy. I dodaje, że do tej pory utrzymaniem przejść zajmowało się PKP.
Co na to miasto? Monika Wiśniewska z biura prezydenta, wyjaśnia: - W związku z modernizacją linii kolejowej umożliwiającej uzyskiwanie większej prędkości przez pociągi, kolej m. in. likwiduje nadmierną ilość przejść i przejazdów. Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo ich użytkowników. Dotyczy to też ul. Bananowej. Zdaniem właścicieli terenu: Lasów Państwowych i PKP przejście to wymagałoby zmiany oznakowania oraz przebudowy. Lasy Państwowe jak nam wiadomo nie wyraziły zgody na wykonanie prac na swoim terenie, żeby poprawić widoczność. Natomiast prace, które miałaby wykonać PKP, wymagają opracowania dokumentacji projektowej organizacji ruchu i wykonania robót budowlanych. Miasto bez zgody tych właścicieli nie może na ich terenie zrealizować tych zadań.
Jak mówią mieszkańcy jeżdżą tutaj tylko szynobusy do Jeleniej Góry. Rzadko. Sprawą zainteresowaliśmy radnego Marcina Pabierowskiego, który obiecał, że będzie interweniował. Był już na przejeździe. Rozmawiał z mieszkańcami. Jest umówiony ze wszystkimi stronami. O efektach spotkania poinformujemy.