Stop! Czerwone światło na rondzie Śródka dla wszystkich aut
Na rondzie Śródka zdarza się, że wszystkie auta stoją na czerwonym świetle. Kierowcy nie wiedzą, co robić. Zarząd Dróg Miejskich domaga się od producenta sygnalizacji natychmiastowego usunięcia awarii.
Kierowcy skarżą się na sygnalizację na rondzie Śródka. Zdarza się, że jadąc ul. Podwale przez rondo przez rondo przejeżdżają dwa-trzy samochody, bo zielone światło pojawia się na chwilę i zaraz gaśnie. W efekcie po pewnym czasie auta stoją w korku aż na Hlonda. Tymczasem ul. Jana Pawła II w kierunku ronda Rataje świeci pustkami.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja, gdy wszystkie pojazdy mają czerwone światło i nikt nie może wjechać na rondo. W ubiegłym tygodniu zdarzyło się to w środę, około godziny 9.
– Podjechaliśmy z instruktorem do ronda ul. Wyszyńskiego i zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle – opowiada Wojtek, licealista, który właśnie odbywa kurs prawa jazdy.
– Całe rondo stało na czerwonym. Jeden tramwaj utknął na środku i też nie mógł przejechać. Tkwiliśmy tak sześć-siedem minut.
Jako pierwsi odważyli się przejechać na czerwonym kierowcy, jadący ul. Podwalem. Instruktor powiedział, żeby pojechać i ruszyliśmy. Chwilę później sygnalizacja zadziałała.
Licealista, który codziennie przejeżdża przez rondo tramwajem, twierdzi, że był świadkiem trzech takich zdarzeń.
– W ostatnich dwóch miesiącach taka sytuacja zdarzyła się trzykrotnie. Wówczas to piesi i rowerzyści mają zielone światło, a dla innych użytkowników pali się czerwone – potwierdza Marcin Idczak z Zarządu Dróg Miejskich. – Centrum Sterowania Ruchem natychmiast otrzymuje informacje o takiej awarii i resetuje system by przywrócić jego normalne działanie. Wysłaliśmy do producenta pismo z żądaniem wyjaśnienia występowania tego typu awarii i natychmiastowego usunięcia przyczyny. Wykonawca próbuje ustalić powody usterki.
Czekać, czy pojechać?
Maria Kaczmarek, mieszkanka Winograd, która tą trasą jeździ do pracy, mówi, że już w ubiegłym roku uczestniczyła w „zablokowaniu” ronda Śródka przez czerwone światło. Jej zdaniem, samochody stały wtedy ponad 10 minut.
– W takich sytuacjach kierowcom zwyczajnie puszczają nerwy – uważa Marek Sternalski, szef klubu radnych Platformy.
Co w takim wypadku należy zrobić? Czy cierpliwie czekać? – Nie stałbym w nieskończoność, tylko pojechałbym – nie ma wątpliwości Marek Rybarczyk, kierowca z ponad 30-letnim doświadczeniem. I podkreśla: – Oczywiście, wszystko w granicach rozsądku. To sytuacja nadzwyczajna. Trzeba zachować szczególną ostrożność.
Zdaniem pana Marka, w takim przypadku mamy do czynienia ze znikomą szkodliwością czynu. Zupełnie inaczej postąpiłby Henryk Kania, radny klubu Zjednoczonej Lewicy i członek komisji bezpieczeństwa.
– Na pewno nie przejechałbym – twierdzi H. Kania.
– Jeśli wszyscy podeszliby pomyśleliby w ten sam sposób i wjechali jednocześnie na rondo, mogłoby dojść do katastrofy. Czerwone światło oznacza jedno: trzeba stać i nie wolno ruszać.
Radny Kania mówi, że on zadzwoniłbym do ZDM lub na policję i poinformował o problemie. Przyznaje jednocześnie, że miał sygnały od mieszkańców, dotyczące złego funkcjonowania sygnalizacji na rondzie Śródka.
– Jeżeli sygnalizacja jest wyłączona lub nastąpiła awaria, a tak było w tym przypadku, to stosujemy się do znaków drogowych. Nie można stać i czekać, gdy światła nie reagują – uważa Zbigniew Ogiński, prezes Wielkopolskiego Stowarzyszenia Ośrodków Szkolenia Kierowców i Instruktorów. – Wszystkie pojazdy w ruchu okrężnym mają pierwszeństwo. Wjeżdżający na rondo muszą im ustąpić.
Monika Danelska, radna Platformy i członkini komisji bezpieczeństwa obawia się jednak, czy kierowcy wtedy nie zablokują ronda. – Trzeba wyjaśnić sprawę sygnalizacji na rondzie Śródka. Zajmę się tym. Tutaj chodzi o bezpieczeństwo – deklaruje M. Danelska.
Z kolei M. Sternalski dodaje, że kłopoty z sygnalizacją występują także na innych skrzyżowaniach. – Światła są niezsynchronizowane. Czasami stoi się i nie wiadomo dlaczego – mówi M. Sternalski.