Stelmet jest w finale!!!
Stelmet BC i BM Slam Stal rozegrały decydujący o awansie do finału mecz. Górą byli nasi, którzy pokazali klasę i teraz będą bić się o złoto
Zwycięstwem Stali w piątkowym meczu sprawiło, że niespodziewanie stan pojedynku ze Stelmetem się wyrównał. Wczoraj skończyły się więc kalkulacje. Kto wygrał b ył w finale, a przegrany musiał zadowolić się walką o brąz. Kibice zielonogórscy po dwóch występach ich zespołu w Ostrowie byli już poważnie zaniepokojeni. Pamiętali jak inny faworyt Anwil ,,spalił” się psychicznie przed piątym meczem z Energą Czarnymi. Wiedząc, że Stal, która i tak już osiągnęła sukces zagra na luzie liczyli jednak, że gospodarze pokażą kto jest lepszy. Czy ich nadzieje i oczekiwania się ziściły? Jak najbardziej.
Wprawdzie pierwsze punkty meczu zdobył Thomas Kelati, ale potem było bardzo nerwowo i prowadzili goście. Znów była ostra walka z tym, że większość piłek na obu deskach zbierali rywale. Wszyscy czekali kto pierwszy opanuje nerwy będzie zaliczał mniej pomyłek. Wydawało się, że Stal, bo w 8 min po trafieniu Kamila Chanasa wygrywała 16:12. Stelmet jednak wreszcie pokazał co potrafi. Dwie ostatnie minuty kwarty były w naszym wykonaniu koncertowe. Broniliśmy, trafialiśmy, a jak faulował rywal, to wykorzystywaliśmy rzuty wolne. W efekcie do końca kwarty trafialiśmy tylko my wygrywając ten fragment 14:0! Jednak goście mimo, że mieli już dziesięciopunktową stratę nie poddawali się. Szybko odrobili część strat i znów wynik był na ,,styku”. Do końca trwała zacięta walka, z tym, że Stelmet uciekał, a Stal goniła. Nie mogliśmy już odjechać rywalom i przewaga była niewielka. Zespoły schodziły na przerwę przy zaledwie pięciopunktowym prowadzeniu gospodarzy. To zapowiadało wielkie emocje w drugiej połowie.
Wiadomo było, że górą będzie ten zespół, który pierwszy opanuje nerwy
Rzeczywiście były, bo Stal potrafiła objąć prowadzenie. W 33 min po trafieniu Shawna Kinga goście prowadzili 51:50. To podrażniło zielonogórzan, którzy niesieni dopingiem fanów szybko je odzyskali. W 36 min po trójce Kelatiego wygrywaliśmy 59:52. W połowie trzeciej kwarty było bardzo gorąco, mnożyły się faule. Zielonogórzanie prowadzili, ale Stal ciągle była na tyle blisko, że mogła jeszcze mieć nadzieję na sukces. Świetnie dysponowany był Armani Moore, który zdobywał ważne punkty, u gości skuteczny był Marc Carter. Nie potrafiliśmy jednak utrzymać przewagi i Stal znów nas doganiała.
Przed ostatnią kwartą wygrywaliśmy tylko 68:65. To zapowiadało wielkie nerwy i walkę do końca. Tak było. Stelmet mozolnie utrzymywał przewagę. W 34 min, po wsadzie Moore’a wygrywaliśmy już 79:67 i wydawało się, że nic nam już odbierze finału. Tak się stało. Wygraliśmy i teraz czas na mecze z Polskim Cukrem Toruń.
Nasza ekipa zasłużyła na słowa pochwały. Zagraliśmy jak i team, który wie czego chce. Nie daliśmy w końcówce szans ekipie z Ostrowa. Świetny mecz Adama Hrycaniuka, pozostali też pokazali to co mają najlepszego. W czwartek pierwszy mecz finałowy.