Stelmet BC spokojnie zainkasował dwa punkty w meczu z Siarką Tarnobrzeg
Rywale starali się, ale w starciu z mistrzem nie mieli szans. Stelmet BC zagrał na swoim poziomie i pewnie wygrał.
Siarka zaczęła ten sezon znakomicie. W czterech pierwszych spotkaniach trzy razy wygrała. Po raz pierwszy od czasu awansu do ekstraklasy w 2010 była bardzo wysoko w tabeli. Potem jednak przyszły porażki, zespół obsuwał się coraz niżej. W kolejnych meczach wygrał tylko raz, a przed przyjazdem do Zielonej Góry zaliczył kolejno 12 porażek. Czy więc lider i mistrz mógł obawiać się gości z Tarnobrzega?
Oczywiście nie, pod warunkiem, że zielonogórzanie zagrają na swoim normalnym poziomie. I tak było. Owszem, mieliśmy słabszą drugą kwartę podczas której pozwoliliśmy ambitnie walczącej ekipie rywali nawet przez chwilę wyjść na prowadzenie, ale kolejne 10 minut wygrane 30:9 praktycznie rozstrzygnęła losy meczu.
Potem zielonogórzanie już się bawili na parkiecie
Okazało się, że takie już rozstrzygnięte mecze wcale nie muszą być nudne. Wręcz przeciwnie. W samej końcówce Stelmet BC walczył o to by przekroczyć setkę. Ostatnie 30 sekund widownia oglądała na stojąco. Kiedy Dee Bost trafił za trzy, ustalając wynik meczu na 101:78 zespół otrzymał wielką owację.
- Ze Stelmetem nie można iść na wymianę ciosów - mówił, w przeszłości bardzo dobry zawodnik, reprezentant Polski, a obecnie prezes i trener Siarki, Zbigniew Pyszniak. - Szkoda, że przegraliśmy tak wysoko - dodał. - Przyjechaliśmy do Zielonej Góry powalczyć. Ze Stelmetem zawsze nam się dobrze grało. Do przerwy było całkiem udanie. Potem poszliśmy na wspomnianą wymianę ciosów i było po wszystkim. Wystarczyły trzy, cztery minuty nieodpowiedzialnej gry, rywal wykorzystywał kontry, zrobiła się przewaga i mecz wyglądał tak jak wyglądał. Trochę szkoda. Warto wspomnieć, że do sił nie doszedł nasz najlepszy zawodnik Gary Bell. Mimo tego momentami pokazywaliśmy dobry basket. Z tego się cieszę.
Saso Filipowvski: - Wygraliśmy mecz, liczą się kolejne zdobyte punkty i to, że skończyliśmy spotkanie bez kontuzji. Chyba zbyt szybko po pierwszej kwarcie uwierzyliśmy, że już zwyciężyliśmy w tym spotkaniu. Było zbyt wiele strat, słabo w obronie. Potem wróciliśmy do tego co powinniśmy i było już dobrze. Takie mecze przeciwko zespołom, które są formalnie znacznie słabsze i nie są faworytem, wcale nie są łatwe. Ale to już za nami. Teraz myślimy o meczu w Kazaniu.
Skrzydłowy Siarki Jakub Zalewski: - Stelmet na początku robił co chciał. Potem nasza gra się polepszyła, byliśmy skuteczni i nie wyglądało to źle. Po przerwie trener musiał zmotywować zawodników gospodarzy. Wyszli z agresywną obroną, u nas mnożyły się straty, z tego były kontrataki i punkty dla gospodarzy. Przewaga się powiększała i nie byliśmy w stanie temu się przeciwstawić.
- Wcale nie było łatwo w pierwszej połowie - dodał Karol Gruszecki. - Rywale walczyli bardzo dzielnie. W drugiej poprawiliśmy, szczególnie obronę. Graliśmy z szeroką rotacją. Mieliśmy trochę problemów z faulami, ale na szczęście nie miało to wpływu na przebieg ostatniej kwarty.
Adam Hrycaniuk: - Początek z pewnością nie ułożył się po naszej myśli. Chcieliśmy zagrać dobre spotkanie przed meczem w Kazaniu. Na początku nie było najlepiej. Nie egzekwowaliśmy naszych zagrywek, akcje były rwane, za często byliśmy jacyś pogubieni. W przerwie było ostro, trener był nawet mocno zdenerwowany, bo nie realizowaliśmy założeń. Powiedział nam to i owo. Efekt był taki, że wyraźnie się poprawiliśmy. W drugiej połowie było lepiej. Tyle trenerzy i zawodnicy.
Rzut oka na statystykę przynosi niespodziankę
- W rzutach z gry lepiej wypadli goście. Mieli 52,2 proc. (24 trafień na 46 prób), a Stelmet BC 48,6 (36/74). Gorsi byli za dwa - 55,9 proc. (19/34), przy naszych 62,2 proc. (28/45).
- Siarka lepiej rzucała za trzy - 41,7 proc. (5/12), Stelmet miał zaledwie 27,6 proc. (8/29).
- Cieszyć musi nasza skuteczność z wolnych, z czym czasem było bardzo źle. Trafiliśmy wszystkie 21 rzutów, podczas gdy Siarka zepsuła aż dziesięć (25/35).
- Różnica była bardzo wyraźna w pozostałych elementach. Zbiórki 34:27, asysty 27:22, straty 10:20, przechwyty 10:1.
W środę, 2 marca nasz zespół czeka rewanżowy mecz Pucharu Europy z Uniksem w Kazaniu. Do tematu wrócimy.