Stelmet BC lubi grać w Rosji
Wielką niespodziankę sprawił w środę, 27 stycznia w Sankt Petersburgu Stelmet BC wygrywając z Zenitem. Nasz zespół znacznie zwiększył szanse na awans do Top-16.
Zenit Sankt Petersburg - Stelmet Zielona Góra 69:73 (18:22, 15:11, 16:27, 20:13).
Zenit: Toolson 23 (4), Wihrow 10 (1), Antipow 6, Timma i Dodwell po 4 oraz: Puszkow 10, Koszczijew i Gołowin po 5, Komisarow 2, Karapuchin 0
Stelmet: Mat. Ponitka 18 (1), Moldoveanu 12 (3), Borovnjak 12, Bost 10, Koszarek 6 oraz: Djurisić 7, Hrycaniuk 5, Gruszecki 3, Zamojski i Szewczyk po 0.
Sędziowali: Milija Vojnić (Serbia), Petros Papapetrou (Grecja), Josip Radojković (Chorwacja).
Widzów 2.300.
Zielonogórzanie grali z absolutnym faworytem, zespołem, który już praktycznie awansował do Top-16. Zenit jest też wymieniany w gronie tych ekip, które mogą powalczyć o zwycięstwo w tych rozgrywkach. Czy więc z takim rywalem, w jego hali można było marzyć o zwycięstwie? Mecz pokazał, że jak najbardziej.
Zagraliśmy już z Mateuszem Ponitką i Nemanją Djurisiciem. Zenit miał problem, gdyż dzień przed meczem kontuzji doznał kapitan zespołu Jewgienij Walijew, dla którego ten sezon już się skończył. Ale nawet bez Walijewa Zenit był faworytem. Tymczasem gospodarze wyszli na parkiet tak jakby zwycięstwo mieli już zapewnione. Byli rozkojarzeni, źle bronili i nie trafiali już tak celnie jak w Zielonej Górze przed tygodniem. Stelmet walczył, nieźle bronił. Widać było, że zespół jest zmotywowany i wcale nie przestraszył się lidera.
Przez kilka minut trwała wymiana ciosów, wreszcie po osobistym Mateusza Ponitki w 4 min, po raz pierwszy w tym spotkaniu wygrywaliśmy 9:8. Potem było jeszcze lepiej, bo w hali lidera potrafiliśmy utrzymać przewagę. Gospodarze mieli problemy, a trener Wasilij Karasiew brał czas i powtarzał zawodnikom: - Panowie zacznijmy grać! W 15 min po rzucie Dee Bosta prowadziliśmy 30:21. W tym momencie stanęliśmy. Mieliśmy dwuminutową "zapaść" podczas której gospodarze nas doszli. To zapowiadało emocje w drugiej połowie.
I tak było. Świetnie zagraliśmy w trzeciej kwarcie. Zenit ciągle się nie obudził, co skwapliwie wykorzystali zielonogórzanie. Graliśmy mądrze, dobrze broniliśmy, trafialiśmy. W 29 min po rzucie Karola Gruszeckiego było 58:47 dla gości. Na początku czwartej kwarty ten mecz nadal się znakomicie dla nas układał. Zenit pudłował, zbieraliśmy i uciekaliśmy. W 34 min po trafieniu Dejana Borovnjaka było już 66:52 dla Stelmetu. Potem przez długie minuty trzymaliśmy Rosjan na dystans. Oni trafiali, ale my odpowiadaliśmy. W samej końcówce było już jednak trochę nerwowo. Gospodarze nacisnęli, kilka razy się pogubiliśmy i na 37 sekund przed końcem było tylko 72:69 dla nas.
Na szczęście Djurisić po niecelnym rzucie zdołał zebrać piłkę, a sfaulowany trafił z jednego osobistego. Kiedy po pudle Rosjan zebraliśmy piłkę, zwycięstwo stało się faktem.’Rosja nam służy. Przed kilkoma tygodniami, jeszcze w Eurolidze, pokonaliśmy lidera tabeli i faworyta Lekomotiv i to w Krasnodarze, teraz sukces z Zenitem. Zdobyliśmy bardzo cenne punkty, które w końcowym rozrachunku mogą nam dać drugą lokatę i awans do Top-16. Przed Stelmetem teraz ligowy mecz w Szczecinie. Do tematu wrócimy w piątkowym (29 stycznia) wydaniu "GL".