Statyści z Kwidzyna w "Belfrze". Paulina siedziała w ławce za Julką Molendą
Wielu Polaków zastanawiało się, kto zabił Asię Walewską - z serialu „Belfer” - ale dla sporej grupy kwidzynian film był wyjątkowy również z innego powodu...
Zdjęcia do „Belfra” kręcono w 2015 roku w trzech miastach: Kwidzynie, Chełmży i Chełmnie. W Kwidzynie powstały m.in. wszystkie sceny szkolne, bo liceum w Dobrowicach zagrała kwidzyńska Szkoła Podstawowa nr 5.
Z Kwidzyna wywodziła się również większość statystów. Do emisji ostatniego odcinka nie mogli się dzielić wrażeniami z planu, bo wszystko, co związane z „Belfrem”, owiane było prawdziwą mgłą tajemnic. Ale teraz, gdy wszyscy skupiają się już na tym, czym nas zaskoczy „Befler 2”, udało nam się namówić na rozmowę dwie kwidzynianki.
Statystka z II a
18-letnia Paulina Czeszejko-Sochacka o poszukiwaniu statystów dowiedziała się z... librusa, czyli elektronicznego dziennika, z którego korzysta już większość polskich szkół.
- Wysłałam zdjęcie zarówno twarzy jak i sylwetki oraz podstawowe dane - typu wiek i wzrost. Po jakimś czasie zadzwoniła do mnie jakaś kobieta i zaprosiła na przesłuchanie, które odbywało się w Czarnej Sali w domu kultury - opowiada uczennica klasy III d z kwidzyńskiego Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1.
Paulina została wybrana do roli jednej z uczennic z serialowej klasy II a, do której uczęszczała ofiara zbrodni Asia Walewska (Katarzyna Sawczuk) i większość głównych bohaterów w młodym wieku, np. Maciej Dąbrowa (Józef Pawłowski), Julia Molenda (Aleksandra Grabowska) czy Jan Molenda (Mateusz Więcławek).
- Łącznie w naszej serialowej klasie było 19 lub 20 uczniów. Statystów i zawodowych aktorów było mniej więcej pół na pół - wspomina Paulina.
Młodą kwidzyniankę dobrze widać w serialowych kadrach. Nic dziwnego, skoro w klasie siedziała w tym samym rzędzie przy oknie, co Jasiek i Julia Molendowie - tuż za dziewczyną. Dlatego Paulinę znakomicie widać np. w przedostatnim odcinku, w słynnej scenie dyktanda.
Łącznie spędziła na planie filmowym aż 12 dni, w tym jeden wyjazdowy, gdyż sceny z klasowych połowinek nagrywano w jednej z warszawskich restauracji, która „zagrała” serialową knajpę Kalifornia.
- Dzięki temu serialowi przeżyłam wielką przygodę, poznałam wielu znanych aktorów, a przy okazji trochę zarobiłam, bo za każdy dzień statyści mieli płacone po 50 zł - mówi statystka.
Jeden dzień wystarczy
40-letnia Monika Jacak na planie spędziła tylko jeden dzień, ale wrażeń wystarczy jej na długo.
- Choć właściwie nie spełniałam żadnych kryteriów, bo szukali osób przed trzydziestką, to jednak za namową bliskich postanowiłam się zgłosić na casting - tłumaczy.
W dzieciństwie, słuchając Natalii Kukulskiej, marzyła, by zostać piosenkarką, ale po nagraniu się na magnetofonie szpulowym szybko porzuciła te plany. - Wtedy zapragnęłam zostać aktorką, ale oczywiście moje życie potoczyło się inaczej - śmieje się.
Statystowanie w „Belfrze”, choć częściowo, miało być spełnieniem dawnych, dziecięcych marzeń, a dodatkowym powodem, by się zgłosić, był fakt, że zdjęcia miały być kręcone w kwidzyńskiej „piątce”, czyli szkole, do której uczęszczała ponad ćwierć wieku temu.
Gdy dostała zaproszenie, była bardzo zaskoczona i trochę stremowana. Kazano jej wziąć jakieś ubranie, więc wzięła kilka różnych, na wszelki wypadek. Ale sam pobyt na planie wzbudził w niej mieszane uczucia. - Jeśli chodzi o aktorów, to mam całkiem przyjemne wspomnienia. Mili, sympatyczni, skromni ludzie, niczym niewyróżniający się w tłumie, jak np. Andrzej Deskur czy Maciej Stuhr. Trochę gorzej było z ekipą techniczną, momentami było sporo nerwów i co niektórzy niezbyt miło się do siebie odnosili, choć rozumiem, że praca przy filmie wiąże się z dużym stresem - tłumaczy.
Monika w ciągu tego jednego dnia wzięła udział w kilku scenach: w parku, na dziedzińcu zamkowym i w szkolnym oknie. Niemal każda była kręcona wielokrotnie, a przyczyna dubli bardzo różna. A to przebiegł szczekający pies, a to przeleciał samolot lub nagle zaczęły bić kościelne dzwony.
- Kilkanaście godzin na planie to mordęga, a ja jeden dzień musiałam odsypiać przez trzy następne. Teraz przynajmniej wiem, że za żadne skarby świata nie chciałabym być aktorką - zapewnia.