Stasi nigdy nie przegrywa, nawet na boisku
Podczas mistrzostw świata w roku 1974 w RFN szef enerdowskiej policji politycznej Stasi stanął przed największym wyzwaniem. Piłkarze NRD mieli wygrać z zachodnimi Niemcami. I wygrali.
Wygrana naszych piłkarzy udowodni wyższość socjalistycznego porządku w sporcie i socjalizmu w ogóle - powiedział kiedyś Erich Mielke, przedwojenny morderca i powojenny zbrodniarz, szef Stasi, wszechpotężny minister spraw wewnętrznych Niemieckiej Republiki Demokratycznej w latach 1957-1989. I - swoją wszech mocą - stworzył klub Dynamo Berlin, który dominował w rozgrywkach enerdowskiej oberligi, zdobywając dziesięć razy pod rząd (1979-1988) mistrzostwo NRD. Głównie dzięki poparciu Stasi, które polegało także na zastraszaniu piłkarzy i sędziów. To była łatwizna, rutyna, nic wielkiego w porównaniu z największym wyzwaniem piłkarskim szefa Stasi, które miało miejsce wcześniej - podczas mistrzostw świata w 1974 w Republice Federalnej Niemiec.
Piłka nożna to najważniejsza z mało ważnych rzeczy na świecie - głosi znane powiedzenie. Wśród kibiców w NRD kursowało także inne powiedzenie: Stasi nie przegrywa nigdy. Przed najważniejszym meczem w historii NRD Erich Mielke nakazał rozpoczęcie akcji „Piłka”, która miała przygotować reprezentację kraju na spotkanie w fazie grupowej mundialu w 1974 roku z największym rywalem, jakiego można sobie było wyobrazić - drużyną Zachodnich Niemiec.
Przed drugimi mistrzostwami świata, które odbyły się na niemieckich stadionach w 2006 roku, w studiu telewizyjnym zasiedli najlepsi piłkarze mistrzowskiej reprezentacji RFN z 1974 roku - Beckenbauer, Maier, Hoeneß, Breitner, Gerd Müller… Prowadzący program dopytuje: Wygraliście w finale z Holendrami, którzy uchodzili za faworytów, to co - wy byliście wtedy jednak najlepszą drużyną? Wielcy piłkarze przez chwilę nie odpowiadają, patrzą po sobie, a potem jeden przez drugiego: Nie, nie, wtedy najlepsi byli Polacy! Warto przypomnieć o tym teraz, kiedy nasza reprezentacja ma Roberta Lewandowskiego i wielkie szanse na grę na mundialu w Rosji - może biało-czerwoni zabłysną jak niegdyś Orły Górskiego. Wtedy, w 1974 roku, duma rozpierała polskich kibiców. Tego samego dla siebie i socjalistycznego porządku chciał Erich Mielke.
Sport sportem, ale wygrana musi być nasza
Akcja „Piłka” nosiła w oryginale nazwę „Aktion Leder”, bo „Leder” to po niemiecku dosłownie „skóra”, a tu znaczyła „piłkę”, „piłę” lub jak byśmy mogli powiedzieć dziś - „gałę”. Młodsi kibice i futboliści nie wiedzą zapewne, jak niegdyś wyglądała futbolówka. Dawniej kopano nadmuchany i pokryty skórą świński pęcherz - nieregularnego kształtu coś, co przypominało śliwkę. W 1844 roku Charles Goodyear opatentował produkcję gumy i jako pierwszy pokazał światu okrągłą piłkę z gumy. Dętka to akurat zasługa szewca Richarda Lindona, który wytwarzał buty dla zawodników rugby i wyrabiał piłki do ich dyscypliny - stąd do futbolowej piłki była już droga niedaleka. Szewc opracował też pompkę do dętki. W 1872 roku The Football Asssociation ustalił, że piłka powinna być okrągła, a jej obwód powinien wynosić 27 lub 28 cali. Wagę określono na poziomie 13-15 uncji.
Skórę oplatającą dętkę zszywano ręcznie, szwy chowano do środka, ale w jednym miejscu futbolówka musiała zostać zasznurowana - niektórzy fani pewnie kojarzą piłki z charakterystyczną sznurówką na zewnątrz. Gdy nieszczęśliwie uderzało się piłkę głową w tym miejscu… Bolało. Problemem była też gra w deszczu - skóra wchłaniała wodę i futbolówka stawała się cięższa. Potem do gry włączył się Adidas. Niemiecka firma stworzyła piłkę „Telstar”, która zrobiła furorę podczas Euro we Włoszech w 1968 roku. Sprzęt sprawdził się na tyle, że FIFA związała się umową z producentem, na mocy której ten dostarczał piłki na kolejne mundiale. Futbolówki stawały się coraz szybsze, czasem - jak słynna „Jabulani” - wyczyniały w powietrzu takie harce, że stały się koszmarem dla bramkarzy.
„Brazuca”, zanim została pokazana światu, była testowana przez ponad pół tysiąca piłkarzy!
W 1974 roku Adidas dostarczył na mundial w RFN piłkę „Telstar - Durlast” - cudo pokryte poliuretanem zapobiegającym przesiąkaniu wodą i odpornym na zadrapania. Akcja „Piłka” została uruchomiona po to, żeby najlepiej kopali ją reprezentanci NRD i żeby przypadkiem z tego kopania nie wyniknęła jakaś kompromitacja.
Tu nie mogło być mowy o przypadkach. Władze Niemieckiej Republiki demokratycznej były przyzwyczajone do ręcznego kierowania futbolem i jasno ustaliły reguły gry - najlepsze miało być Dynamo Berlin, niżej Vorwärts Berlin, czyli zespół ministerstwa obrony. Jeszcze niżej kluby należące do wielkich zakładów przemysłowych, a na samym dnie zwykłe kluby sportowe. W latach 60. mnóstwo spustoszenia narobiła wprowadzona przez ministerstwo sportu polityka koncentracji wydajności - najlepsi piłkarze grali w największych klubach, co miało zapewnić sukcesy klubowe i reprezentacji. Partia przerzucała zatem zawodników z klubu do klubu, a kluby - z miasta do miasta, przy okazji zmieniając klubom nazwy. Partia trzymała zatem wszystko w łapie i ta metoda miała teraz zdać egzamin poza granicami Wschodnich Niemiec - w znienawidzonej przez Mielkego RFN. Tym bardziej, że nie po to w 1961 roku zamknięto szczelnie granice między państwami niemieckimi i wybudowano w Berlinie mur, żeby teraz jakiś piłkarz uciekł mu na Zachód.
Nie było to rzadkością - badania dokumentów po zjednoczeniu wykazały, że w latach 1950-1989 z NRD uciekło 615 sportowców. Najdotkliwszą dla Mielkego ucieczką piłkarza była późniejsza sprawa Lutza Eigendorfa, pomocnika berlińskiego Dynama, który 20 maca 1979 roku po meczu towarzyskim z 1. FC Kaiserslautern w drodze powrotnej wskoczył w Gießen do taksówki, wrócił do Kaiserslautern i został zawodnikiem miejscowej drużyny. Jego żona Gabriele pozostała w Berlinie z córką.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień