Stare cmentarze. Kto je pamięta?
W tym roku pojawią się dwie tablice upamiętniające nieistniejące już, stare cmentarze. Wiele innych, zapomnianych czeka choćby na uporządkowanie.
Jeszcze w tym roku, w miejscu, gdzie w starym Fordonie był cmentarz ewangelicki, pojawi się tablica przypominająca jego istnienie. Upamiętniony zostanie także kirkut na Wzgórzu Dąbrowskiego.
- W pierwszej kolejności robimy tablice tam, gdzie nie zostało nic, co świadczyłoby o dawnej funkcji tego miejsca, o sacrum
- mówi Sławomir Marcysiak, miejski konserwator zabytków w Bydgoszczy.
O tablicę w Fordonie upominało się Towarzystwo Miłośników Fordonu. Chce ono, by podobnie, jak w centrum, tablice informacyjne pojawiły się na zabytkowych obiektach, w historycznych miejscach.
Zniszczony przez Niemców (rękoma polskich robotników przymusowych) cmentarz żydowski na Wzgórzu Dąbrowskiego miał być upamiętniony 2008 r. Akceptacji Gminy Żydowskiej nie zyskał wówczas proponowany napis. A teraz? - Napis będzie neutralny, w języku polskim i hebrajskim - informuje Marcysiak.
Po bardzo wielu nieistniejących już cmentarzach pozostał jakiś, choćby maleńki, ślad w terenie. Często jednak miejsce jest zarośnięte krzakami, zaniedbane, znaleźć tam można śmieci, butelki po piwie, wódce. Mimo to, w listopadzie, ktoś zapala tam znicz, kładzie kwiaty.
Tak, jak przy ul. Masztowej na Osowej Górze, na obrzeżach miasta. Ten cmentarz niemal tuż za oknami mają mieszkańcy kilku budynków. W sosnowym lesie przetrwało jeszcze kilka nagrobków.
Jak pisał w 2000 roku w swoim cyklu „Bydgoskie cmentarze” Rajmund Kuczma, na terenie dawnego majątku rycerskiego Ossowagóra (od 1878 r. Hoheneich), niedaleko drogi do Mroczy, już w połowie XIX wieku istniał cmentarz ewangelicki, na którym chowano także katolików. Miał ok. 400 m. kw. na pozostałościach grobów.
Co najmniej od końca lat 90. w okolicy Wszystkich Świętych zapalane są znicze i kładzione kwiaty. Niestety, nie bacząc na stare nagrobki, miejsce służyło jako śmietnik. Postawiono nawet tablicę, by tego nie robić. Dalej jednak wśród liści leżą butelki po wódce, worki.
Jeden z mieszkańców, członek Rady Osiedla Osowa Góra prosi, byśmy sprawili, żeby cmentarz „odrodził się z niebytu lub został przeniesiony w godne miejsce”.
Ani ogrodzenie terenu, ani przeniesienie cmentarza nie wchodzą w rachubę.
Sławomir Marcysiak mówi, że takie cmentarze nie były grodzone. Były elementem krajobrazu i ich grodzenie jest niezgodne z założeniami. Przeniesienie zaś oznaczałoby ekshumację ze wszystkimi procedurami administracyjnymi.
Do tej pory do ratuszowego referatu utrzymania miasta w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska nie dotarły prośby od mieszkańców o uporządkowanie miejsca, ewentualne wycięcie samosiejek.
W pierwszej kolejności trzeba sprawdzić, do kogo teren należy. Dopiero wtedy będzie można cokolwiek ustalić.
Sprawą zaskoczony jest Radosław Ginther, przewodniczący rady osiedla Osowa Góra. Nic bowiem nie wie, by mieszkańcy podejmowali jakieś starania w sprawie cmentarza.
Nawet, jeśli miejsce uda się uporządkować, to od mieszkańców zależeć będzie, czy cmentarz zostanie wydobyty z niebytu. Czy wszyscy będą to miejsce szanować, przestaną śmiecić, czy może rada osiedla postara się o umieszczenie tablicy upamiętniającej resztki tej nekropoli? Czy może, jak w podbydgoskich miejscowościach, zmobilizują się i sami uporządkują miejsce. Byłby to dobry argument, by i miasto się dołączyło - o ile teren leży w jego granicach.