Staram się o prowadzenie pogotowia opiekuńczego, jednak PCPR odmawia mi szkolenia
- Od roku staram się o prowadzenie pogotowia opiekuńczego - opowiada Paulina Maksymowicz. - PCPR odmawia mi szkolenia, koniecznego do rozpoczęcia procedur.
- Przez 13 lat w Gozdnicy pogotowie rodzinne prowadziła moja ciocia, Małgorzata Nowicka - opowiada Paulina Maksymowicz. - W tym roku wygasła jej umowa z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Żaganiu i nie została przedłużona. W tej chwili w domu są ostatnie dzieci, które zostaną umieszczone w innych miejscach.
P. Maksymowicz zaznacza, że przez lata pomagała ciotce w różnych sytuacjach. Wie, że do pogotowia trafiają dzieci z rodzin niewydolnych, które wymagają szczególnej pomocy.
- Mam dom o powierzchni 300 metrów kwadratowych - wylicza kobieta. - Co prawda wymaga remontu z zewnątrz, ale od wewnątrz jest przystosowany do przyjęcia dzieci. Chcę się starać o pogotowie dla czwórki dzieci lub o stworzenie rodzinnego domu dziecka dla ósemki dzieci. Na przeszkodzie stoi jedynie żagański PCPR, który odmawia mi skierowania na specjalistyczne szkolenie, które jest w takim przypadku potrzebne. Chcę współpracować z PCPR w Zgorzelcu, ale i tak żagański musi mnie zakwalifikować.
Pani Paulina zaznacza, że pozytywnie przeszła ocenę psychologiczną. Według niej jedyną przeszkodą, którą posługuje się urząd jest dwójka własnych, niepełnosprawnych dzieci, chorych na epilepsję. - Moje dzieci są leczone i nie mają ataków - tłumaczy pani Paulina. - Uważam, że ten argument nie jest trafiony.
P. Maksymowicz odwołała się od decyzji PCPR do ministerstwa rodziny, które nakazało PCPR zbadanie sprawy jeszcze raz. Ze swoim problemem zwróciła się też do rady powiatu, która przekazała ją do zbadania komisji rewizyjnej.
- To interdyscyplinarny zespół ocenił predyspozycje pani Maksymowicz - tłumaczy Anna Kulczyńska, dyrektor PCPR w Żaganiu. - Decyzja została podjęta ze względu na dobro rodziny naturalnej. Jej partner pracuje na stałe w Niemczech, a funkcji pogotowia opiekuńczego nie może sprawować osoba samotna. P. Maksymowicz zaznacza, że ma dużą rodzinę, która chętnie jej pomoże. Jeśli byłaby taka potrzeba, to jej partner może wrócić do kraju. To jednak nie przekonuje PCPR, który krytycznie ocenia możliwości pani Pauliny do stworzenia pogotowia dla dzieci. - Komisja rewizyjna badała sprawę już w ub. roku - stwierdza starosta Henryk Janowicz. - Ale zajmie się nią ponownie.