Stanisław, którego zaatakowano butelką na Starym Rynku potrzebuje pomocy. Wybudził się ze śpiączki i walczy o życie
Stanisław Bereza z ukraińskich Czerkas został zaatakowany butelką na Starym Rynku w Poznaniu. Zapadł w śpiączkę. Już czwarty miesiąc walczy o życie, a rodzice zbierają pieniądze na jego rehabilitację.
Dwudziestoczteroletni Ukrainiec przyjechał do Poznania do pracy. Chciał wesprzeć finansowo rodziców. Przepracował około tygodnia, kiedy wydarzyła się tragedia. 24 listopada zeszłego roku na Starym Rynku dostał w głowę butelką. Trafił do szpitala HCP, gdzie założono mu szwy. Stanisław wrócił do domu, ale już następnego dnia jego stan się pogorszył i miał wrócić do szpitala. Lekarze stwierdzili, że chłopak ma złamaną czaszkę i krwiak śródczaszkowy z efektem masy. Tego samego dnia zapadł w śpiączkę.
- Przyjechaliśmy do niego jak tylko dowiedzieliśmy się, że jest w szpitalu i jesteśmy do teraz z nim - mówi pani Ludmyla, mama Stanisława.
- Przeprowadzono już dwie operacje, w wyniku których u syna wycięto jedną trzecią czaszki. Sytuację utrudnia jego choroba. Ma rzekomy zespół von Willebranda (występują przy nim zaburzenia w krzepnięciu krwi).
Rodzice Stanisława nie znają języka i prawa w Polsce. Pomagają im wszyscy: zarówno Ukraińcy, jak i Polacy. Po około dwóch miesiącach Stanisław wybudził się ze śpiączki, ale nie ma z nim kontaktu. Nie reaguje na otoczenie. Został przyniesiony do Centrum Opieki Leczniczej Atma w Bydgoszczy.
- Z Poznania do Bydgoszczy jest zaledwie sto sześćdziesiąt kilometrów, a ta droga, jak się okazuje, bardzo trudna do pokonania. Stanisław jest bardzo słaby. Przy każdym ruchu robiło mu się niedobrze w drodze. Każdy, nawet bardzo mały wstrząs, to ryzyko krwotoku w głowie - mówi mama Ukraińca.
Dodatkowo, 4 marca, skończyło się Stanisławowi ubezpieczenie zdrowotne. Rodzice chcą podpisać umowę z NFZ, ale najpierw muszą dostać decyzję sądu o pozbawieniu ich syna zdolności do czynności prawnych. - Złożyliśmy wniosek o ubezwłasnowolnienie syna do sądu w Poznaniu. Ale ta procedura może potrwać nawet rok. A Stanisław jak najszybciej musi rozpocząć bardzo kosztowną rehabilitację - mówią rodzice, którzy muszą jeszcze załatwić legalny pobyt w Polsce.
Na sześciomiesięczną intensywną rehabilitację (m.in. wirówki kończyn dolnych i górnych) oraz terapię z neuropsychologiem i neurologopedą, w sumie potrzeba około 150 tysięcy złotych. W tej kwocie zawarte są już konsultacje z ekspertami i pobyt opiekuna.
Utworzono zbiórkę na intensywną rehabilitacje Stanisława na portalu siepomaga.pl. Pomogło już ponad 180 osób, ale to wciąż to za mało.